- Inżynierowie starali się zestroić Defendera w taki sposób, by „jeździł tak, jak wygląda”
- Na torze doświadczalnym w ośrodku badawczo-rozwojowym w Gaydon w Wielkiej Brytanii woził nas Mike Cross – Chief Engineer, Vehicle Integrity
- Przez większość czasu osiągaliśmy prędkości, które były poza zasięgiem poprzedniego Defendera
Gaydon, Wielka Brytania. Niegdyś funkcjonowała tu baza Royal Air Force, dziś mieści się ośrodek badawczo-rozwojowy Jaguara Land Rovera. Tu mam okazję pierwszy raz jechać nowym Defenderem. I zaraz nim odlecę. Samochód prowadzi Mike Cross, naczelny inżynier ds. zestrojenia układu jezdnego w JLR. Sir Jackie Stewart nazwał go „najlepszym kierowcą poza motosportem”. Przypominam sobie słowa słynnego kierowcy wyścigowego gdy mkniemy 140 km/h wąską asfaltową drogą, a Mike mówi: zaraz będzie hopka, trzymaj się! 2,5-tonowy Defender odrywa 4 koła od ziemi, lecimy i... zaskakująco miękko lądujemy – pneumatyka dzielnie ten wyczyn zniosła. „Najciekawszym wyzwaniem w przypadku Defendera było nadanie mu właściwego charakteru prowadzenia, by jeździł tak jak wygląda, by dawał mechaniczne, analogowe odczucia” mówi Cross.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoJa zbieram te wrażenia póki co z prawego fotela, ale jednocześnie też zbieram szczękę z podłogi. Defender pod względem zachowania na asfalcie w niczym nie przypomina swojego poprzednika, a ten sposobem poruszania się przypominał trochę traktor – za co go kochaliśmy!
Na torze rozpędzamy się nowym Defenderem do licznikowych 192 km/h. Z pakietem Performance można by nawet do 208, ale ograniczają nas opony Pirelli Scorpion Zero – świetne asfaltowo-terenowe wielosezonówki, które ma też np. Mercedes klasy G. Wchodzimy w łuk, „Def” posłusznie idzie zadanym torem jazdy, na wyjściu mamy 180 km/h. Nie wiem czy bym się odważył mieć w tym miejscu 100 km/h za kierownicą starego Defendera... A wyciszenie kabiny? Nareszcie... jest. I na moje ucho jest całkiem dobre. A Mike Cross zarzeka się, że w seryjnych egzemplarzach będzie jeszcze lepiej – jedziemy bowiem przedprodukcyjnym prototypem.
Defender był testowany na Nürburgringu, jeździł po niemieckich autostradach, ale przeszedł też dużo prób w offroadzie, więcej nawet niż inne modele Land Rovera. Jednak możliwości terenowe nie zostały poświęcone na rzecz zdolności asfaltowych: offroad jest priorytetem – mówi Cross gdy zjeżdżamy na nieco błotnistą i wyboistą szutrówkę.
Rasowo brzmiąca, rzędowa szóstka o mocy 400 KM dynamicznie nas rozpędza. Na liczniku widzę 140 km/h, nawet 160 km/h, ale tej prędkości nie czuję – znowu jestem pod wrażeniem pneumatyki, która cicho i skutecznie filtruje wstrząsy. Stabilne dohamowanie do zakrętu, który Mike bierze z poślizgiem. Czy właściciele Defendera faktycznie zamierzają jeździć nim jak rajdówką? – pytam Mike’a. Ten samochód musi potrafić wszystko co umiał poprzednik, być najlepszy w terenie, ale chcieliśmy też, żeby miał dodatkowe talenty: dawał frajdę na szutrze, na asfalcie, żeby był komfortowy i wyrafinowany – mówi Cross wjeżdżając w głęboką wodę. Defender może się zanurzyć do 900 mm, parametr bezkonkurencyjny wśród fabrycznych terenówek. A czy Mike jest zadowolony z zestrojenia auta? Bardzo. Sam sobie takiego zamówiłem. No to o czymś świadczy...
Nowy Land Rover Defender - nasza opinia
Krótka ale emocjonująca przejażdżka na prawym fotelu pozostawiła mnie mocno wstrząśniętym: nowy Defender nabył serię talentów dynamicznych, które ze względów konstrukcyjnych były poza zasięgiem poprzednika. To nie jest już toporna maszyna z innej epoki lecz wszechstronna i luksusowa terenówka, która w moim odczuciu będzie szukać miejsca na rynku między Jeepem Wranglerem a Mercedesem klasy G.
Galeria zdjęć
Mike Cross (z prawej) piastuje w Jaguarze i Land Roverze funkcję „Chief Engineer, Vehicle Integrity”, czyli odpowiada za zestrojenie prowadzenia i komfortu.
Nawet 160 km/h na szutrze, poślizgi na zakrętach...
...4 koła w powietrzu przy 140 km/h...
...Mike Cross „powoził” Defenderem niczym rajdówką!
W wodzie Defender zawsze sobie radził, nadal ma 900 mm głębokości brodzenia.
Największe postępy nowy Defender zrobił na asfalcie – nareszcie można nim wygodnie podróżować z autostradowymi prędkościami.
Kokpit surowy jak na dzisiejsze standardy, ale o lata świetlne bardziej cywilizowany niż w poprzedniku. Blokady „dyfrów” i reduktor obsługuje się przyciskami lub na ekranie, a nie dźwignią.