Gdy Fiesta zadebiutowała na rynku, zachwytom nie było końca. Samochód zajął drugie miejsce w plebiscycie Car of The Year 2009, przegrywając z Oplem Insignią jednym punktem. Co wyjątkowego jest w samochodzie, który wprawdzie zawsze sprzedawał się znakomicie i budził wiele emocji?

Ach, ta linia...

Fiesta przede wszystkim wygląda. I to jak! Testowana przez nas trzydrzwiowa wersja Sport aż prosi się o dynamiczną jazdę. Bryła samochodu jest obła, z wyraźnie zarysowaną linią nadwozia.

Ford Fiesta Foto: Onet
Ford Fiesta

W oczy rzucają się światła, zarówno przednie, jak i tylne, nadające Fieście charakteru i wdzięku. Samochód wygląda przysadziście na piętnastocalowych felgach (w tej wersji standardowo zakładane są szesnastki, ale mieliśmy to nieszczęście, że poprzedni testujący nieco je podniszczyli), auto zostało też wzbogacone o nakładki pod zderzakami oraz duży spojler. Gdy spoglądamy na Fiestę, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z samochodem kompaktowym, a nie klasą B, co bez wątpienia dodaje małemu Fordowi prestiżu. Sport w nazwie zobowiązuje, ale dotyczy on tylko wyglądu. Sportową jazdę Ford pozostawia wersji ST.

Sportowiec miejski

Pod maską Fiesty znajdziemy silnik TDCI o pojemności 1,6 litra i mocy 90 KM, charakteryzujący się znakomitą kultury pracy. Mógłby być wprawdzie nieco cichszy, ale Fordy już zdążyły nas przyzwyczaić do specyficznego turkotu. Ogromnym plusem jest natychmiastowa reakcja turbiny na wciśnięcie pedału gazu - samochód po prostu rwie się do przodu i aż dziwi, że setkę osiąga dopiero po 12 sekundach. Ale start spod świateł zapewnia bardzo szybki. Podczas jazdy nie odczuwamy niedoborów mocy i możemy w pełni wykorzystać 204 Nm momentu obrotowego. Prędkość maksymalna, określona na 180 km/h, wydaje się być w sam raz.

Wielkim atutem tego silnika jest spalanie. Byliśmy pod olbrzymim wrażeniem, kiedy na trasie Warszawa - Wrocław podczas dość dynamicznej jazdy w cyklu mieszanym nie przekroczyło ono 5,5 litra. A należy dodać, że poza miastem bez trudu da się zejść poniżej 4 litrów. Pokonanie tysiąca kilometrów na jedym baku dla Fiesty nie jest problemem. Odmiana benzynowa przyspiesza jedynie o dwie sekundy szybciej, ale jest znacznie droższa w eksploatacji.

Zaskakująca przestrzeń

Wnętrze zakoczyło nas swoją przestrzenią. Docenią ją głównie pasażerowie na przednich fotelach. Siedzimy wygodnie, a zakres regulacji fotela bez trudu pozwala znaleźć optymalną pozycję. Choć trzeba wytknąć projektantom Fiesty, że dźwignię regulacji siedziska umieścili zbyt blisko drzwi i żeby wygodnie ustawić fotel, trzeba to robić z otwartymi drzwiami. Z tyłu również nie brakuje miejsca, nawet w trzydrzwiowej wersji nadwozia można bez trudu dostać się na kanapę. Bagażnik Fiesty jest pakowny i funkcjonalny i sprawia wrażenie większego niż 295 litrów. Po złożeniu foteli uzyskujemy przestrzeń 979 litrów.

Ford Fiesta Foto: Onet
Ford Fiesta

Fiesta wykonana jest starannie. Materiały są miękkie i miłe w dotyku, ale do całości nie bardzo pasuje wykończenie środkowego panelu - błyszczące i plastikowe, jakby z innego auta. Dopiero po dłuższym obcowaniu z Fiestą przyzwyczajamy się do tej konsoli i zaczynamy doceniać jej ergonomię.

Zachwyty nad Fiestą milkną, gdy spojrzymy na cenę. Testowana wersja silnikowa z pakietem wyposażenia dodatkowego kosztuje 55 tysięcy złotych. Jeśli podliczymy sobie dodatkowe elementy, np. automatyczna klimatyzacja, wielofunkcyjna kolumna kierownicy, to cena wynosi już powyżej 60 tysięcy. Dokładamy siedem i mamy większego Focusa z mocniejszym dieslem. Tyle że nowa Fiesta jest samochodem zdecydowanie ładniejszym i budzącym więcej emocji od kompaktowego Forda.