Bo tzw. SUV-y, które w ostatnich czasach stały się niezwykle popularne, w większości przypadków niestety nadają się głównie do jazdy po utwardzonej nawierzchni. Każdy zjazd w teren, szczególnie bardziej ekstremalny, grozi ugrzęźnięciem. Gdyby nowa Grand Vitara potrafiła radzić sobie z takimi trudnościami, to byłby to dla niej duży plus. Gdyby nadawała się tylko raczej do jazdy po twardej nawierzchni, stała by się jednym z wielu i musiałaby stawić czoła bardzo licznej i poważnej konkurencji. Pojeździlismy i sprawdziliśmy.

Nadwozie

Zanim jednak przejdziemy do głównego pytania, parę zdań na temat wyglądu Grand Vitary. Przede wszystkim wyładniała w stosunku do poprzednika. Takie zdanie podzielali wszyscy w redakcji. Jak widać, Suzuki konsekwentnie zmienia oblicze swoich modeli i to zdecydowanie na lepsze.

Samonośne nadwozie Grand Vitary wzmocnione konstrukcją ramową (wcześniej rama nośna) sprawia wrażenie masywnej, agresywnej, ale jednocześnie jest dosyć zwarte. 4.470 mm długości (wersja trzydrzwiowa 4.005 mm) plasuje tego SUV-a w ścisłej czołówce pod względem rozmiarów, ale patrząc z zewnątrz wcale nie sprawia takiego rozrośniętego wrażenia.

To, na co zwróciliśmy naszą uwagę, to spore powierzchnie szyb ułatwiające dobrą widoczność, duże lusterka, ciekawe reflektory przednie z rozciągającymi się na ich całą długość reflektorami oraz światła tylne, a także niewielka tylna szyba boczna.

Wnętrze

Również tutaj Suzuki dobrze się spisało. Bardzo dobre materiały wykończeniowe nadają wnętrzu eleganckiego wyglądu, a nie można zapomnieć, iż w tym segmencie aut konkurenci często nie przykładają zbyt dużej wagi do wykończenia wnętrza. Deska rozdzielcza jest atrakcyjna. Oczywiście zaletą, podobnie jak u innych, jest spora ilość miejsca, także na tylnych miejscach (tu już nie wszyscy mogą się tym pochwalić). Producenci nie zapomnieli także o ergonomii, wszystkie przełączniki,nie dość że w zasięgu ręki, to dokładnie tam, gdzie można ich się było spodziewać.Pewnym mankamentem jest niedobór schowków,mimo górnej konsoli ze schowkiem np. na okulary przeciwsłoneczne.

Kierowca i pasażerowie

Wszystkie pięć osób, jakie wejdą do Suzuki Grand Vitary, nie powinny narzekać na brak miejsca i to zarówno na nogi, jak i ramiona czy głowę. Kierowca ma bardzo dobrą widoczność we wszystkich kierunkach, do tyłu dzięki dużym bocznym lusterkom. Intuicyjnie umieszczone przełączniki pozwalają na zmianę ustawień bez odwracania wzroku.

Regulowane fotele pozwalają nie tylko na zajęcie optymalnej pozycji, ale także są bardzo wygodne. Możemy to powiedzieć po przejechaniu ponad 500 km i spędzeniu ponad 6 godzin za kierownicą. Ponadto fotele zapewniają dobre trzymanie boczne.

Bagażnik

Dostęp do bagażnika o pojemności 398 l zapewniają szeroko otwierające się drzwi. Niestety brak odrębnie otwierającego się okna, co oferują niektórzy konkurenci. Znacznie większe możliwości załadunkowe uzyskamy po złożeniu tylnych siedzeń, których oparcia można niezależnie regulować. Można je także odchylać do przodu oraz całkowicie składać, uzyskując płaską podłogę bagażnika. W ten sposób uzyskamy 758 l (złożone do przodu oparcia) lub 1386 l (całkowicie złożone siedzenia) pojemności.

Jazda

Dwulitrowa Grand Vitara uzyskuje moc 140 KM. Jak się okazuje, to trochę za mało, by móc dość dynamicznie przyspieszać przy różnych prędkościach, szczególnie brak mocy czuć przy ruszaniu. Przyspieszanie przy wyższych prędkościach jest już nawet znośne. Niestety szybka jazda kończy się znacznie wyższym spalaniem, które przy spokojnej jeździe, w ruchu mieszanym oscyluje wokół 9,5 l/100 km. To wynik przyzwoity. Na pochwałę zasługuje także precyzyjnie działająca skrzynia biegów.

Zawieszenie, z przodu kolumny McPhersona, z tyłu wielowahaczowe, sprawiało się bardzo dobrze na dziurawych ulicach. Wszelkie nierówności są dobrze tłumione, tak iż można zapomnieć na chwilę o faktycznym stanie polskich dróg. Mimo iż jest trochę miękkie, nie czuć tego na zakrętach, auto da się stabilnie prowadzić. Co ważne, wnętrze jest dobrze wyciszone, odgłosy silnika stają się odczuwalne dopiero przy wyższych prędkościach.

Jak do tej pory było dobrze, jeśli nie powiedzieć, że bardzo dobrze. W końcu przyszła pora na zjechanie z utwardzonych dróg i zapuszczenie się w teren. I tu przyszło spore zaskoczenie, na plus. Stały napęd na cztery koła z międzyosiowym mechanizmem różnicowym doskonale dawał sobie radę z leśnymi drogami pokrytymi grubą warstwą śniegu. Do wyboru były trzy tryby układu napędowego. Podstawowy (4H), w którym moment obrotowy przekazywany jest w stałym stosunku 47:53, dobrze spisywał się na w miarę równej nawierzchni. Z głębszego śniegu pomógł nam wydobyć się tryb 4H ze zblokowanym napędem (włączona blokada międzyosiowego mechanizmu różnicowego), a w zapasie wciąż pozostawał tryb 4L, czyli tzw. reduktor. Producent podaje także podstawowe wartości kątowe (kąt natarcia 29, kąt rampowy 19, kąt zejścia 27) - nie sprawdziliśmy tych wartości w terenie, jednak w tym przypadku skłaniamy się ku temu, by wierzyć w zapewnienia producenta.

Podsumowanie

Suzuki Grand Vitara po zakończonym teście i przejechaniu ok. 1.000 km zasługuje na dobrą ocenę. W momencie wejścia na rynek, auto to było reklamowane hasłem "Veni, vidi, Vitara". Jak się okazało, nazwa modelu godnie zastąpiła ostatnie słowo Juliusza Cezara - vici (zwyciężyłem). Grand Vitara bardzo dobrze spisała się na twardej nawierzchni, w terenie i, co równie ważne, ma atrakcyjny wygląd.

Sporą zaletą jest także cena. Za podstawową wersję dwulitrowej Vitary zapłacimy 88.900 zł i to porządnie wyposażoną. Wielu mniejszych konkurentów, z gorszym wyposażeniem kosztuje w granicach 100 tys. zł. Jeśli więc dalej segment SUV-ów będzie tak dynamicznie się rozwijał, to wróżymy Grand Vitarze bardzo dobrze na przyszłość.