- Francuski model chce być komfortowy i... w wielu aspektach mu się to udaje
- Silnik jest udany, automatyczna skrzynia – trochę mniej
- Standardowe wyposażenie wersji Shine jest więcej niż przyzwoite
Kiedyś, już kilka ładnych lat temu, w pewnym znanym brytyjskim programie o samochodach testowana była Alfa Romeo 159. Prowadzący miał za zadanie wrzucić do specjalnej puszki monetę o nominale 1 funta zawsze wtedy, gdy miało mu się wyrwać z ust coś na temat pasji, duszy, pięknych kształtów czy też głupiejącej elektryki. Czyli zawsze wtedy, gdy powieli jakiś dobrze znany i wyświechtany stereotyp związany z włoską motoryzacją. Czemu o tym wspominam? To proste. Pisząc ten test czuję się podobnie, bo przecież wszyscy od dawna wiedzą, że Citroen robi samochody awangardowe, inne niż wszystkie, i ogólnie najbardziej wyjątkowe na świecie. Ciężko od tego uciec, skoro również w swoich reklamach i folderach francuska marka podkreśla właśnie ową odmienność, a większość użytkowników Citroenów, zapytana czemu wybrała właśnie tę markę, bez mrugnięcia okiem mówi: oryginalność. No i komfort.
Ale pora na chwilę o tym zapomnieć. Najpierw ocenię „C3-kę” przez pryzmat tego, jak wypada w porównaniu do rywali w kwestii zachowania na drodze i funkcjonalności, a dopiero potem zajmę się jej odmiennością. Bo to, że jest inna niż wszy... Nie, nie, do rzeczy.
Citroen C3 - ach, te fotele!
Pierwsze wrażenie po zajęciu miejsca za kierownicą jest bardzo pozytywne. Obszerne i wygodne fotele robią świetne wrażenie, co więcej – nie pamiętam, kiedy tak wygodnie siedziałem w innym samochodzie segmentu B. Pochwały zwłaszcza za długość siedziska i świetne podparcie ud. W testowym egzemplarzu znalazła się efektowna, czarno-brązowa tapicerka, która fajnie przełamuje ciemny lakier nadwozia. Zakres regulacji fotela jest wystarczająco duży, choć niektórzy mogą narzekać na brak regulacji podparcia lędźwiowego. Kierownicę można ustawiać w dwóch płaszczyznach, a miejsca z przodu jest naprawdę dużo. Czuć, że segment B znacznie urósł i dziś wiele aut tej klasy – w tym, co jasne, „C3-ka” – oferuje ilość miejsca na poziomie kompaktów sprzed kilkunastu lat. W porównaniu do poprzedniej generacji modelu nie ma już co prawda panoramicznej szyby, zachodzącej na dach, ale dzięki dużym szybom bocznym i opcjonalnemu szklanemu dachowi kabina jest wystarczająco dobrze doświetlona. Widoczność? Do przodu i na boki jest dobrze, pochwalić trzeba duże lusterka boczne zamocowane nie słupków, a do drzwi. Do tyłu i po skosie widoczność jest gorsza, swoje robią zwłaszcza szerokie słupki C i dość mała tylna szyba, ale podczas manewrowania wspomagam się kamerką cofania.
Paskowe uchwyty do zamykania drzwi znamy np. z modelu C4 Cactus, ale i tu pasują świetnie, sprawiają, że wnętrze ma więcej chara... Tak, tak. Dobre wrażenie robią multimedia – system jest przejrzysty i wystarczająco łatwy w obsłudze, choć mógłby działać nieco szybciej, dobrze natomiast, że zostawiono klasyczne pokrętło do regulacji głośności, płynnie działa obsługa AndroidAuto i CarPlay. Jeśli chodzi o klimatyzację i jej regulację za pomocą ekranu multimediów, to ja akurat należę do tej grupy, która tego rozwiązania nie lubi – lepiej byłoby zostawić osobny panel. Niezbyt dobrym pomysłem jest również samo umiejscowienie ekranu, bo aby z niego skorzystać, trzeba – przynajmniej zanim nabierze się wprawy – oderwać wzrok od jezdni. Dziwnie archaicznie wygląda też wyświetlacz między zegarami, nie mogłem ponadto zrozumieć do czego służy mała półeczka (wnęka) pod ekranem, bo na każdy trochę większy telefon jest za mała, a jeśli już coś się do niej zmieści, to i tak wypadnie np. podczas szybszego ruszania spod świateł.
