Logo
TestyTesty nowych samochodówJak jeździ Aston Martin Vanquish?

Jak jeździ Aston Martin Vanquish?

Błażej Buliński
Błażej Buliński

Poprzedni Vanquish zapisał się złotymi zgłoskami na kartach historii dzięki głównej roli samochodowej w „Śmierć nadejdzie jutro”. Entuzjaści superaut nie pamiętają go jednak jako najlepszej maszyny do jazdy. Owszem, miał piękne nadwozie i potężny silnik V12, jednak całość psuła zautomatyzowana skrzynia – potrafiła tak uprzykrzyć życie właścicielom, że niektórzy zlecali jej wymianę na „manuala”.

Nowy Vanquish nie ma jeszcze oficjalnie rekomendacji filmowego MI6. Światowa premiera 23. filmu o przygodach Jamesa Bonda będzie miała miejsce 23 października. Pierwsze zdjęcia Vanquisha pokazano zaledwie 4 miesiące temu, czyli w momencie, kiedy film już dawno był w postprodukcji. Niby te terminy przeczą szansom na to, byśmy zobaczyli Agenta 007 w nowym Astonie, jednak czy kiedykolwiek James Bond podporządkował się jakimś zasadom?

Aston postawił na klasykę. Vanquish to GT 2+2 z silnikiem umieszczonym przed kabiną i napędem na tył. Konstruktorom udało się uzyskać niemal symetryczny rozkład 1739 kg masy. To dobry wynik jak na duże GT z „V12-ką”. Przede wszystkim jest to zasługa umieszczenia przekładni z tyłu, ale także wykonania karoserii z karbonu, który ma również tę zaletę, że można go dowolnie formować. Dla przykładu klapa bagażnika i spoiler to jeden element. Wykonanie go zajmuje 2 dni! À propos kształtów: odpowiedzialny za nie jest Marek Reichman. Nazwisko brzmi swojsko. Choć urodził się w Anglii, to nie wypiera się polskich korzeni. Na swoim koncie ma m.in. starego Range Rovera i Rolls-Royce’a Phantoma.

Zachwycając się karoserią, powinniśmy też pochwalić jego kolegów odpowiedzialnych za silnik. Choć skok i średnica cylindra 6-litrowej jednostki są takie same jak np. w DBS-ie, to blok, głowica i przepustnice otrzymał nowe. Część osprzętu pochodzi z 7,3-litrowego serca limitowanego One-77. Po raz pierwszy w AM zastosowano też układ zmiennych faz rozrządu.

Silniki są ręcznie składane w Kolonii. Podobnie jak w AMG, w aucie znajdziemy plakietkę z nazwiskiem osoby odpowiedzialnej za produkcję danego egzemplarza. Efekt starań wszystkich osób zaangażowanych w powstanie Vanquisha to 4,1 s „do setki” i towarzyszące temu niezwykłe brzmienie. Dość, by uwieść piękną kobietę, a przy okazji uratować świat. Bond, i tak wiemy, że już go masz.

Udostępnij:
Autor Błażej Buliński
Błażej Buliński
Przeczytaj skrót artykułu
Zapytaj Onet Czat z AI
Poznaj funkcje AI
AI assistant icon for Onet Chat
Skrót artykułu

To jest materiał Premium

Dołącz do Premium i odblokuj wszystkie funkcje dla materiałów Premium:

czytaj słuchaj skracaj

Dołącz do premium