Miejska dżungla pełna jest trudnych przeszkód. Czyhają tu na nas coraz to większe dziury w nawierzchni, postrachem podwozia są wysokie krawężniki, a podczas zimy jedynym wolnym miejscem do zaparkowania bywa niekiedy czubek zaspy śnieżnej. Dobrze, jeśli można sobie pozwolić na pojazd, który nie boi się takich wyzwań.
Jednak nie każdego stać na jazdę samochodem terenowym w mieście (wysokie koszty utrzymania), do tego przeszkadzają duże rozmiary utrudniające manewrowanie. Na szczęście jest sprytny sposób na to, by cieszyć się z jazdy autem 4x4 bez konieczności wydawania niebotycznej sumy pieniędzy i przy zachowaniu rozmiarów, które nie przeszkadzają podczas przeciskania się w ruchu miejskim.
Tym sposobem okazuje się jazda crossoverem, który konstrukcyjnie jest mieszanką samochodu kompaktowego i SUV-a. Auta, które świetnie prezentują się w zatłoczonym mieście, nie sprawiają kłopotów przy parkowaniu, a jednocześnie niestraszne im są wertepy, np. polna dróżka wiodąca do domku letniskowego na wsi.
Do walki o prymat w klasie crossoverów stają debiutujące w zeszłym roku Mitsubishi ASX oraz Nissan Qashqai, który w 2010 roku został odnowiony. Stylizacja ASX-a ma budzić skojarzenia z Lancerem. Agresywny przód na pewno jest estetycznym smaczkiem nowego modelu Mitsubishi. Jednak ASX musi wykazać się jeszcze innymi walorami, by mógł pokonać Qashqaia zajmującego pozycję lidera w tej klasie samochodów. Rywalizujące pojazdy występują w porównaniu z jednostkami wysokoprężnymi o mocy 150 KM oraz z napędem 4x4.
Obaj zawodnicy mierzą po około 4,30 m – tą długością wpasowują się w sam środek klasy kompaktów. Czy przy takiej wielkości można oczekiwać przestronnych wnętrz? A może karoserie obu pojazdów tylko sprawiają wrażenie potężnych?
W drugim rzędzie siedzeń szczególnie wysocy pasażerowie Mitsubishi mogą być niezadowoleni. Głównie z powodu niewygodnego dostępu przez wąskie drzwi. Na tylnej kanapie nie jest wprawdzie ciasno, ale gorzej niż w Nissanie. Sytuację częściowo poprawia regulacja kąta oparcia. W Qashqaiu podróżuje się bardziej komfortowo. Już samo wsiadanie okazuje się wygodniejsze, a miejsca na nogi i głowę jest pod dostatkiem.
Mitsubishi oferuje większy komfort jadącym z przodu. Fotele są szersze i wygodniejsze niż w Nissanie, mocniej wyprofilowano boczki oparć. Ergonomię foteli ASX-a docenią kierowcymierzący ponad 1,80 m. W Qashqaiu fotela nie można na tyle nisko ustawić, by przy takim wzroście znaleźć odpowiednią pozycję za kierownicą.
Możliwość aranżacji przestrzeni bagażowej ogranicza się w obu przypadkach do dzielenia i składania kanapy. W Nissanie dzięki tym zabiegom można mieć na bagaż aż 1513-litrową przestrzeń. Mitsubishi oferuje o prawie 300 litrów mniej – tyle, co o klasę mniejsza Skoda Fabia, i to w dodatku hatchback, a nie kombi.
Przy masie własnej pojazdu oscylującej wokół 1600 kg warto postawić na diesla. Tylko takie rozwiązanie pozwoli cieszyć się dobrymi osiągami na niskich obrotach i umiarkowanym spalaniem. Jednostka Qashqaia, pojemniejsza o 0,2 l, rozwija nieco wyższy moment obrotowy. W efekcie daje to równomierny i bardziej harmonijny rozwój mocy niż w przypadku konkurenta. Już na poziomie 1500 obr./min Nissan potrafi się dynamicznie rozpędzić. Silnik Mitsubishi – po wielu latach korzystania z jednostek Volkswagena i Peugeota – w końcu jest konstrukcją własną i to całkiem udaną, pozwalającą na żwawe rozpędzanie samochodu.
