Nadwozie

Nie, w tym samochodzie nie można zakochać się od pierwszego wejrzenia. Dlatego spróbuję raz jeszcze. W końcu jesteśmy w najbardziej romantycznym regionie na świecie - Prowansji i na Lazurowym Wybrzeżu.

Głęboki wdech, spojrzenie drugie. Lepiej, dużo lepiej. Biomorficzne kształty szybko oswojone, wyrazisty wlot powietrza z grillem we wzór plastra miodu też nie jest już tak straszny. Otuchy dodają dwie literki "ST" oraz duże tylne skrzydło i podwójny wydech, dyfuzor. Może jednak warto poflirtować z nową fiestą?  Przecież Ford Team RS nie podpisałby się pod czymś, z czym nie można pokazać się na ulicy.

Wnętrze

Idziemy na pierwszą randkę.  Chcę poznać jej wnętrze, na pierwszy rzut oka bardzo bogate.

Nie myliłem się. Od wejścia zatapiasz się w głębokich fotelach Recaro. Czarno-karminowa skóra i geometria prawie jak w rajdówce, teraz jest już w standardzie ST.  Wygodna, skórzana kierownica.  Radio, dobre głośniki, nawigacja. Całość zjawiskowa!

Odpalam. Uruchamia się MyKey, który daje możliwość zaprogramowania samochodu dla mniej doświadczonych użytkowników - ograniczenie prędkości, uniemożliwia wyłączenie systemów bezpieczeństwa. Bajer dla rodziców.

Silnik

W  tle delikatnie słychać 1,6-listrowy silnik EcoBoost, do dyspozycji mam 182 KM i 240 Nm połączone z 6-biegową skrzynią. Bardzo przyzwoicie jak na 1160 kg masy. Pozwala to na przyspieszenie do setki w czasie poniżej 7 sekund.  W zakresie 2000-3000 prowadzi się optymalnie, nie czuć jej sportowego charakteru, ale..

Po wkręceniu się na obroty powyżej 3500 rpm, zaczyna sportowo mruczeć. Lubi to, nawet bardzo. Od startu zaczyna wgniatać mnie w fotel, a na zakrętach nie wypuszcza, nie rzuca na boki. Dynamika to jej żywioł.

Prowadzenie

Pomimo to czuję się wyjątkowo bezpieczny, cały czas nieźle się prowadzi. Idzie tam, gdzie chcę. Nie chce dyktować swoich warunków.  Nawet nie powinna. Przy 140km/h, bardzo wąskich nawrotach i kilkudziesięciu metrowych przepaściach, byłoby  to ryzykowne - po śladach na barierkach bezpieczeństwa widać, jak ważna jest tutaj pokora.  Pomimo młodzieńczego charakteru, fiesta wychodzi z tej próby bez kompleksów. Najprawdopodobniej dzięki swojemu zwieszeniu - z przodu kolumny McPhersona z wahaczami w kształcie litery L, z tyłu zespolona oś skrętna z progresywną stabilizacją przechyłów.

Na tle swoich rywalek czuć, że ma stalowe nerwy i jeszcze lepsze hamulce - dwuobwodowy układ, hydraulicznie sterowane, tarczowe. Nie odpuszczają nawet na ułamek sekundy po bardzo ostrych zjazdach. Została stworzona na idealnie równe i kręte drogi. Tutaj dała się poznać z jak najlepszej strony.

Dodatkowo przekonałem się, że Fiesta ST uwielbia splendor!

W szaro-burym Monte Carlo, wyrazista czerwień przyciągała wzrok właścicieli najdroższych samochodów świata.  Tych, co wolą duże i stabilne samochody. Ale fiestą, o ostrej jak brzytwa linii bocznej, też nie pogardzili. Przez chwilę się czułem jak młody bóg, kiedy multimilionerzy wzrokiem chcieli wyciągnąć mnie zza kierownicy i być na moim miejscu. Ale…

Dość szybko przekonałem się, że nie jest idealna!

Wystarczyła odrobina deszczu i zaczęła być nieposłuszna. Autostradowe zakręty pokonywała z trudem, zdarzyły się poślizgi - pomimo włączonego ESC.  W mieście odkryła coś jeszcze.

Twarde zawieszenie i mocno dokręcone odbicie tylnej osi, spisywało się idealnie na wijących się prowansalskich drogach, ale gdy tylko zjechaliśmy do Monte Carlo - bruk, spowalniacze i studzienki kanalizacyjne próbowały odcisnąć się na naszym kręgosłupie. Nawet jadąc śladem wyścigu  F1.

Żeby ułatwić poruszanie się po nieznanym terenie, włączyłem GPS. Chciałem, żeby dyktowała, gdzie mam jechać. Niestety, ktoś na siłę chciał uszczęśliwić Polaków i wgrał nasz język do nawigacji. I choć ani razu nie zgubiła drogi, to najlepsza komunikacja była w trybie "wycisz". Po kolejnym poleceniu  "Za chwilę lekko w trzy" lub "przygotuj się do lekko prosto" i myleniu kierunków, nie miałem siły słuchać tych bzdur. Pomimo tego, że nagłośnienie było warte uwagi niejednego audiofila.

Także prestiżowe wnętrze pokazało małe niedociągnięcia - podłokietnik nie chciał się domykać, bez używania siły. Przy 140 km/h odchodziła uszczelka okna, przez co szum nie pozwolił na komfortową jazdę.  A może to celowy zabieg bezpieczeństwa? Nie wiem.

Na koniec jeszcze wymiary -  4 metry długości, 2 metry szeroka, wysoka na 1456cm!  Komfortowo można było jechać w cztery osoby, a tylne miejsca nie były tymi pokutnymi.

Opinie

Po dwudniowym romansie uważam, że Fiesta ST to świetna kochanka. Za 73,5 tys. złotych. Spalanie 9,1 l/100km w górach i 11,5 l/100km w zakorkowanych miastach. Nadaje się do stałego związku, ale nie na polskich ulicach.