Zmiany stylistyczne, którym poddano Corsę pół roku temu, mają charakter kosmetyczny i służą upodobnieniu małego Opla do większej Astry i mikrovana Merivy.
Reflektorom nadano nieco inny kształt, podobnie jak osłonie chłodnicy i zderzakowi z wlotem powietrza i światłami przeciwmgielnymi (w testowanej wersji Enjoy dopłata 700 zł lub w pakiecie z klimatyzacją automatyczną i elektrycznie sterowanymi lusterkami – 2000 zł).
Istotniejszą zeszłoroczną nowością jest produkowany w Polsce, 95-konny diesel z systemem start-stop dostępny w wersji ecoFlex z „wygładzonym” spodem auta, obniżonym nadwoziem i oponami o zmniejszonym oporze toczenia. Cel: ograniczenie zużycia paliwa i emisji CO2 przy jednoczesnej poprawie osiągów.
I rzeczywiście, w stosunku do zwykłego 1.3 CDTI ekologiczny ecoFlex jest odrobinę szybszy (prędkość maksymalna 177 zamiast 172 km/h) i bardziej dynamiczny (0-100 km/h w 12,3 s, a nie 12,7 s), a do tego znacznie oszczędniejszy (3,6 w porównaniu z 4,4 l/ 100 km).
Ochrona przyrody kosztuje: za ecoFlexa zapłacimy o tysiąc zł więcej niż za analogiczną wersję wyposażeniową dieslowskiej Corsy, najmniej za bazową Essentię (niedostępną bez ecoFlexa)– 57 tys. zł.