Z tyłu miejsca jest po prostu wystarczająco, czyli znów aspekt, w którym C3 wypada podobnie jak klasowi rywale. Osoba o wzroście do 180 cm w miarę wygodnie zmieści za fotelem kierowcy ustawionym „pod siebie”, a i do sufitu zostanie jeszcze kilka cm. Ale to dobrze, bo zazwyczaj modele o oryginalnym wyglądzie są wyraźnie ciaśniejsze i bardziej klaustrofobiczne od „zwykłych” rywali, a testujący używają wówczas jednego ze swych ulubionych sformułowań, mówiącego o tym, że albo coś jest piękne, albo funkcjonalne. Bagażnik ma bazowo 300 l, co jest niezłym wynikiem, ale przeszkadza w nim dość wysoki próg załadunku.
Citroen C3 - silnik? Tak! Skrzynia? Niekoniecznie
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik 1.2 R3 PureTech 110 KM, czyli najmocniejszy dostępny w „C3-ce”. Szkoda, że jego temperament hamuje 6-biegowa skrzynia automatyczna, która – niestety – zachowuje się tak, jakby pochodziła z poprzedniej epoki. Jest powolna, mało zdecydowana, leniwa i to w sumie jeszcze pół biedy, bo Citroen C3 z pewnością nie chce być autem sportowym i najbardziej lubi dostojne toczenie się, sęk w tym, że skrzynka EAT6 po prostu szarpie. Czuć w zasadzie każde przejście między pierwszymi trzema biegami, a to potrafi być już naprawdę irytujące podczas jazdy w korku. Osiągi na papierze są przyzwoite (0-100 km/h w 10 s), jednak już spalanie podczas typowej jazdy miejskiej rozczarowuje – ciężko zejść poniżej 9-9,5 l na każde 100 km. Też zapewne „zasługa” skrzyni. Dobra wiadomość: C3 w tej wersji nieźle radzi sobie podczas jazdy autostradą, bez wysiłku utrzymuje zadane na tempomacie 140 km/h.
Pod względem prowadzenia, a zwłaszcza resorowania, C3 też gra w nieco innej lidze niż inni. Układ kierowniczy jest mocno wspomagany i średnio precyzyjny, ale to jeszcze typowa cecha wielu małych samochodów. Tu mamy jednak kierownicę nietypowo dużą jak na rozmiary auta, skutecznie hamującą wszelkie sportowe zapędy i miękkie zawieszenie, które z jednej strony sprawia, że samochód wyraźnie wychyla się w zakrętach i nurkuje przy hamowaniu, ale z drugiej – niby jest wygodne, ale trochę za słabo niweluje krótkie nierówności poprzeczne. Owszem, ogólny poziom komfortu jest wysoki i na pewno większość klasowych rywali wypada gorzej, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że układowi jezdnemu brakuje tego ostatniego szlifu.
Citroen C3 - wygląda na... odmieńca
I tak docieramy do tego, co najbardziej wyróżnia Citroena C3 na tle rywali. Nie sposób bowiem przejść obok tego auta objętnie i tu od „citroenowych” i awangardowych stereotypów naprawdę uciec się nie da. Mi C3 się podoba, doceniam tzw. airbumpy, czyli gumowe osłony drzwi, wyrazistą linię boczną oraz przód z charakterystycznymi przednimi światłami. Co więcej, naszego awangardowego Citroena można dowolnie konfigurować (felgi, lakiery, kolory dachu i tapicerki). Ale są i tacy, którzy ponad krzykliwą odmienność stawiają stonowaną rzeczowość i ci lepiej odnajdą się w Fabii czy Polo.
A zatem – naprawdę taki inny? Cóż, jeśli chodzi o wygląd, przednie fotele i – częściowo – zachowanie na drodze, to... na pewno tak. Pod innymi względami to typowy, solidny przedstawiciel segmentu B. A to z pewnością komplement. Tym bardziej, że koszt zakupu (patrz tabelka) – jeśli weźmiemy pod uwagę stosunek wyposażenia do ceny – nie okaże się już tak wysoki. Na minus: tylko dwuletnia gwarancja.
Citroen C3 - dane techniczne:
Silnik | t.benz. R3 12V |
Pojemność | 1199 cm3 |
Moc | 110 KM przy 5500 obr./min |
Maks. moment obrotowy | 205 Nm przy 1500 obr./min |
Napęd/skrzynia biegów | na przód, automatyczna 6-biegowa |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 10 s |
Prędkość maks. | 191 km/h |
Długość/szerokość/wysokość | 399,6/174,9/147,4 cm |
Masa własna | 1090 kg |
Poj. bagażnika | 300/922 l |
Spalanie wg producenta | 7,2 l/100 km (WLTP) |
Emisja CO2 | 163 g |
Cena modelu/egzemplarza | od 67 400/82 000 zł |