Coraz mniej jest na świecie, a szczególnie w Europie, samochodów w starym stylu. Nie chodzi mi przy tym o stylizację, jak np. w Fiacie 500, lecz o technikę. A Ford Mustang należy do grona tych nielicznych pojazdów, które przyspieszają bicie serca i które zbudowano nie przejmując się za bardzo normami emisji spalin. Ważniejsze dla projektantów Mustanga Bullitta było to, co cenią fani motoryzacji: moc silnika, sposób jej uzyskiwania, klang... I oczywiście emocje towarzyszące prowadzeniu. Nie tylko te w rodzaju „przekroczę sobie dopuszczalną prędkość o 100 km/h i zobaczę, co będzie”. Nie, nie. Chodzi raczej o „czy odważę się wcisnąć gaz na zakręcie?”. Ford Mustang w tej szczególnej wersji nie wybacza błędów. Szczególnie, gdy zrezygnujemy z asysty elektronicznych pomocników.
Ford Mustang Bullitt – silnik budzący nostalgię
Do łask wracają adaptery, nie brak fanów starych komputerów, a ostatnio czytałem, że w cenie są specjalne edycje nowych albumów nagrane na taśmie magnetofonowej. Pewnie niedługo furorę zrobią magnetofony szpulowe, a może – kto wie – kiedyś wrócą do łask samochody z wielkimi silnikami o dużej mocy? Jeśli tak się stanie, to Ford będzie miał już właściwy produkt: to właśnie Mustang Bullitt. Jasnym nawiązaniem do minionych czasów jest jego silnik: 5-litrowy o ośmiu cylindrach. Moc? 460 KM. W USA mają więcej o około 15 KM, ale my, w Unii, mamy bardziej wyśrubowane normy i podobno właśnie z tego powodu gdzieś umknęło niewielkie stadko koni. Nie przejmujmy się jednak takimi detalami, bo w przypadku tego samochodu jest to najmniej ważne. Ważniejszy jest fakt, że to wolnossące V8. Ważniejsze jest to, że podłączono do niego podrasowany wydech, który potrafi wydobyć z tego silnika wspaniałe (i hałaśliwe, jeśli trzeba) noty. W końcu, niezmiernie istotna jest genialna skrzynia: 6-biegowa, ręczna. Znany z innych wariantów automat o dziesięciu przełożeniach w ogóle nie jest dostępny w wersji Bullitt. I dobrze.
Dlaczego? Bo to zestawienie, jak w samochodach starej daty. Dziś większość producentów boi się o spalenie sprzęgła. Ford stawia na radość z jazdy. Doceniam. Tym bardziej że tej radości w Mustangu Bullitt jest pod dostatkiem. Wystarczy włączyć silnik srebrnym przyciskiem w czerwonej obwódce. Nie ma jak soczyste V8! Dziś nawet w Porsche to rzadkość. Dodaję gazu i... jest jeszcze lepiej! Włączam ustawienie wydechu przeznaczone na tor wyścigowy. W zasadzie, powinien być obowiązek jazdy w tym trybie na co dzień. O ile nie mamy po drodze patroli z sonometrem (sprzęt do pomiaru hałasu). Ogromną frajdę sprawia dźwięk towarzyszący wchodzeniu silnika na obroty, a kończy się on dopiero przy nieco ponad 7000 obr./min. Już dawno nie jeździłem takim wozem! Chyba ostatnio w USA, gdy przejechałem ponad 7 tys. km za kierownicą Dodge’a Challengera R/T.
Ford Mustang Bullitt – zero kompromisów
Oczywiście te wolnossące 460 KM znajduje odzwierciedlenie w osiągach. Według Forda, Mustang Bullitt rozpędza się do setki w 4,6 s, ale pamiętajmy: osiągnięcie takiego rezultatu w normalnych warunkach będzie trudne. Potrzebny jest czysty, równy i przyczepny asfalt. A lepiej – betonowa płyta lotniska. Inaczej nici z odpowiedniej trakcji. Przecież napęd przekazywany jest tyko na tylne koła, a za zmianę biegów w idealnym momencie odpowiada kierowca. Co z tego, że 6-biegowa, ręczna skrzynia jest świetna: precyzyjna i z krótkim skokiem drążka? Trzeba jeszcze poświęcić trochę czasu, by nabrać wprawy i wiedzieć, kiedy silnik dostaje zadyszki i domaga się wyższego przełożenia. Tu nad uzyskaniem maksymalnych osiągów trzeba popracować. Inaczej niż we współczesnych autach naszpikowanych elektroniką.
