Na piątą generację Volkswagena Caddy trzeba było długo czekać. Cierpliwość została jednak nagrodzona. Oto pierwsza jazda najmocniejszą wersją 2.0 TDI ze skrzynią DSG. Pora na najbardziej zdigitalizowane Caddy w historii. Nie wszystkim klientom może jednak przypaść do gustu.
Volkswagen Caddy po raz piąty - prosto z PolskiŹródło: Auto Świat / Tomasz Okurowski
Caddy wyraźnie urosło. Nie tylko na szerokość (ponad 6 cm) ale także na długość (o ponad 9 cm) Zyskało także większy rozstaw osi (o ponad 7 cm).
Na początek samochód debiutuje tylko z silnikami diesla o mocy od 75 KM do 122 KM. Nawet najmocniejszej wersji brakuje nieco wigoru
Wreszcie poprawiono komfort jazdy modyfikując tylne zawieszenie. Zamiast osi z resorami piórowymi pojawiły się sprężyny śrubowe. Auto prowadzi się znacznie lepiej
W czasach jakże modnej elektryfikacji Caddy wciąż jest ostoją tradycji. Na początek trafia bowiem na rynek z najbardziej sprawdzonym źródłem napędu w klasie, czyli dobrze znanym dieslem (z rodziny 2.0 TDI). Amatorzy innych silników muszą natomiast poczekać do przyszłego roku. W planach są bowiem także benzynowe TSI, wersje zasilane gazem ziemnym (TGI) oraz hybryda plug-in. Nie zabraknie także odmiany z napędem 4x4 i manualną skrzynią.
Do pierwszej jazdy wybraliśmy najmocniejsze i bogato wyposażone Caddy Style 2.0 TDI o mocy 122 KM i skrzynią DSG. Wzorem nowych kompaktów całej grupy (Golf, Leon, Octavia) sterowanie skrzynią odbywa się jedynie elektronicznie poprzez charakterystyczny selektor. Łatwo do niego przywyknąć i na dobre zapomnieć o tradycyjnej dźwigni. Trudniej zaś przywyknąć do nowej filozofii sterowania. W samochodzie o tak roboczym charakterze sterowanie dotykowe to po prostu dość odważne rozwiązanie. Niemal cała kontrola odbywa się bowiem poprzez sensory, ekran dotykowy i pasek pod ekranem. Jedyne tradycyjne przyciski pozostały w wielofunkcyjnej kierownicy (za dopłatą) oraz w formie dźwigienek w kolumnie kierownicy. Na tym jednak nie koniec.
Wbrew pozorom Volkswagen jednak nie pożegnał się jeszcze na dobre z tradycyjnym pokrętłem. Kto wybierze prostsze radio multimedialne (wszystkie z dostępem do internetu i bezpłatnymi oraz płatnymi usługami) z ekranem 8,2” czy 6,5” wciąż będzie mógł korzystać ze zwyczajnej i jakże wygodnej gałki. Lepsze to niż nic.
W kabinie nie zawsze jednak będą królować wyświetlacze, gdyż w prostszych wersjach Caddy wciąż znajdziemy zwykłe analogowe wskaźniki. Bez względu jednak na wersję we wnętrzu dominują twarde, ale zarazem przyjemne w dotyku tworzywa. Całość spasowano bardzo dobrze i solidnie zmontowano. Nie sposób narzekać.
Bez zastrzeżeń także wobec opcjonalnych tzw. komfortowych foteli (szczególnie z tapicerką ze sztucznej skóry i pochodnej zamszu czyli mikrofibry Art Velours). W Caddy dość łatwo znajdziemy optymalną pozycję za kierownicą. Równie wygodnie jest z tyłu, gdzie ujrzymy tradycyjną dzieloną kanapę (2/3-1/3) oraz kolejne dwa osobne fotele w trzecim rzędzie (dostępne także w odmianie ze standardowym rozstawem osi). Oczywiście cudów nie ma i ostatnie siedzenia najlepiej traktować jako miejsca dla dzieci a nie dorosłych.
Choć Volkswagen na każdym kroku podkreśla jak nowoczesne i zdigitalizowane stało się Caddy, to nie sposób pominąć kluczowego zagadnienia – możliwości przewozowych i samej jazdy. W obu kategoriach odnotowano zaś spory postęp. W dostawczej odmianie bez trudu przewieziemy dwie euro palety. Załadunek będzie dość łatwy, gdyż dzięki zupełnie nowej konstrukcji tylnego zawieszenia (sztywna oś z drążkami Panharda i sprężynami śrubowymi)) udało się uzyskać więcej miejsca i poprawić komfort jazdy. Caddy już zatem tak nie podskakuje jak kiedyś i zachowuje stoicki spokój nawet na drodze zapomnianej przez służby.
2-litrowy diesel (podwójny wtrysk AdBlue, co oznacza nieco większe zużycie w porównaniu ze starszymi wersjami) pracuje zaskakująco cicho (w odmianie osobowej zadbano o całkiem skuteczne wyciszenie nadwozia) ale nie przejawia szczególnej chęci do bardzo dynamicznej jazdy (przynajmniej w zestawieniu z 7-stopniowym DSG). Lepiej przygotować się zatem na spokojną jazdę i nieco ospałe reakcje na wciśnięcie pedału gazu. O zużyciu paliwa trudno się wypowiadać po niezbyt długiej przejażdżce. Pozostaje zatem poczekać do dłuższego testu już w Polsce.
Pozostaje jeszcze jedno: ceny. Polski cennik nie jest jeszcze dostępny, ale wiele wskazuje na to, że Caddy będzie podobnie wycenione jak w Niemczech. To zaś oznacza, że za bogatą wersję Style z DSG z silnikiem o mocy 122 KM trzeba będzie zapłacić ok. 150 tys. zł. Najtańsza odmiana osobowa Kombi z silnikiem o mocy 75 KM to zaś wydatek ok 100 tys. zł.
Galeria zdjęć
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.