- W BMW 6 GT kierowca czerpie frajdę z prowadzenia, a pasażer na tylnej kanapie delektuje się komfortem
- BMW 6 GT wygląda elegancko, a nie jak spłasz- czony SUV
- Gdy rozsądnie operujemy pedałem przyspieszenia, spala niespełna 8 l/100 km, a podróż umila świadomość bezpieczeństwa, jaką gwarantuje napęd na obie osie
Gdy w 2009 roku w ofercie BMW pojawiło się 5 GT, wielu konserwatywnych fanów marki było oburzonych. Model łączący cechy trzech klas – klasycznego gran turismo, SAV-a (Sport Activity Vehicle) i limuzyny – zrywał z utartą od wielu lat segmentacją limuzyn w bawarskiej marce. „Piątka” GT za sprawą komfortowego zawieszenia, bogatego wyposażenia, przestronnego wnętrza i pojemnego bagażnika miała służyć do dalekich podróży. I wszystkie te cechy sprawdzały się znakomicie, niestety jednak, wielu zarzucało temu modelowi brak urody i zwinności typowej dla aut ze znaczkiem BMW.
Seria 5 GT nie osiągnęła spektakularnego sukcesu, ale widać, nie sprzedawała się najgorzej, skoro Bawarczycy postanowili kontynuować jej produkcję. Żeby jednak za drugą generacją modelu nie ciągnęła się opinia najbrzydszego BMW, postanowiono go gruntownie zmienić, łącznie z nazwą (obecnie: „6 GT”). Koncepcja auta gran turismo jednak pozostała. Pojazd ma nadal boczne szyby pozbawione ram i pokrywę bagażnika unoszoną wraz z szybą, ale zupełnie inne proporcje. Od poprzednika jest o 87 mm dłuższy i o 21 mm niższy, zachował za to tę samą szerokość. Smuklejsza sylwetka z niżej poprowadzoną klapą bagażnika wygląda o wiele zgrabniej.
Rozstaw osi (3070 mm), taki sam, jak w „siódemce”, gwarantuje mnóstwo miejsca w obu rzędach siedzeń. Imponuje oczywiście przestrzeń z tyłu, gdyż siedzący tam dwaj pasażerowie mogą założyć nogę na nogę, cieszyć się podróżą na miękkiej kanapie z elektrycznie regulowanym oparciem i komfortowymi zagłówkami. Wygodę jazdy podnoszą także: oddzielne sterowanie temperaturą i nawiewem dla każdego z nich (klima 4-stref.), umieszczone w oparciu przednich foteli ekrany multimedialne, pozwalające oglądać telewizję lub film z internetu oraz pneumatyczne zawieszenie obu osi, współpracujące z regulacją twardości amortyzatorów.
Tym razem jednak nie zapomniano o kierowcy. Ma on do dyspozycji większość nowinek technicznych, które zastosowano w najnowszej „piątce” i „siódemce”. Wspomniane wcześniej pneumatyczne zawieszenie obu osi można regulować na wysokość. Na dziurawych drogach prześwit zwiększymy o 20 mm (powyżej prędk. 35 km/h wraca do standardowej wysokości), a w trybie Sport powyżej 120 km/h zawieszenie nie tylko się utwardza, lecz także obniża o 10 mm. W sportowym ustawieniu charakter „szóstki” GT wyraźnie się wyostrza, a podróżowanie tą ponad 2,1-tonową limuzyną po ostrych łukach sprawia mnóstwo frajdy. Wrażenie lekkości i wysoką precyzję kierowania zapewnia pneumatyczne zawieszenie (utwardza w zależności od potrzeb poszczególne koła), a przede wszystkim – aktywny układ kierowniczy oraz elektrycznie sterowany system stabilizatorów.
Dynamicznej jeździe, a także dalekim podróżom, do których wyraźnie jest przeznaczony ten model, sprzyja 3-litrowy diesel. 265-konna jednostka napędowa dysponuje aż 620 Nm maksymalnego momentu obrotowego, co sprawia, że ten dwutonowy kolos spontanicznie reaguje na gaz już od niskich obrotów. Gdy rozsądnie operujemy pedałem przyspieszenia, spala niespełna 8 l/100 km, a podróż umila świadomość bezpieczeństwa, jaką gwarantuje napęd na obie osie.
Naszym zdaniem
Nie byłem fanem poprzednika. Po jazdach „szóstką” GT mam jednak same pozytywne wrażenia. Z każdym przejechanym kilometrem czuć, że zmieniła się nie tylko nazwa, ale przede wszystkim sposób prowadzenia, a komfort jazdy jeszcze wzrósł!