Karoseria w typowy dla amerykańskich samochodów sposób ma duże powierzchnie blach, w które wkomponowano wąskie szyby. Charakterystycznym akcentem stylistycznym jest wielka atrapa chłodnicy. Całości dopełniają 18-calowe koła.
Rozmiary pomiędzy Mercedesami E oraz S
Wnętrze zapewnia mnóstwo miejsca. Tu nawet wysokie osoby nie powinny narzekać na brak przestrzeni nad głowami oraz na wysokości kolan. Także gdy z tyłu zasiądzie trzech podróżnych, komfort nie ulega znacznemu obniżeniu.
Szerokie fotele są gwarancją wygodnej jazdy także podczas dłuższej wyprawy. Nie ma tu jednak mowy o dobrym trzymaniu bocznym tym bardziej, że kierowca i pasażer dodatkowo przesuwają się na śliskiej skórze.
Zastrzeżenia budzi twardość plastików na kokpicie, ale dzięki poprawnemu spasowaniu także podczas jazdy na wybojach nic nie trzeszczy. Wszystkie przyciski są łatwo dostępne dla kierowcy, a wskaźniki czytelne.
Prowadzący bez trudu dobierze poprawną pozycję za kierownicą. Ułatwia mu to elektryczna regulacja kolumny kierowniczej, fotela, a także ustawienia pedałów.
Jazda 300C wymaga przyzwyczajenia się
Wąskie szyby wyglądają efektownie, ale ograniczają widoczność. Szczególnie trudno obserwować drogę przez tylną szybę. Sytuację ratują duże zewnętrzne lusterka o regularnych kształtach.
Dzięki bagażnikowi o pojemności 504 litrów Chryslerem można przewieźć duże walizki. Niestety w ustawieniu ich przeszkadzają nieregularne kształty i niezupełnie płaska podłoga. W pełnym wykorzystaniu auta nie pomaga również niska ładowność.
Pod maską najmocniejszej odmiany 300C pracuje silnik Hemi z półkolistymi komorami spalania
Tego typu jednostki pracowały w Chryslerach w latach 60. i 70. Z pojemności 5,7 litra ośmiocylindrowa jednostka uzyskuje 340 KM mocy i dysponuje momentem obrotowym o wartości 525 Nm.
Mocne wciśnięcie pedału gazu powoduje, że samochód rusza jak wystrzelony z katapulty, a pasażerowie z ogromną siłą wciskani są w oparcia foteli.
Trzeba jednak uważać podczas startu na mokrej nawierzchni
Pomimo że seryjnie instalowana jest kontrola trakcji, wciśnięcie gazu do końca powoduje buksowanie kół i wyjeżdżanie tyłu auta na boki. Podczas przyspieszania pasażerowie doświadczają także ciekawych doznań słuchowych. Spod maski dochodzi do nich wspaniały, bulgoczący odgłos pracy ośmiu cylindrów.
Auto zaskakuje pozytywnie spalaniem
Przy takich parametrach silnika i osiągach można się spodziewać olbrzymiego zapotrzebowania na paliwo. Tu jednak samochód nas mile zaskoczył.
Podczas testu według danych odczytanych z komputera auto potrzebowało średnio 14 litrów paliwa na 100 kilometrów. To nieco więcej, niż obiecuje producent, ale to akceptowalna ilość w tego typu pojeździe.
Trzeba pamiętać, że podczas spokojnej jazdy cztery cylindry są wyłączone
Ich zawory wydechowe pozostają cały czas otwarte, a paliwo nie jest dostarczane. Ma to sprzyjać ograniczeniu spalania. Wszystkie cylindry zaczynają działać ponownie, gdy kierowca w pełni chce wykorzystać osiągi.
O tym, że mamy do czynienia z amerykańskim autem, przypomina miękkie zawieszenie. Dobrze tłumi nierówności, ale na częstych wybojach auto zaczyna wpadać w nerwowe drgania.
Chętni na zakup Chryslera 300C z topową jednostką muszą się liczyć z wydatkiem niemal 250 tysięcy zł. Zważywszy na bogate wyposażenie i fantastyczne osiągi, nie jest to wygórowana cena.