- Na zimowych oponach i przy 5 stopniach Celsjusza Taycan Turbo S nie osiągnął deklarowanych przez Porsche 2,8 s 0-100 km/h, ale osiągi i tak robią piorunujące wrażenie
- Porsche można robić serie przyspieszeń – elektryczny napęd jest nie do zamęczenia
- Taycan Turbo S jest nie tylko szokująco szybki, ale też niesamowicie komfortowy – układ zawieszenia to absolutny majstersztyk
Jeśli nie jesteś pilotem odrzutowca, nie uprawiasz spadochroniarstwa lub też twoim miejscem pracy nie jest kokpit bolidu F1 albo promu kosmicznego, to nie masz szans, by przygotować swój umysł i zmysły na ruszenie Taycanem Turbo S w trybie Launch Control. 761 koni mechanicznych i 1050 niutonometrów kopią asfalt takim prądem, że Ziemia na ułamek sekundy zwalnia swój ruch obrotowy.
Choćbyś był największym erudytą, to w najlepszym wypadku bezwiednie wykrztusisz z siebie tylko niecenzuralną wiązankę. Raczej po prostu zaniemówisz, a twój mózg po dłuższej chwili zacznie nieporadnie składać bodźce w całość. Właściwie to ta funkcja powinna być dostępna tylko po uprzednim uzyskaniu stosownego zaświadczenia od lekarzy. I to różnych specjalności.
Piszę to, choć Taycan Turbo S w naszym teście nie osiągnął deklarowanego przez Porsche czasu przyspieszenia od 0 do 100 km/h. Zamiast 2,8 s potrzebował o 0,2 s więcej. Próbę miał utrudnioną: temperatura powietrza wynosiła 5 stopni i po każdym starcie każda z jego czterech zimowych opon na pierwszych metrach zrywała trakcję. Ale z każdym kolejnym pomiarem Taycan „trzymał” czasy.
Po ósmej próbie przyspieszenia dałem sobie spokój. Czynnik ludzki poddaje się o wiele szybciej niż układ elektryczny Porsche. Ale co w ogóle daje funkcja Launch Control, skoro do jak najszybszego ruszenia nie trzeba określonych obrotów silnika, jak w innych Porsche ze spalinowymi motorami? Daje 0,4 sekundy: o tyle bowiem wydłuża się sprint do „setki”, gdy przed ruszeniem nie wciśnie się hamulca i pedału przyspieszenia w podłogę.
W zależności od trybu jazdy Taycan rusza z pierwszego lub drugiego biegu. Przy tylnym silniku elektrycznym jest dwustopniowa przekładnia automatyczna, która ma z jednej strony poprawiać osiągi, a z drugiej – obniżać zużycie energii przy wyższych prędkościach.
Porsche Taycan Turbo S – co za zryw!
Porsche miało już modele, które przyspieszały równie szybko, jak Taycan Turbo S. Żaden jednak nie był 4-drzwiowym elektrycznym coupé, żaden nie miał takiego zrywu. Tych niesamowitych osiągów doświadcza się w nim inaczej, niż np. w 911 Turbo S. Silniki Taycana cicho brzęczą, kabina jest fenomenalnie wyciszona, więc brak wyraźnego hałasu podczas przyspieszania powoduje w umyśle dysonans poznawczy. Można go zmniejszyć, aktywując Electric Sport Sound – syntetyczne, narastające wraz z obciążeniem i prędkością brzmienie napędu. Co ciekawe, nawet na postoju słychać wtedy w tle cichy warkot. Akustycy Porsche naprawdę się postarali, dźwięk ma emocjonującą rasowość. Mimo to na co dzień wybierałem tryb cichy.
Dysonans poznawczy, albo dobitniej mówiąc (Państwo wybaczą łacinę) „mindf*ck”, trapi kierowcę nie tylko, gdy rusza na wprost z pełną mocą, lecz także wtedy, gdy pokonuje zakręty. Nie ma drugiego auta, a na pewno nie o masie 2410 kg, które w podobny sposób reagowałoby na skręt kierownicą. To jest coś niesamowitego, tak perfekcyjnie linearnego, intuicyjnego i stabilnego, że ma się wrażenie, jakby umieszczony w podłodze ciężki akumulator działał niczym magnes przyciągany przez asfalt. Taycan ma niżej umieszczony środek ciężkości niż 911 i rozkład mas w proporcji 49:51. Ma też skrętne tylne koła, które działają w sposób tak naturalny i spokojny, jak tylko Porsche potrafi to wyczarować.
Porsche Taycan Turbo S – Magia układu jezdnego
Tą samą magią jest też obdarzony układ zawieszenia z pneumatycznymi miechami i adaptacyjnymi stabilizatorami PDCC. Rozpiętość charakterystyki jest ogromna, kierowca ma do wyboru 3 stopnie twardości. Nawet w domyślnym trybie Normal Taycan pozostaje zwarty i zarazem bardzo komfortowy. Progi spowalniające, nawet te o podlejszej geometrii, „bierze” bez bujania. Uderzenie amortyzuje nawet nie „na raz”, ale wręcz „na pół”! Jest w tym lepszy od Panamery. W czasie porannej drogi do pracy pokonuję aż 26 „śpiących policjantów” i rozkoszuję się tym, jak rozprawia się z nimi Taycan. Spodziewalibyście się takich kompetencji po Porsche?
