Auto testowe przydzielone naszej redakcji miało karoserię wykończoną wściekłym, pomarańczowym lakierem. Barwa z pewnością nie będzie nadmiernie popularna wśród statecznych właścicieli Lexusów w Europie. To jednak nie zmienia faktu, że robi piorunujące wrażenie. W połączeniu z muskularnym i nowoczesnym nadwoziem przykuwa spojrzenia przechodniów oraz nadaje sportowego charakteru GS F-owi.
Pomarańczowy Lexus GS F rzuca się w oczy i idealnie nadaje się do roli auta pokazowego. W prawdziwym życiu kierowcy będą jednak konfigurować sedana raczej z bardziej stonowanymi lakierami. W takim przypadku Lexus stanie się dyskretny i będzie zdradzać swój sportowy charakter przede wszystkim rasowymi pomrukami V-ósemki spod maski.
Nadwozie to na szczęście nie tylko unikalna barwa, ale też kilka ciekawych szczegółów stylistycznych. Efektownie wygląda wlot powietrza w przednim błotniku, 19-calowe obręcze aluminiowe, pomarańczowe zaciski hamulców oraz karbonowy spojler na klapie bagażnika.
5 litrów, 8 cylindrów i cykl Atkinsona!
W przeciwieństwie do większości konkurentów, Japończycy postawili na 5-litrowy silnik wolnossący. Brak doładowania nie oznacza jednak braku nowoczesnej technologii czy mocy. Jednostka oferuje aż 477 koni mechanicznych i jest inteligentna. Przy niskiej prędkości obrotowej V-ósemka korzysta z cyklu Atkinsona - tego samego, który jest podstawą napędów hybrydowych. Dzięki temu motor pracuje cicho, gładko i oszczędnie. Średnie spalanie może spaść nawet do 11 litrów benzyny, a to bardzo dobry wynik.
Po głębszym wciśnięciu pedału gazu, 5-litrowa V-ósemka budzi się do życia i uruchamia cykl Otto. W trybie Sport S+ czas reakcji jednostki to zaledwie ułamek sekundy! Rozzłoszczony motor dysponujący momentem obrotowym na poziomie 530 Nm rozpędza ponad 2-tonowego Lexusa GS F z ogromną łatwością. Auto ze startu przyspiesza do pierwszej setki w zaledwie 4,5 sekundy. Dodatkowo podczas dynamicznej jazdy rasowo powarkuje na innych użytkowników dróg. Dźwięk pracy V-ósemki choć na wskroś sportowy, jest także dystyngowany i nie męczy pasażerów w trakcie jazdy.
Lexus GS F oferuje cztery tryby pracy. Ustawienie Normal sprawia, że auto prowadzi się jak wygodny krążownik szos z ogromnym potencjałem pod maską. Po włączeniu trybu Eco jednostka napędowa dba o maksymalną oszczędność i staje się nieco leniwa. Wariant Sport S powoduje, że limuzyna szybciej reaguje na wciśnięcie pedału gazu i zachowuje się zdecydowanie głośniej. W trybie Sport S+ GS F staje się agresywnym samochodem sportowym, który szarpie podczas zmiany biegów, utrzymuje wysokie obroty tak długo, jak jest to konieczne oraz pokrzykuje na innych użytkowników dróg gardłowym głosem.
Sport S+ i Track - pozwól GS F-owi być sportowym!
Japończycy pomyśleli o jeszcze jednej opcji. Kierowca ma możliwość zmiany ustawień mechanizmu różnicowego. W zależności od wybranego trybu, auto może być po prostu stateczne (Standard), niezwykle zwrotne i czułe (Slalom) lub walczące o każdy gram przyczepności w szybko pokonywanym zakręcie (Track). Zmiany poszczególnych trybów rzeczywiście czuć w trakcie jazdy, a więc nie są one jedynie wizerunkową zagrywką japońskich inżynierów.
Jako że Lexus GS F ma być autem kierowcy, kilka słów należy się również kabinie pasażerskiej. Osoby siedzące w pierwszym rzędzie siedzeń mają do dyspozycji dwa elektrycznie sterowane fotele kubełkowe. Te oferują wszechstronną regulację, świetnie trzymają ciało w zakręcie, a ponadto są wystarczająco komfortowe. Grube koło kierownicy dobrze leży w dłoniach i jest prawidłowo wyprofilowane, a stylizacja konsoli centralnej z jednej strony okazuje się być nowoczesna, a z drugiej bardzo elegancka i klasyczna.
Japończycy dobrze obmyślili tablicę zegarów Lexusa GS F. Jej punktem centralnym jest obrotomierz wyposażony w srebrną obwódkę. Z lewej strony auto pokazuje najważniejsze informacje płynące z komputera pokładowego, a po prawej styliści umieścili miniaturowy prędkościomierz. Z tego ostatniego producent tak naprawdę mógłby spokojnie zrezygnować. Kierowca podczas jazdy praktycznie nie zwraca na niego uwagi. W końcu aktualna prędkość jest w sposób czytelny wyświetlana na centralnym zegarze.
O nagłośnienie zadbał Mark Levinson
Ilość przycisków na konsoli została ograniczona do absolutnego minimum. Tak naprawdę jedynym zestawem włączników jest panel sterujący klimatyzacją. Resztę opcji można zmienić za pomocą ergonomicznie zaprojektowanego joysticka oraz menu wyświetlanego na ogromnym, 12,3-calowym ekranie. W topowej wersji wyposażenia Lexus GS F zmienia się w prywatną salę koncertową. Za sprawą firmy Mark Levinson na pokładzie sedana pojawia się 17 głośników i wzmacniacz o mocy 750 watów.
Priorytetem dla japońskich inżynierów było bezpieczeństwo. Lexus GS F jest wyposażony w cały pakiet systemów wspierających kierowcę w trakcie jazdy. Wykrywa pojazdy znajdujące się w martwym polu, pomaga utrzymać się na pasie ruchu, odczytuje znaki drogowe, w sytuacji kryzysowej przygotowuje pasażerów do kolizji, zarządza światłami drogowymi i posiada aktywny tempomat. W chwili obecnej ciężko cokolwiek powiedzieć na temat ceny sedana. Polskie cenniki nie zostały jeszcze przygotowane.
Lexus GS F stanowi śmiały wyczyn japońskich inżynierów. Jest mocny, ma obłędnie brzmiący silnik oraz może być wszechstronny. W zależności od wybranych ustawień, sedan zamienia się w wygodnego, autostradowego cruisera, ścigacza lubiącego ciasne zakręty lub mocną maszynę na tor. Podczas jazdy czuć, że auto jest dopracowane. To wartość uniwersalna, która z pewnością znajdzie swoich zwolenników nie tylko w kręgu posiadaczy Lexusów.