Pierwszą, niepodważalną zaletą rozwodu jest możliwość "nowego początku" z dwoma ważnymi dla Niemców samochodami: klasami A i B. Według niektórych specjalistów firmy jest to konieczne, a planowane wcześniej porozumienie Chryslera i Mercedesa uważają za ryzykowne - dalsza współpraca mogłaby rzutować na image firmy. Ostatecznie nie od dziś wiadomo, że amerykański kooperant "gra w zupełnie innej technicznej lidze" i dysponuje znacznie skromniejszym budżetem. Dla typowych cech, których wymagają od samochodu klienci Mercedesa, nie pozostaje wiele miejsca. Wymagania Niemców i możliwości finansowe Amerykanów nie idą w parze. Klasa A od początku nie miała szczęścia. Pierwotny projekt Vision A z 1993 roku zakładał, że samochód będzie miał ekologiczne źródło napędu - albo silnik hybrydowy, albo ogniwa paliwowe. Stąd sandwiczowa(to znaczy nietypowa i droga) konstrukcja płyty podłogowej, w której powinny się zmieścić akumulatory i inny osprzęt. Niestety, nic z tego nie wyszło. Później osławiony "test łosia" (który kosztował Mercedesa masę pieniędzy, ale koniec końców marketingowcy potrafili go właściwie wykorzystać). Największy jednak problem to...sama koncepcja auta, które nie pasuje do innych samochodów koncernu. Dlatego właśnie stworzono później większą klasę B, ale w dalszym ciągu nie rozwiązuje to problemu konieczności produkcji podzespołów (silniki, skrzynie biegów czy zawieszenia) wyłącznie do tych dwóch aut. A to oczywiście kosztuje.Dlatego właśnie finansowi stratedzy ze Stuttgartu jeszcze za czasów unii zdecydowali o wspólnym z Chryslerem i Dodge'em opracowywaniu nowego modelu, co zaowocowałoby produkcją roczną na poziomie nie 300 tys., lecz 600 tys. sztuk (pułap np. VW Golfa). Planowano 4 odmiany:- klasa A 3d;- klasa A 5d;- klasa B 5d;- klasa B Sportcoupé.W tym scenariuszu ostatnia wersja miała zastąpić tylnonapędowe C Sportcoupé, które na jesieni przejdzie jeszcze lifting, ale nie planuje się dla niego bezpośredniego następcy. Przy tym wariancie karoseryjnym niewykluczony byłby także kabriolet. Pytanie tylko: czy Mercedesowi w ogóle uda się dogadać z obecnym właścicielem Chryslera - Cerberusem? Głównym zadaniem firmy jest bowiem wyciągnięcie maksymalnych zysków, a te łatwiej uzyskać z partnerem np. w Chinach niż z Mercedesem. Także dlatego Stuttgart trwa w poszukiwaniu stategicznego partnera. Ponieważ czas nagli, do końca lipca rozwiązanie musi być znane. Niemcy biorą pod uwagę trzech możliwych kooperantów: PSA (Citroën/Peugeot), Hondę i Volkswagena. Francuzi współpracują już z BMW i Fordem, a w klasie kompaktów (pod pewnymi względami) Mercedes mógłby skorzystać także z doświadczenia Peugeota 308 lub Citroëna C4, jak również z techniki hybrydowej. Silniki miałyby wówczas pochodzić z Niemiec, tyle że trzeba je "przekręcić" z wzdłużnego na poprzeczne ustawienie. Co z takiego mariażu uzyskałoby PSA? Niższe koszty, większą (a więc bardziej opłacalną) produkcję, dostęp do procedur jakościowych oraz napęd 4x4 i dwusprzęgłową skrzynię biegów. Nie mniej logiczny byłby związek z Hondą. Podobnie jak BMW, Japończycy to relatywnie małe przedsiębiorstwo ukierunkowane na technologiczny postęp, ochronę środowiska i sport. Inżynierowie Hondy, dzięki Insightowi i napędowi IMA, mają niemalże takie same doświadczenia z hybrydami jak Toyota. Również technologia ogniw paliwowych jest relatywnie daleko zaawansowana. Poza tym dochodzą jeszcze wieloletnie doświadczenia z produkcji Civica.Pomiędzy Mercedesem i Volkswagenem były i są do tej pory wspólne punkty, ale od momentu zaangażowania się Porsche kooperacja nie byłaby łatwa. Oczywiście współpraca wchodziłaby w rachubę, ale ze względu na odmienną grupę docelową obu producentów jej wynik niekoniecznie spełniałby oczekiwania. Wstępne założenia przewidywały, że obecna klasa A w 2009 roku przejdzie face lifting, a trzy lata później zostanie zastąpiona kolejną, zupełnie nową generacją. Niewykluczone jednak, że jeśli rozmowy będą się przeciągały, Mercedes nie zdąży z opracowaniem nowego auta i w 2012 roku zaproponuje... kolejny lifting!