Nie zawsze trzeba wierzyć w to, co jest napisane. Choć wg dowodu rejestracyjnego Romet 500 to ciągnik rolniczy, tak naprawdę mamy do czynienia z normalnym quadem. Maszyna reprezentuje bardzo popularny segment pojazdów rekreacyjno-użytkowych – nadaje się i do pracy (jako nośnik pługa, do ciągnięcia przyczep itd.), i do wyjazdów w plener. Dzięki homologacji można też poruszać się nią na co dzień po drogach publicznych.
Romet T3 500i trafił do naszej redakcji na kilka miesięcy, dzięki czemu będziemy mogli spokojnie poznać jego walory w każdej z tych sytuacji. W tym wydaniu przedstawimy quada i ocenimy jego zdolności terenowe, w kolejnych podsumujemy walory przewozowe i jazdę po drogach asfaltowych.
Romet T5 500i nie jest produkcją polską. Fabryka mieści się w Chinach, ale główne podzespoły pochodzą z całej Azji, a nawet z Europy. Jak twierdzą przedstawiciele firmy, montaż odbywa się pod nadzorem ich kontrolerów jakości. Warto zaznaczyć, że – trochę inaczej niż w odniesieniu do aut – chińska produkcja nie jest w tym przypadku dużą wadą. Mieliśmy już do czynienia z quadami wytwarzanymi w Chinach i ich jakość była akceptowalna. Podobnie jest z Rometem – nie jest to może topowy produkt, ale nie ma się też czego wstydzić.
W ofercie znalazła się tylko jedna wersja. Porównując ją z konkurentami, warto zwrócić uwagę na kilka elementów – pojazd ma skrzynię CVT z reduktorem, napęd 4x4, niezależne zawieszenie wszystkich kół i silnik zasilany wtryskowo. Nie kupimy za to (nawet w opcji) wspomagania układu kierowniczego. Główni rywale Rometa to tajwańskie Kymco i paleta mało znanych marek chińskich.
Romet T3 500i ma korzystną cenę, choć – szczególnie w zestawieniu np. z Kymco – wcale nie rewelacyjną. Konkurent ma podobną cenę bazową, ale wtedy tylna oś jest sztywna, a silnik zasilany gaźnikiem. Ma za to przewagę w postaci dwuosobowej homologacji. Quady japońskie czy kanadyjskie są już wyraźnie droższe.
Wrażenia z pierwszego kontaktu z Rometem są pozytywne. W miarę poprawnie spasowane plastiki, estetyczna tablica rozdzielcza, klasycznie umieszczone przyrządy do sterowania – nawet z bliska Romet mocno przypomina Yamahę Grizzly.
Zajmujemy miejsce za kierownicą, odpalamy i dobre wrażenie… nie mija. Początkowo trochę szarpaliśmy się z dźwignią sterującą (wsteczny, luz, biegi szybkie, reduktor, parking), ale okazało się, że trzeba mocno wcisnąć pedał hamulca, aby zaczęła pracować wystarczająco płynnie. Wskaźniki są czytelne. Początkowo sądziliśmy, że brak sygnalizacji parkingowego położenia dźwigni zmiany biegów to wynik awarii (jest miejsce na taką lampkę), jednak okazało się, że schemat kontrolek w instrukcji obsługi również omija to położenie dźwigni.
Po krótkim zapoznaniu ruszyliśmy w teren. Delikatne rzeczy można umieścić w niewielkim schowku w prawym przednim zakolu. Druga skrytka znajduje się pod siedziskiem, ale nie można liczyć na jej wodoszczelność – umieszczoną tam instrukcję obsługi po pierwszym deszczu trzeba było wyrzucić. Sama jazda to kolejne miłe zaskoczenie.
Przede wszystkim może podobać się dynamika. Według dokumentów quad ma 24 KM i może jechać 40 km/h (wymóg homologacyjny dla ciągników), ale praktyka okazuje się zupełnie inna – Romet bardzo dobrze reaguje na wciśnięcie gazu i nawet w terenie porusza się znacznie szybciej niż dozwolona „czterdziestka”. Piaszczysty czy grząski teren dość szybko wymusza dołączenie przedniego napędu, w trudnych sytuacjach do dyspozycji pozostają reduktor oraz blokady dyferencjałów.
Kilka razy udało się nam „posadzić” quada na podwoziu lub w bagnie, ale lekką konstrukcję łatwo wyciągnąć – z pomocą drugiej, silnej osoby i sprawnym manewrowaniem gazem można wiele zdziałać. Ponieważ quad łatwo wjeżdża w miejsca niedostępne dla terenówek, warto rozważyć zakup wyciągarki, szczególnie gdy często podróżujemy sami.
Do jazdy w trudnym terenie dobrze jest też przystosowane nadwozie – krótkie zwisy i odpowiednio ukształtowane błotniki gwarantują świetne kąty natarcia i zejścia. Całe podwozie zostało zabezpieczone solidnymi, płaskimi płytami ochronnymi, prześwit – w zależności od miejsca pomiaru – wynosi od 260 do 290 mm. Od przybytku głowa nie boli, ale okazuje się, że w terenie największą wadą są… seryjne zaczepy holownicze – szczególnie przedni nieco wystaje, co sprawia, że można zahaczyć nim o przeszkodę.
Niezależne zawieszenie nie zapewnia wprawdzie takiej precyzji działania jak w Can-Amach, ale tamte quady są kilka razy droższe. Nieco przeszkadza również brak wspomagania kierownicy, ale to przecież wynalazek ostatnich lat i quadowcy potrafią bez niego się obyć. Amortyzatory zostały wyposażone w regulację twardości. Za pomocą specjalnych narzędzi można zmienić charakterystykę pracy (miękkie-twarde), dostosowując do stylu jazdy, a także masy ciała kierowcy i ładunku.
Warto podkreślić, że w terenie wielokrotnie spędziliśmy kilka godzin. Quad ani razu nie zawiódł. Zawsze bez kłopotu zapalał, hamulce (tarcze przy kołach przednich, z tyłu centralna na wale napędowym) były odporne na zabrudzenie i cały czas działały poprawnie. Jedyny mankament to słabej jakości farba, którą pokryto wewnętrzną stronę błotników. Po oczyszczeniu Rometa ciśnieniową myjką (inaczej się nie da!) pojawiły się tam spore powierzchnie… białego tworzywa sztucznego. Na szczęście podczas jazdy są one niewidoczne, na górze lakier trzyma się świetnie.
Na liczniku quada widnieje liczba 299 km, lada moment czeka nas pierwsza wizyta w serwisie (po pokonaniu 320 km lub 20 motogodzinach – takie wskazanie można wywołać za pomocą przycisku na panelu). Ciekawe ile trzeba wydać na obsługę, ale o tym w następnej części.
Romet T3 500i 4x4 - Podsumowanie
Chiński quad? Dla wielu osób taka informacja jest wystarczająca, by… zmienić markę. Czy to słuszne obawy? Naszym zdaniem, nie. Oczywiście, jeśli quad ma służyć do ekstremalnej, rajdowej jazdy, trzeba postawić na produkty najwyższej jakości. Jednak można zaryzykować twierdzenie, że w rekreacyjnej podróży Romet sprawdzi się równie dobrze jak japońska czy tym bardziej tajwańska konkurencja. Możliwości terenowe budzą respekt.