Nie znaczy to jednak, że Mustang Bullitt z elektroniki nie korzysta. Mamy tu przecież ESP i to w kilku ustawieniach. Tyle że skalibrowane jest tak, by nawet przy największej czujności dać trochę swobody. Krótko mówiąc: gdy jest mokro, lepiej uważać. A jeśli wyłączymy ESP? Wtedy faktycznie cofniemy się te kilkadziesiąt lat. Tylko że stary Mustang nie miał pod maską aż tylu koni. W przypadku Bullitta, wyraźnie odczujemy nadwyżkę mocy i momentu obrotowego. Wystarczy zbyt mocno wcisnąć gaz przy ruszaniu i już koła buksują, a tył wyjeżdża na bok. Wystarczy dodać gazu na zakręcie i bez kontry się nie obejdzie. Inaczej wylądujemy w krzakach. To nie jest auto dla żółtodziobów. Jest bezkompromisowe i nie wybacza błędów. Także dlatego, że Mustang Bullitt jest długi (prawie 4,8 m) i ciężki (ponad 1,8 tony).
Ford Mustang Bullitt – z Ameryki, ale jeździ jak Europejczyk
Nasz przybysz z Ameryki nie jest jednak aż tak amerykański, jak można by się tego spodziewać. Chodzi o zawieszenie. Jeśli moglibyśmy się cofnąć do epoki Gierka i kupić Mustanga, odkrylibyśmy, że nie da się nim jeździć: przechyla się na boki, ma potwornie nieprecyzyjny układ kierowniczy i myszkujące we wszystkie strony tylne koła. W tegorocznym Mustangu Bullitt, szczególnie w wersji z wycenionym na 8,5 tys. zł adaptacyjnym zawieszeniem, jest inaczej. To auto jedzie bardzo stabilnie, choć oczywiście chętnie wchodzi w poślizg – duży moment obrotowy silnika plus mechaniczna szpera przy tylnej osi (mechanizm typu Torsen) wydatnie to ułatwiają. Samo zawieszenie stara się jednak o to, by koła stale przylegały do drogi. Układ kierowniczy z kolei pozwala precyzyjnie wprowadzać przód Mustanga w ciasne zakręty. Siłę wspomagania można zresztą zmieniać: ja najbardziej lubię tę środkową, bo przy zbyt małym wspomaganiu nagle tracimy czucie. Dziwne, ale tak jest.
Ford Mustang Bullitt – czas na podsumowanie
Mógłbym teraz pisać o fotelach, które większość kierowców ocenia jako wygodne, ale po których ja dorobiłem się bólu kręgosłupa. Powinienem też pewnie wspomnieć o standardowym systemie Sync3, który jest nowoczesny i intuicyjny, ale ja i tak od razu uruchomiłem mapy Google’a przez Android Auto. Pewnie warto też napomkną o spalaniu, które w mieście może bez trudu przekroczyć 20 l/100 km, jeśli tylko postanowimy prowadzić jak Steve McQueen swojego Mustanga GT (normalnie będzie to około 15 l/100 km w mieście). To jednak nieistotne detale. Pytanie brzmi: czy warto kupić Mustanga Bullitt? Odpowiedź: oczywiście! Po prostu, nie ma w tej chwili na rynku samochodu w podobnej cenie, który dawałby tak dużo radości z prowadzenia. Oczywiście, to wóz dla koneserów. Pamiętajmy o tym.
Ford Mustang Bullitt – dane techniczne:
Pojemność skokowa i rodzaj silnika | 5038 cm3, V8, benz. |
Moc | 460 KM przy 7250 obr./min |
Moment obrotowy | 529 Nm przy 4600 obr./min |
Skrzynia biegów i napęd | 6-biegowa ręczna, napęd na tył |
Prędkość maksymalna | 250 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 4,6 s |
Średnie zużycie paliwa | 11,8 l/100 km (WLTP) |
Masa własna | 1818 kg |
Cena | od 229 910 zł |