Inna, równie zaskakująca cecha: Taycan to pierwsze przednionapędowe Porsche! Przynajmniej... w określonych sytuacjach. W trybie Range, który służy ograniczeniu zużycia energii i pomaga wycisnąć maksimum zasięgu z akumulatora, po rozpędzeniu się do stałej prędkości system wyłącza tylny silnik. Nawet gdy lekko przyspieszymy, będzie działał tylko przedni napęd. Trzeba śmielej wcisnąć „gaz”, by obudzić tryb 4x4. Różnica w prowadzeniu jest nieco odczuwalna, gdy jednak zależy nam na spokojnej, oszczędnej jeździe, nie stanowi to problemu. W pozostałych trybach mamy „stały” napęd 4x4, z preferencją tyłu.
Porsche Taycan Turbo S – jaki ma zasięg i zużycie prądu?
OK, dość budowania napięcia, wiem, że chcieliście od pierwszego akapitu zadać to pytanie: ile można przejechać na jednym ładowaniu? W trybie Normal: 340 km, jeśli liczyć pojemność akumulatora (93,4 kWh) przez średnie zużycie (27,4 kWh/100 km) na naszej pętli pomiarowej. Rozbierzmy to na czynniki pierwsze.
W mieście Taycan zużywał od 27 kWh/100 km w płynnym ruchu do 38 w godzinach warszawskiego szczytu. Wpływ na zużycie, szczególnie „z rana”, miały: temperatura powietrza w garażu, ogrzewanie kabiny oraz podgrzewanie akumulatora (to ostatnie system reguluje sam). Jeśli przed podróżą auto jest podpięte do ładowarki, można zaprogramować (też zdalnie, przez aplikację) wstępne podgrzanie lub schłodzenie, dzięki czemu, ruszając w drogę, w akumulatorze będziemy mieli więcej kilowatogodzin na jazdę. Ja jednak z tej funkcji nie korzystałem i każdorazowy postój na zimnie oraz konieczność ogrzania kabiny oznaczały wzrost zużycia energii.
Na autostradzie Taycan potrzebował 29,1 kWh/100 km przy średniej 119 km/h. Czyli nie spiesząc się i trzymając ograniczeń prędkości, na styk przejedziemy na jednym ładowaniu np. z Warszawy do Poznania. Jeśli da się ostro „w palnik”, z akumulatora będą ubywać 44 kWh na każdych 100 km. Natomiast w trakcie pomiarów dynamicznych (wielokrotne przyspieszanie do wysokich prędkości w trybie Sport Plus i mocne hamowania) zużycie skoczyło do 55 kWh/100 km. Najmniej Taycan zużył na drodze krajowej: 26,7 kWh. Deklarowane przez Porsche wartości zużycia energii i zasięgu traktujcie z dużą rezerwą.
Porsche Taycan Turbo S – jest cudowny, ale ma też wady
Codzienna jazda Taycanem sprawia ogromną przyjemność i też bardzo relaksuje – pod warunkiem że nie zawstydzają cię wręcz masowe spojrzenia innych kierowców oraz wymierzone w Taycana telefony. Często też byłem zaczepiany i wypytywany o samochód, w tym jego wady.
Owszem, miałem o czym opowiadać. Standardowe w Turbo S ceramiczne hamulce zanotowały rozczarowujący wynik: 44,7 m 100-0 km/h na zimno to dużo, nawet jak na pomiar na oponach zimowych. Koncepcja obsługi z dwoma dotykowymi ekranami i brakiem fizycznych przycisków też mnie nie przekonała, rozprasza uwagę. Sterowanie głosowe jest jeszcze dalekie od tego, co potrafi np. Mercedes. Klima lubi nieproszona przejść w tryb Eco, nagle robi się chłodniej i szyby zachodzą parą. Widoczność do tyłu jest kiepska. Choć Taycan ma 2 bagażniki o łącznej pojemności 447 l, nie jest to imponująca wartość jak na blisko 5-metrowe auto. Nie najlepiej też z miejscem dla pasażerów z tyłu.
A cena? 790 000 zł czyni Taycana Turbo S najdroższym elektrykiem na rynku. Przeliczenie złotówek na zasięg może rozczarować. Jednak niesamowite osiągi, ich powtarzalność, uzależniająca przyjemność z jazdy, bogate wyposażenie i potencjalnie niskie koszty „tankowania” w porównaniu ze sportowym spalinowym autem o takiej mocy już relatywizują tę kwotę.
