Salon na kółkach dla dzieci, znajomych, teściów i psaUprzywilejowani mogą się poczuć właściciele vanów. Jeśli mają do dyspozycji przestrzeń Grand Voyagera i jego elektroniczne cudeńka dostarczające podróżnym urozmaiconej rozrywki, ze spokojem zaplanują nawet kilkudniowy dojazd na urlop pod namiotem w Hiszpanii i Portugalii. Z zewnątrz 4. generacja dużego Chryslera bardzo się różni od poprzednika – znikły obłości, a miękkie linie zastąpiono oszczędną stylizacją. Widać, że designerzy chcieli osiągnąć efekt neutralności, i to się im bez wątpienia udało. Wyszło może trochę za pudełkowato, ale to jest cena projektowania auta od wewnątrz – karoseria stała się "opakowaniem" wnętrza.Tym, co natychmiast zwraca uwagę, są potężne gabaryty. Grand Voyager to kolos – każdy z wymiarów zewnętrznych jest tu ponadprzeciętny. Do wnętrza – oprócz klasycznych drzwi przednich – prowadzą elektrycznie przesuwane, szerokie wrota. Zdalnie uruchamiana jest także klapa bagażnika, po jej otwarciu mieści się pod nią bez schylania rosły podróżnik (wys. 1,88 m). Przy pełnej obsadzie, czyli 7 wycieczkowiczach, bagażnik ma 640 l pojemności. Do tego dochodzą schowki w podłodze w środkowym rzędzie – pokaźne 118 l. Po schowaniu pod podłogę 2. i 3. rzędupowstaje przestrzeń o płaskiej podłodze długości 2,28 m, maksymalnej wysokości 1,21 m i olbrzymiej pojemności blisko 3,3 m3. Bagaże zapakowane, pora wsiadać i jechać. Bez obaw można do Granda zaprosić nawet szczególnie wymagającą teściową – będzie jej wygodnie. 6 osób podróżuje komfortowo także na długim dystansie, 7 mieści się bez problemu na krótszym. Skórzane fotele są wygodne, te w pierwszym rzędzie elektrycznie ustawiane i – tak jak w środkowym – ogrzewane. Automatyczna klimatyzacja z osobną regulacją w tylnej części kabiny pozwala utrzymać przyjemną temperaturę nawet w największy upał. Wnętrze w jasnych kolorach, w stylu high-tech, z kokpitem nawiązującym do limuzyny 300C sprzyja dobremu nastrojowi. Rozrywkowo, bezpiecznie i niezbyt żwawoZ ojczyzny iPoda pochodzi też jeden z najlepszych zestawów rozrywkowo-multimedialnych zainstalowany w Chryslerze. Składa się on z radia z nawigacją; 20-gigowego twardego dysku na muzykę, zdjęcia, filmy; odtwarzacza DVD i dwóch ekranów nad 2. i 3. rzędem siedzeń. Na jednym można np. oglądać film, na drugim bawić się grą. Do tego dostarczane w komplecie słuchawki bezprzewodowe (do bezkolizyjnej rozrywki) i wycieczkowicze mają czas wypełniony. Tę sielankę zakłóca odgłos silnika. Duży diesel, choć z wtryskiem Common Rail, pracuje niemiłosiernie głośno. Do tego musi walczyć z ponaddwutonową masą auta, więc jego dynamika zadowoli tylko najspokojniej usposobionych kierowców. Za to dobrze nadaje się do zrelaksowanej jazdy – nie zakłóca jej strach przed wizytą na stacji paliw (średnie spalanie na akceptowalnym poziomie 9,3 l/ 100 km). Zachęca do niej także zawieszenie. Sprinty i szybkie slalomy nie są żywiołem Grand Voyagera. Olbrzym najlepiej się czuje na długich prostych, także tych o kiepskiej nawierzchni, gdzie zapewnia maksimum bezpieczeństwa i komfortu. Topowy standard Limitedprzeznaczony jest dla zamożnych podróżników. Jeśli jednak wziąć pod uwagę możliwości transportowe (7 miejsc) i luksusowe wyposażenie, cena okaże się zbliżona do konkurentów.PodsumowanieGrand Voyager to wymarzone auto dla dużej rodziny. Obszerne, luksusowo wyposażone wnętrze, wygodne fotele i elektroniczne gadżety sprawiają, że świetnie sprawdza się na długich dystansach. Zrelaksowanemu podróżowaniu sprzyja też komfortowo zestrojone zawieszenie i dość oszczędny, chociaż hałaśliwy i niezbyt żwawy diesel. O ściganiu nie ma mowy, ale kto by się ścigał, wioząc rodzinę?
Chrysler Grand Voyager 2.8 CRD Limited - Wielkie podróżowanie
Początek wakacji i znów ten sam stres: jak upchnąć do samochodu wszystkie te "niezbędne" przedmioty, bez których rodzina nie wyobraża sobie życia? Walizki, torby, sprzęt turystyczny, sportowy i zabawki wydają się zawsze zajmować więcej przestrzeni, niż auto jest w stanie zaoferować. A do tego jeszcze uczestnicy wycieczki, stłoczeni w ciasnym wnętrzu działający sobie nawzajem na nerwy – to może skutecznie zepsuć nastrój i spowodować, że odechce nam się w ogóle myśleć o samochodowej wyprawie.