Nie przeszkadza w tym nawet to, że dopiero przy 2000 obr./min silnik nabiera pełnej mocy, czemu towarzyszynietypowy świst sprężarki. W ruchu miejskim przeszkadzać może zestopniowanie skrzyni – podczas zmiany z drugiego na trzeci bieg tracimy znaczącą prędkość obrotową silnika i brakuje nam momentu obrotowego, by sprawnie przyspieszyć.
Mocną stroną Mitsubishi jest natomiast spalanie. Podczas testu silnik zadowolił się 6,1 l/100 km oleju napędowego. Nissan spalił aż o litr więcej! Minusem napędu Qashqaia okazała się także głośniejsza praca. Różnica w stosunku do konkurenta jest słyszalna przede wszystkim podczas jazdy z wysokimi szybkościami.Podczas sprawdzianu hamowania role ponownie się odwróciły i ASX musiał uznać wyższość Qashqaia. Przy zimnych tarczach do zatrzymania z szybkości 100 km/h Mitsubishi potrzebowało aż 40,2 m, podczas gdy Nissanowi wystarczyło 37,3 m. Po rozgrzaniu układów drogi hamowania obu pojazdów wydłużyły się, ale i tak Qashqai wygrał tę rywalizację.
Zawieszenia testowanych samochodów zostały zestrojone zgodnie z charakterem silników. Odczuwalne jest jednak to, że Nissan otrzymał sztywniejsze sprężyny i dzięki temu pewniej prowadzi się na zakręcie. Na szczęście twardość układu jezdnego nie jest zbyt duża i nierówności jezdni amortyzowane są zaskakująco delikatnie. Mitsubishi ma bardziej miękkie nastawy podwozia, przez co nie oferuje takiego czucia na zakrętach jak Nissan. Wprawdzie przy niższych prędkościach można cieszyć się wyższym komfortem niż w przypadku rywala, ale dynamiczna jazda i bujające się nadwozie wywołują złe samopoczucie pasażerów.
Crossovery są tańsze od SUV-ów oraz dużych aut terenowych, ale nie ma się co oszukiwać: nadal nie będzie zbyt tanio. Tym bardziej że pojazdy w naszym porównaniu występowały w najbogatszych wariantach i w obu przypadkach cena dotyczyła wersji z napędem na wszystkie koła. Rekompensatą za wysoką cenę jest bogate wyposażenie standardowe – przede wszystkim w Mitsubishi.
Tylko ono ma airbag kolanowy kierowcy w standardzie, a podgrzewane fotele nie wymagają dopłaty. Szkoda jednak, że za ten model trzeba zapłacić o prawie 14 tys. zł więcej niż za konkurenta. Dobrze chociaż, że wyższą cenę rekompensują po części niższe koszty ubezpieczenia oraz mniejsze wydatki na paliwo. Koszty przeglądów naszych bohaterów okazują się porównywalne. Właściciel Mitsubishi będzie mniej zadowolony, gdy przyjdzie mu regulować rachunki w ASO. Ceny części potrafią być nawet dwukrotnie wyższe niż w przypadku Nissana.
Podsumowanie: Nissan może być dumny z Qashqaia. Ten samochód ma wszystko to, czego oczekuje się od kompaktowego crossovera – przestronne wnętrze, dynamiczną jednostkę napędową oraz rozsądną cenę. Dodatkowo dużym atutem pojazdu jest skuteczny układ hamulcowy. Ten element okazał się słabym punktem ASX-a i to w dużej mierze zdecydowało o przegranej crossovera Mitsubishi. W ASX-ie spodobał mi się jednak mały apetyt jednostki napędowej na paliwo oraz dobra elastyczność zastosowanego silnika.