Ni to SUV, ni auto kompaktowe. Qashqai przełamuje stereotypy i robi to skutecznie. Producent od początku zakładał, że udział wersji 4x4 w ogólnej sprzedaży wyniesie tylko około 30 proc. Podstawowe silniki (1.5 diesel, 1.6) nie mają nawet takiej opcji. Dlatego nas zainteresował egzemplarz z dwulitrowym dieslem. Jeśli "dorzucimy" automatyczną skrzynię, wybierzemy auto w topowej kompletacji Tekna oraz zdecydujemy się na dłuższą wersję +2 i „metalik” na rachunku pojawi się ponad 120 tys. zł.
Najbardziej uwagę przyciągał 3. rząd siedzeń. Plus za sam pomysł oraz fakt, że siedzonka rozkładamy osobno. Ułatwieniem we wsiadaniu są przesuwane w szerokim zakresie środkowe fotele (podział w proporcjach 40/20/40). Gdy korzystamy tylko z pierwszego lub drugiego rzędu foteli mamy do dyspozycji spory bagażnik – długość przekracza 1,8 m. Wysokie osoby mogą nie zaakceptować pozycji za kierownicą – szyba przednia jest mocno pochylona i mają one ograniczone pole widzenia.
Układ napędowy. Silnik opisywać można w samych superlatywach, podobnie jak działanie skrzyni biegów. Jedyne "ale" dotyczy 6. biegu – samoczynnie nie chce załączyć się nawet grubo powyżej 100 km/h. Ręcznie warto to zrobić już przy 80 km/h.
Jazda na szosie. Wygodnie, pewne zachowanie w koleinach i na w miarę szybko pokonywanych zakrętach. Słowem: poprawnie.
Terenowe możliwości. Z kiepskimi kątami i prześwitem 160 mm lepiej nie zapuszczać się zbyt daleko od twardych dróg.
Koszty. Chociaź auto jest mniejsze, nie oznacza, że musi być tańsze. Plus stanowi bogate wyposażenie. Ale za zbliżone pieniądze kupimy np. bardziej obszernego Outlandera – również z nawigacją.