Do redakcyjnych testów po raz drugi trafił już Hyundai Tucson. Tym razem jednak w najbogatszej wersji wyposażeniowej Premium ESP oraz z mocniejszym niż przed dwoma laty dwulitrowym dieslem.

Nadwozie - mocarne i delikatne

Połączenie gracji z muskulaturą, tak w skrócie można by scharakteryzować stylistykę Tucsona. Dolna część nadwozia sprawia wrażenie i w gruncie rzeczy jest dość masywna. Zderzaki, nakładki na błotniki, boczne listwy, a wszystko z czarnego tworzywa wskazywałyby na terenowe właściwości auta. Jednak nie dajmy się zwieźć pozorom - Tucson jest tylko i wyłącznie SUV-em, który co najwyżej możemy wybrać się na przejażdżkę po polnych lub leśnych duktach.

Wracając do stylistyki, góra Tucsona jest już dużo bardziej delikatna, dzięki czemu całe auto wydaje się dość zwinne. Całość jest zbliżona, dzięki licznym wspólnym elementom (atrapa chłodnicy, duże reflektory, przetłoczenia maski), do starszego brata - Santa Fe. O rekreacyjnym, a nie terenowym charakterze modelu świadczą też chociażby relingi dachowe

Wnętrze - jasność widzę

Wnętrze, podobnie jak i wygląd zewnętrzny, może wprawdzie wzbudzić mieszane uczucia, ale widać, że Koreańczycy zdecydowanie położyli nacisk na jakość wykończenia. Skórzana tapicerka i jasny beż deski rozdzielczej wersji Premium ESP prezentują się co najmniej ładnie. Użyte plastiki, może są i twarde, ale dobrze spasowane.

Jak przystało na SUV-a w kabinie jest przestronnie, siedzi się wysoko. W testowanej wersji pojawiło się kilka elementów mających znacznie podnieść komfort podróżowania, w tym np. podgrzewane fotele, ogrzewane wycieraczki przedniej szyby czy też wysuwane elementy z osłony przeciwsłonecznej, które mają zasłonić promienie słoneczne przenikające w okolicach wewnętrznego lusterka.

Słabo wypada Tucson na tle konkurencji pod względem pojemności bagażnika. Tylko 325 litrów to jeden z najgorszych wyników w tej klasie. I niewiele zmieni możliwość powiększenia go do 805 l po złożeniu tylnych siedzeń.

Jazda - pełna kontrola

Przynajmniej w teorii Tucson zapewnia wysoki poziom bezpieczeństwa aktywnego. Układ ESP wraz z włączającym się samoczynnie napędem na wszystkie koła powinny pomóc wyjść nawet z poważnych tarapatów. Ponieważ jednak teoria nie zawsze współgra z praktyką, postanowliśmy przetestować zachowanie się auta podczas dużo bardziej ekstremalnej jazdy. Ostre zakręty nie działają deprymująco na Tucsona, ESP włącza się w porę ale też i nie za wcześnie, tak by miłośnicy szybszej jazdy mieli większą swobodę. Zawsze też istnieje możliwość odłączenia ESP...

Terenowa jazda Tucsonem powinna zakończyć się, o ile nie na resztkach utwardzonej nawierzchnni, to z pewnością najpóźniej na istniejących drogach w lesie czy szczerym polu. Zjazd na bezdroża może skończyć się źle, włącznie z ugrzęźnięciem w piasku lub błocie. I nie pomoże nawet zblokowany układ napędu na cztery koła, w którym po 50% momentu trafia na przednią i tylną oś.

Hyundai Tucson najlepiej czuje się jednak, podobnie jak wszystkie chyba SUV-y, na zwykłych asfaltowych drogach. Poza krótką chwilą, po załączeniu silnika, w kabinie jest stosunkowo cicho. Mimo swojej wagi 140 koni mechanicznych potrafi zmusić auto nawet do dynamicznej jazdy, bez problemu Tucson rozpędza się do 165 km/h, a setkę osiąga w nieco tylko dłuższym czasie niż 12 sekund.

Podsumowanie - dobre, bo koreańskie

Jeszcze jakiś czas temu na argument, że "nie kupię danego auta, bo pochodzi z Korei", ciężko byłoby znaleźć sensowną odpowiedź. Jednak tak naprawdę to właśnie koreańskie auta, a z pewnością Hyundai Tucson, same się skutecznie bronią. Poprawny design, ładne wykończenie wnętrza, bogate wyposażenie i najnowocześniejsza technologia sprawiają, iż koreańska marka nie musi się promować wyłącznie poprzez konkurencyjną cenę. 118.900 zł, za wersję Premium ESP, to porównywalny poziom cenowy do najbogatszych wersji bezpośredniej konkurencji (Toyota RAV4, Honda CR-V, Nissan X-Trail) o porównywalnych silnikach.

Plusy i minusy

+ bogate wyposażenie seryjne

+ dość dynamiczny silnik

- słaba widoczność do tyłu

- mały bagażnik

- słabe właściwości terenowe