Dlatego właśnie tak ważne dla dilerów aut jest istnienie segmentu luksusowo-sportowych samochodów kombi w klasie średniej
Tu podczas urlopu deskę windsurfingową i żagiel można zamocować nie tylko na dachu, ale często mieszczą się w środku auta, a czworo drzwi może nasunąć nawet myśl o perspektywie założenia rodziny... Ale najważniejszy jest image, jakiego dostarcza zajechanie takim samochodem pod fitness klub, by zagrać w squasha. Choć... Audi musi jeszcze trochę potrenować swą "prestiżowość". Mimo to pod względem cenowym A4 całkiem dobrze radzi sobie z dotrzymywaniem kroku bardziej zakorzenionym tu konkurentom. Kosztuje bowiem bez dodatków 110 tys. zł, a więc niewiele taniej od BMW 318i touring (117 tys. zł) czy od Mercedesa (113 tys. zł).
Nie ma co kryć, to auta bardzo drogie
Ale i poza image'em oferują bardzo wiele. Czasy ubóstwa wyposażeniowego aut niemieckich minęły już bezpowrotnie. Naturalne w porównywanych dziś samochodach są nie tylko elementy oczywiste, jak ABS, wspomaganie układu kierowniczego czy centralny zamek albo dwie poduszki powietrzne. Znajdziemy tu elektrycznie sterowane lusterka, elektryczne sterowanie szyb przednich, regulację foteli kierowców na wysokość, trzy trzypunktowe pasy z regulowanymi na wysokość zagłówkami na dzielonych i składanych tylnych siedzeniach.
Audi i BMW dorzucają do tego aluminiowe felgi i automatyczną klimatyzację, BMW i Mercedes kontrolę trakcji, w Mercedesie nie trzeba dopłacać także za relingi dachowe
W okolicach 120 tys. złotych można dostać już przyzwoicie wyposażone auto. Jeśli chodzi o stopień zaawansowania technicznego tych "ciężarówek", sprawa przedstawia się ciekawie. Mimo bardzo tradycyjnej, dwuzaworowej techniki 1,9-litrowy silnik BMW robi najlepsze wrażenie ogólne. Co prawda pięciozaworowa jednostka w Audi ma więcej temperamentu i mniej pali, ale jest też najgłośniejsza - i to w niemiły sposób. A czterozaworowy silnik Mercedesa sprawia wrażenie w ogóle niechętnego. BMW i Mercedes stawiają na klasyczny napęd na koła tylne, w Audi zaś moc przekazywana jest na przednie koła. Takie różnice w rodzaju napędu od lat powodują nie kończące się dyskusje, i dlatego w teście auta zostały dokładnie sprawdzone we wszelkich warunkach obciążeniowych i drogowych. Wynik jest dość zaskakujący, bo oto na suchej nawierzchni przednionapędowe Audi zarówno puste, jak i załadowane po dach zachowywało się najlepiej.
Ale jeśli pada, to biada kierowcy A4
Wówczas koła Audi dość bezradnie próbują złapać przyczepność, a świadomość braku seryjnego ESP staje się wręcz bolesna. Warto go zamówić od razu, bo przy okazji dostaniemy i ASR. Tylko Mercedes oferuje wystarczająco dużą przestrzeń bagażową, by w razie potrzeby zaspokoić potrzeby małego przedsiębiorcy lub wyjazdu rodzinnego na wczasy. Pozostałe dwa auta mają bagażniki, których wielkość pozwala na nazwanie ich najwyżej większymi kompaktami. Mimo że pojawienie się w lusterku wstecznym któregokolwiek z tych trzech samochodów powoduje, że na autostradzie człowiek szybko ucieka na prawy pas, prezentowane tu auta (BMW i Mercedes w wersjach podstawowych silnikowo, tylko w Audi można dostać jeszcze mniejszy silnik - 1.6 100 KM) absolutnie nie rzucają osiągami na kolana.
Na stromych podjazdach lub przy nagłym wyprzedzaniu kierowca (szczególnie Mercedesa) mógłby potrzebować więcej
W Benzu długość przełożeń skrzyni biegów z mało żwawym silnikiem natychmiast powodują marzenia o jednostce 2.4 albo i 2.8. Choć właściwie nie wiadomo dlaczego i po co - przecież 122 KM i prędkość 190 km/h w modelu C 180 T powinny całkowicie wystarczyć. Ale w naturze człowieczej tkwi dążenie do "chcenia więcej". Trudno je zadowolić. W przypadku Mercedesa zadowolenie pojawi się z pewnością przy odsprzedaży auta, bo będzie ona i łatwa, i korzystna. Z BMW sprawa przedstawia się o wiele gorzej, jako że tradycyjnie samochody tej marki i tej klasy uważa się za zajeżdżone lub kilkakrotnie rozbijane - i nie pomoże żadne tłumaczenie. Audi, a szczególnie Avant, sprzedaje się z pewnością lepiej od używanego BMW.
Z całym szacunkiem dla Audi i Mercedesa, BMW będzie jednak rzadszym gościem w serwisie
Nie chodzi tu o awaryjność, ale o częstotliwość dokonywania przeglądu. W BMW trzeba patrzeć na wskazania komputera, które najczęściej nie pozwalają bez serwisowania przejechać więcej niż 20-25 tys. km. U rywali co każde 15 tys. km musimy stawić się w ASO przynajmniej na wymianę oleju. Ale i tak wszystkie te trzy auta są doskonałymi propozycjami dla klientów, których opisaliśmy na początku. To znakomite, niezawodne i świetnie dopracowane samochody, nawet jeśli pewnego rodzaju braki (szczególnie osiągi) nie powinny mieć miejsca przy takich cenach.