Corsa ze 130-konnym dieslem pod maską robi wrażenie. Wciskasz mocniej pedał gazu, a samochód ochoczo wyrywa do przodu. Duży moment obrotowy sprawia, że niezależnie od prędkości i biegu, na którym jedziemy, mocy nie zabraknie nam nigdy. Sześciostopniowa skrzynia dba, by zużycie paliwa pozostało na rozsądnym poziomie. Czy można chcieć czegoś więcej?
No cóż, Corsa pozwoliła się już dość opatrzeć, w końcu samochód w obecnej formie pozostaje na rynku od 2006 roku (minilifting z początku 2010 roku zmienił przede wszystkim technikę auta). Na początku przyszłego roku pojawi się zmodernizowana wersja oplowskiego przedstawiciela segmentu B. Dodatkową atrakcją Corsy po face liftingu będzie możliwość wyboru wersji specjalnych, m.in. z indywidualnymi okleinami nadwozia.
Nasza zdjęciowa modelka to auto z pakietem Color Race, który wyróżnia się m.in. czarną przednią maską z szachownicą, czarnymi naklejkami na drzwiach i zderzakach,przyciemnionymi szybami z tyłu oraz pakietem dodatków we wnętrzu (środkowy panel pokryty czarnym lakierem fortepianowym oraz białe pierścienie przy dyszach wlotów powietrza do kabiny).
Trzydrzwiowa Corsa z silnikiem 1.7 CDTI w wersji Cosmo (na której bazuje Color Race) kosztuje od 65 940 zł –biorąc pod uwagę wyposażenie auta, to jednak dość dużo, tym bardziej że pakiet stylizacyjny będzie wymagał dopłaty. W standardzie znajdziemy manualną „klimę”, podstawowe radio z CD i 6 airbagów.
Nasz testowy egzemplarz miał dodatkowo m.in. automatyczną klimatyzację, nawigację GPS, aluminiowe felgi (17-calowe) oraz system ESP. Tak wyposażone auto to wydatek ok. 75 tys. zł, a więc suma kojarząca się bardziej z klasą średnią, a nie segmentem B. Inna sprawa, że konkurencja ma tańszych ofert – bycie indywidualistą jest kosztowne.