- Citroen reklamuje model C5 Aircross jako „SUV-a klasy komfort”
- Mimo braku hydropneumatycznego zawieszenia auto rzeczywiście „płynie” po drodze
- Silnik benzynowy o mocy 180 KM przy rozsądnej jeździe jest zadziwiająco oszczędny
Lubię komfortowe auta, wygodę cenię bardziej od „sportowych” właściwości jezdnych – częściej jeżdżę po normalnych, nie zawsze perfekcyjnych drogach niż po wyścigowych torach z idealną nawierzchnią. Owszem, samochód ma się dobrze prowadzić, bez zbędnej zwłoki reagować na ruchy kierownicą, nie bujać się na zakrętach jak statek na wysokiej fali, ale absolutnie nie musi być twardy, nie musi też informować mnie o każdej niedoskonałości drogi. I dlatego już po pierwszych kilkuset metrach wiedziałem, że z tym Citroenem naprawdę się polubię. Garby spowalniające, wyboje, koleiny – nic z tych rzeczy nie robi na nim wrażenia. Ostre hamowanie przed światłami i przód miękko nurkuje. Zupełnie jak za czasów hydropneumatycznych Citroenów! Jak to możliwe?
Citroen C5 Aircross – SUV, choć bez napędu 4x4
Europejscy nabywcy chcą teraz SUV-ów. Limuzyny, kombi, vany kurzą się w salonach, czekając na klientów. Jak chcą, to niech mają: nowy Citroen C5 Aircross to całkiem zgrabny i elegancki, średniej wielkości SUV, zbudowany na tej samej platformie, co Peugeot 3008 i 5008 oraz Opel Grandland. Oczywiście jest to SUV doskonale dopasowany do oczekiwań nabywców – wyglądający bojowo, ale pozbawiony terenowych aspiracji.
Napęd 4x4? Po co to komu, przecież nikt takimi autami nikt z utwardzonych dróg nie zjeżdża, więc nie ma go nawet w opcji. Jego marną namiastką ma być dostępny za dopłatą system Grip Control & Hill Assist Descent, czyli pokrętełko pozwalające zmienić nieco ustawienia systemów asystujących tak, żeby auto nieco lepiej radziło sobie na śniegu, w błocie czy na piaszczystym podłożu. Cudów po tym nie należy oczekiwać, do eskapad w terenie auto się po prostu nie nadaje. W trudniejszych warunkach sytuację ratuje tylko przyzwoity prześwit.
Citroen C5 Aircross – wygodne wnętrze we francuskim stylu
Wnętrze zaprojektowano w stylu, który znamy już z innych, aktualnych modeli marki – dosyć oryginalnie, ale nie na tyle, by utrudniało to obsługę. Materiały? Niezłe, ale też i nieprzesadnie szlachetne – w końcu C5 Aircross nie może kanibalizować modelu DS7 Crossback, również zbudowanego na tej samej platformie. Zegary są stylowe, choć mogłyby być nieco czytelniejsze, a sterowanie klimatyzacją za pośrednictwem ekranu dotykowego nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem, ale przecież taka teraz moda.
Tym, co odróżnia citroenowskiego SUV-a od większości europejskiej konkurencji są... fotele. Zadziwiająco miękkie, sprężyste i głębokie – zupełnie niesportowe. I bardzo dobrze! Do tego funkcja masażu (pięć różnych programów masowania z możliwością wyboru intensywności, dostępna w pakiecie z innymi opcjami), która rzeczywiście działa i pozwala podróżować godzinami bez zmęczenia i drętwienia pleców. Miejsca jest naprawdę dużo i to zarówno w kabinie, jak i w bagażniku (aż 580 litrów, z możliwością powiększenia do 720l po przesunięciu tylnych foteli!).
Citroen C5 Aircross – silnik PureTech 180 ze skrzynią EAT8
Do komfortowego charakteru auta świetnie pasuje silnik benzynowy (1.6/180 KM), oferowany wyłącznie w połączeniu z 8-biegowym automatem. Taka kombinacja zapewnia niezłą dynamikę (prędkość maksymalna to aż 219 km/h, przyspieszenie od zera do 100 km/h trwa nieco ponad 8 sekund), ale przede wszystkim przyjemną ciszę w kabinie, a to wszystko przy naprawdę akceptowalnym zużyciu paliwa. Oczywiście benzynowy Aircross pali wyraźnie więcej od diesla, ale podczas kilkusetkilometrowego testu obejmującego zarówno jazdę autostradową, podróże po drogach pozamiejskich, jak i przejazdy w gęstym, warszawskim ruchu, średnie spalanie nieznacznie przekroczyło 8 l/100 km.
Citroen C5 Aircross – jak się go prowadzi?
Wróćmy jednak do zawieszenia. Jeżeli lubicie sportowe auta, to Citroen C5 Aircross nie jest dla was! Prowadzi się poprawnie, ale do „gokartowej” precyzji prowadzenia bardzo mu daleko. Naprawdę ponadprzeciętny komfort auto zawdzięcza głównie specyficznym amortyzatorom. Citroen nazywa zastosowany system „Progressive Hydraulic Cushions” – zapewne po to, żeby wzbudzić skojarzenia z cenioną przez lata w Citroenach hydropneumatyką. Tak naprawdę auto ma zupełnie normalne sprężyny, tyle że amortyzatory wyposażono w dodatkowe, hydrauliczne elementy tłumiące, dzięki którym nie ma mowy o twardym „dobijaniu” zawieszenia na większych nierównościach. Jak to zwał, tak zwał, ale działa, a z technicznego punktu widzenia jest bez porównania prostszy system od tego, który znamy z „klasycznych” modeli tej marki.
Citroen C5 Aircross – ile kosztuje?
Ceny Citroena C5 Aircross zaczynają się od niespełna 87 tys. zł (z trzycylindrowym benzyniakiem o mocy 130 KM pod maską). Za wersję z silnikiem 1.6/180 KM zapłacić trzeba od 104 400 do 127 400 zł, w zależności od wybranego poziomu wyposażenia. Oczywiście, cenę da się dodatkowo „podbić” dokupując np. dach panoramiczny (4500 zł), skórzaną tapicerkę (8500 zł) czy zamontowany na stałe rejestrator jazdy z kamerą (1300 zł) czy specjalny lakier. Pewne jest jednak to, że za taką cenę naprawdę trudno znaleźć inny model, który mógłby z Citroenem C5 Aircross konkurować w dziedzinie komfortu.
Citroen C5 Aircross – dane techniczne:
Pojemność skokowa i rodzaj silnika | 1598 cm3, R4 t.benz. |
Moc | 181 KM przy 5500 obr./min |
Moment obrotowy | 250 Nm przy 1650 obr./min |
Skrzynia biegów i napęd | 8-biegowy automat, napęd na przód |
Prędkość maksymalna | 219 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 8,2 s |
Zużycie paliwa | 5,8l/100 km (wg. producenta), 8,1 l/100 km w teście |
Masa własna | 1430 kg |
Cena (C5 Aircross PureTech 180 EAT8 Shine) | 132 900 zł |