Auto Świat Testy Testy nowych samochodów Luksus po francusku - test DS5 BlueHDi/180 KM

Luksus po francusku - test DS5 BlueHDi/180 KM

DS 5 straciło znaczek Citroëna, choć specjaliści od marketingu w koncernie PSA próbują sugerować, że wciąż ma w sobie geny historycznego, awangardowego Citroëna DS. Sprawdziliśmy, co potrafi to stylowe auto

Luksus po francusku - test DS5 BlueHDi/180 KMŻródło: Auto Świat / Igor Kohutnicki

Dla koncernu PSA marka DS ma być tym, czym dla Toyoty jest Lexus, dla Nissana – Infiniti czy Audi dla koncernu Volkswagena, czyli prestiżową marką, skierowaną do bardziej wymagających nabywców niż ci, którzy wybierają zwykłe Peugeoty i Citroëny. To dlatego przy okazji liftingu z modelu DS 5 zniknęły emblematy Citroëna, a w Warszawie otwarto niedawno pierwszy w Polsce salon marki DS.

Choć DS 5 to najwyższy model w palecie, na pierwszy rzut oka, szczególnie z daleka, wygląda dość niepozornie. Z racji proporcji i zwartego kształtu nadwozia można go pomylić z wyrośniętym kompaktem. Różnicę widać dopiero z bliska i przy bliższym kontakcie. Samochód jest szeroki (187 cm, czyli o 1 cm szerszy od np. Citroëna C5) i o ok. 20 cm dłuższy od typowego kompaktu. Prawdziwy powiew luksusu czuć dopiero w środku. Ciekawie zaprojektowana skórzana tapicerka, tworzywa o wysokiej jakości i metalowe detale rzeczywiście sprawiają, że wnętrze robi świetne wrażenie.

To, że w swojej ojczyźnie DS 5 jest używane jako limuzyna rządowa (takim autem podróżuje prezydent Francois Hollande, 170 cm wzrostu), nie powinno nikogo zmylić – pod względem przestronności pojazd wypada przeciętnie. Z przodu niby dużo miejsca, ale na podsufitce zamontowano rozbudowany panel z przyciskami (w reklamach jest mowa o nawiązaniach do lotnictwa), który ogranicza wysokim kierowcom przestrzeń wokół głowy i wraz z wysoką konsolą środkową powoduje klaustrofobiczne (lub jak kto woli – przytulne) wrażenie. Tylna kanapa jest wygodna i szeroka, ale miejsca na nogi mogłoby być więcej. Deskę rozdzielczą zaprojektowano nietuzinkowo, jednak ergonomia przegrała z wyglądem.

O ile zaprezentowane w 1955 roku DS pod awangardowym nadwoziem miało rewolucyjne rozwiązania techniczne, o tyle w aktualnym modelu DS 5 na próżno szukać technicznych nowinek – nie ma nawet aktywnego tempomatu ani radaru ostrzegającego przed przeszkodami, a te elementy w tej klasie uchodzą już za standard.

Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik 2.0 BlueHDi o mocy 180 KM, sprzężony z 6-biegowym „automatem”. Ten zestaw zapewnia dobrą dynamikę i niskie zużycie paliwa (średnio nieco poniżej 7 l/100 km). Ciekawostka: nie ma przycisku do wyłączania systemu start-stop, żeby go doraźnie dezaktywować, trzeba znaleźć odpowiednie menu w komputerze.

Nieporozumieniem okazuje się zawieszenie DS 5. Historyczne DS słynęło z tego, że doskonale się je prowadziło i nawet po najgorszych drogach „płynęło”, zapewniając bezkonkurencyjny komfort. 60 lat później nowe DS ma zawieszenie zestrojone za twardo, choć i tak lepiej niż w wersji sprzed liftingu. Układ informuje o najmniejszych niedoskonałościach drogi, a przy tym nie zapewnia wcale sportowych doznań. Autu luksusowemu – a już na pewno francuskiemu autu luksusowemu – to nie przystoi!

DS5 - nasza opinia

DS 5 rzuca się w oczy, głównie dlatego, że to piękne auto rzadko widać na naszych drogach. Takie też zostanie, bo oryginalny wygląd i nawiązująca do kultowego przodka nazwa to zbyt mało, żeby wygrać z konkurentami, choć zapewne znajdą się tacy, których DS po prostu zachwyci.

Autor Piotr Szypulski
Piotr Szypulski
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków