Niespotykana, pionierska sylwetka wzbudzała skrajnie różne odczucia wśród osób przymierzających się do kupna małego auta. Większości (zwłaszcza kobietom) samochód od razu przypadł do gustu. Nieprzychylni wytykali Twingo, iż pod nowoczesną otoczką bije serce starego Renault 12 (na polskich drogach znany lepiej pod postacią rumuńskiej Dacii), z wałkiem rozrządu w bloku napędzanym hałaśliwym łańcuszkiem. W 1998 r. starą jednostkę napędową zastąpiono silnikiem o trochę mniejszej pojemności (1149 ccm), ale znacznie nowocześniejszej konstrukcji, o mocy 58 KM. Od początku produkcji praktycznie bez zmian wizualnych pozostało nadwozie (mimo to znacznie poprawiono sztywność, a co za tym idzie - bezpieczeństwo bierne), we wnętrzu wprowadzono jedynie drobne retusze.
Zupełnie inaczej wygląda historia Clio
Samochód zaczęto wytwarzać w 1990 roku. Po sześciu latach od momentu rozpoczęcia produkcji Clio zostało poddane liftingowi. W 1998 do produkcji weszło Clio II, które z poprzednikiem niewiele łączyło. O popularności tego modelu niech świadczy fakt, iż łącznie wyprodukowano prawie 4 mln egzemplarzy. Tyle wspomnień. Czas na fakty. Na pierwszy ogień idzie stanowiący część wspólną obydwu aut - silnik. W Twingo - lżejszym jedynie o 80 kg od Clio - jednostka o mocy 58 KM bardzo dobrze radzi sobie z rozpędzaniem autka.
Również pod względem akustyki płynącej z komory silnikowej byliśmy mile zaskoczeni
Hałas we wnętrzu nie stanowi przeszkody w spokojnym porozumiewaniu się pasażerów. 14,2 sekundy do 100 km/h podczas jazd nie jest z pewnością wynikiem powalającym inne auta tej klasy na kolana, ale subiektywnie wydaje się, że auto rozpędza się znacznie szybciej. Przy 93 Nm maksymalnego momentu obrotowego nie należy się spodziewać cudów pod względem elastyczności na wyższych biegach, ale 24,6 sekundy na rozpędzenie małego Twingo od 80 do 120 km/h (5. bieg) brzmi nie najgorzej. Niestety, przyzwoite osiągi nie pozostają bez wpływu na zużycie paliwa. 6,8 litra na 100 km to po prostu dużo. Szczególnie blado wygląda ten wynik, gdy porównamy go z większym Clio - 6,4 l/100 km. W wyższym modelu Renault taki sam silnik musi popracować trochę efektywniej, a osiągi pozostawiają wiele do życzenia. Ponad 17 sekund do "setki| to wynik jakby trochę niedzisiejszy. O wyprzedzaniu na 5. biegu możemy raczej zapomnieć. 6 sekund więcej od Twingo, aby osiągnąć 120 km/h, to wynik przyprawiający niejednego kierowcę o nieprzyjemne wspomnienia z pozamiejskich tras. W zamian "dostajemy" mniejsze średnie spalanie oraz dzięki bogatszej tapicerce i większej ilości materiałów wyciszeniowych mniejszy poziom hałasu wewnątrz kabiny.
W obydwu autach skrzynia biegów pracuje precyzyjnie
Układ jezdny Twingo jest nieźle przygotowany na codzienny trud polskich dróg. Istotną wadą jest jednak spory hałas wydobywający się z okolic bagażnika, spowodowany pracą tylnego zawieszenia. Wady tej pozbawione jest Clio, którego zawieszenie podobało nam się bardziej. Lepszy komfort podróżowania, cichsza praca, to z pewnością efekt znacznie młodszej konstrukcji zawieszenia Clio w stosunku do Twingo. Zewnętrznie 5-drzwiowe Clio wydaje się być autem sporo większym od Twingo. Pozory jednak mylą. Obydwa samochody mają praktycznie jednakową szerokość i wysokość. Jedyną różnicą jest długość konkurujących aut. 30 cm na korzyść Clio to sporo.
Mimo podobnych rozmiarów wnętrza obydwu aut to zupełnie inne koncepcje na przewóz pasażerów
Trzydrzwiowe Twingo, którego podstawowym przeznaczeniem ma być przecież miasto, dysponuje sporą ilością miejsca z przodu (wygodne fotele pochodzące z Clio) oraz udogodnieniem nie stosowanym praktycznie przez innych producentów małych samochodów ? przesuwanym oparciem tylnej kanapy. Jeśli chcemy przewozić większy bagaż, a z tyłu przewozimy dzieci, możemy wówczas przesunąć oparcie do przodu, zwiększając znacznie pojemność bagażnika. Z przodu Clio zapewnia dostateczną ilość miejsca, ale o wrażeniu przestronności znanym z Twingo możemy zapomnieć. Rozbudowana, klasyczna deska rozdzielcza góruje nad Twingo jakością użytych materiałów, wykonaniem i przejrzystością. Środkowy wyświetlacz i mały wskaźnik przy kierownicy znany z Twingo nie każdemu muszą się przecież podobać. Z tyłu Clio oferuje dostateczną ilość miejsca oraz trzypunktowe pasy bezpieczeństwa dla wszystkich pasażerów tylnej kanapy. Na plus trzeba również zaliczyć sporo większy bagażnik (255 l) oraz możliwość wyboru wersji 5-drzwiowej, co przy kilkuosobowej rodzinie nie jest bez znaczenia. Prawdziwe różnice są zauważalne, gdy porównamy wyposażenie obydwu konkurentów.
Producenci przez lata przyzwyczajali nas do słabo wyposażonych małych aut za nieduże pieniądze
Czasy się jednak zmieniają, a z nimi wymagania odbiorców. "Maluch" Renault nie należy do samochodów tanich. Twingo w wersji przez nas testowanej miał 4 poduszki powietrzne (wyposażenie opcjonalne za 1740 zł), elektrycznie otwierany szklany dach (2140 zł), metalizowany lakier (900 zł). Welurowa tapicerka, zderzaki w kolorze nadwozia, elektrycznie sterowane szyby i lusterka, centralny zamek na pilota, dzielona tylna kanapa to standard w wersji Pack. Zsumowanie wszystkich dodatków i ceny podstawowego Twingo Pack daje kwotę 37 280 zł. Znacznie ubożej wygląda Clio w prezentowanej wersji RN. Oprócz poduszki powietrznej dla pasażera oraz dzielonego oparcia tylnej kanapy i immobilisera w wyposażeniu standardowym nie znajdziemy dużo więcej. Opcjonalnie producent przewidział ABS, lakier metalizowany oraz pakiet bezpieczeństwa, w skład którego wchodzą airbag pasażera i boczne poduszki powietrzne.
Po odjęciu od ceny Twingo otwieranego dachu wychodzi nam prawie równo cena Clio
Przyszły użytkownik musi więc podjąć trudną decyzję: czy wybrać auto mniejsze, ale z lepszymi osiągami i bardzo bogatym wyposażeniem, czy samochód większy, ale praktycznie bez żadnych dodatków.