Porsche Taycan Turbo S – to nam sie podoba
- Fenomenalne osiągi
- Niesamowita precyzja i stabilność prowadzenia
- Bardzo wysoki komfort jazdy
- Ogromna rozpiętość ustawień podzespołów
Porsche Taycan Turbo S – to nam sie nie podoba
- Absorbująca uwagę obsługa
- Przeciętne pojemności bagażników i ilość miejsca dla tylnych pasażerów
- Widoczność do tyłu
- Długa droga hamowania na zimówkach
Porsche Taycan Turbo S – nasza opinia
Taycan to niesamowity elektryk i zarazem prawdziwe Porsche. Wręcz przebija oczekiwania, które rodzi topowe i nieco dziwaczne w tym przypadku oznaczenie „Turbo S”. Blisko 1000 przejechanych kilometrów rozwiało moje obawy o przyszłość marki. Zeroemisyjność w wydaniu Porsche potrafi być niesamowicie emocjonująca i komfortowa zarazem. Do szczęścia brakuje tylko ultraszybkich ładowarek w Polsce.
*po odsunięciu oparcia przedniego fotela o metr od pedału hamulca (odpowiada to ustawieniu dla kierowcy przeciętnego wzrostu)
Porsche Taycan Turbo S – nasze pomiary testowe
0-50 km/h | 1,3 s |
0-100 km/h | 3,0 s |
0-130 km/h | 4,4 s |
0-160 km/h | 6,4 s |
60-100 km/h | 1,4 s (aut.) |
80-120 km/h | 1,7 s (aut.) |
Masa rzeczywista/ładowność | 2410/460 kg |
Rozdział masy (przód/tył) | 49/51 proc. |
Średnica zawracania (lewo/prawo) | 11,3/11,3 m |
Hamowanie ze 100 km/h (zimne hamulce) | 44,7 m (opony zimowe) |
Hamowanie ze 100 km/h (zimne rozgrzane) | 45,7 m (opony zimowe) |
Hałas w kabinie przy 50 km/h | 54 dB (A) |
przy 100 km/h | 61 dB (A) |
przy 130 km/h | 65 dB (A) |
Testowe zużycie prądu | 27,4 kWh/100 km |
Zasięg | 340 km |
Porsche Taycan Turbo S – dane techniczne
Silniki, typ | 2 elektryczne, synchroniczne |
Ustawienie silników | poprzecznie przy osiach |
Łączna moc maksymalna (KM) | 625/761 w trybie overboost |
Łączny maks. moment obr. (Nm) | 1050 przy Launch Control |
Skrzynia biegów przód/tył | aut. 1b/aut. 2b |
Napęd | na obie osie |
Akumulator, pojemność (kWh) | litowo-jonowy, 93,4 |
Przyspieszenie 0-100 km/h (s) | 2,8 |
Prędkość maksymalna (km/h) | 260 |
Śr. zużycie prądu (kWh/100 km) | 24,5-25,7 |
Zasięg (km) | 388-412 |
Pojemność bagażnika przód/tył (l) | 81/366 |
Marka i model opon test. auta | Pirelli PZero Winter Elect NFO |
Rozmiar opon test. auta p | t | 245/45 R 20 | 285/40 R 20 |
Porsche Taycan Turbo S – wyposażenie
Wersja | Turbo S |
Reflektory matrycowe LED | S |
System multimedialny | S |
Nawigacja online | S |
Nagłośnienie Burmester | 19 897 zł |
Elektr. ster. skórzane fotele | S |
Ceramiczne tarcze hamulcowe | S |
Adapt. stabilizatory PDCC Sport | 14 193 zł |
Adptacyjne pneumatyczne zawieszenie | S |
Porsche Taycan Turbo S – ceny i gwarancja
Cena podstawowa wersji | 790 000 zł |
Gwarancja mechaniczna | 2 lata |
Gwarancja na akumulator | 8 lat lub 160 tys. km |
Przeglądy | co 30 tys. km lub 2 lata |
Cena testowanego auta | 906 938 zł |
Jak w nowym 911: klamki wysuwają się elektrycznie, ale niezbyt wygodnie się je chwyta.
Totalne minimalizm i „dotykalizm”, ale mimo to absolutnie Porsche. Sterowanie systemem inforozrywki – bezpośrednio na górnym ekranie lub touchpadem na dolnym monitorze – mocno odwraca uwagę od prowadzenia.
Niezwykły jak na Porsche starter układu napędowego jak zwykle w tej marce – po lewej od kierownicy.
Zamiast dużej dźwigni: miniprzełącznik do zmiany zakresu jazdy tuż przy kierownicy, z prawej strony.
5 trybów jazdy, ogromna rozpiętość ustawień podzespołów: Range, Normal, Sport, Sport Plus i Individual
Dolny ekran jest responsywny, czyli klika pod naciskiem. Niestety, łatwo się brudzi, ścierkę trzeba mieć pod ręką.
Ekran wirtualnych zegarów jest lekko zagięty. Trzy konfigurowane pola wskazań, dużo klikania.
Pośrodku można też wyświetlić mały fragment mapy. Kierownica nieco zasłania widok
Jeden z widoków superczytelnych wirtualnych zegarów: duża mapa satelitarna.
Funkcje, które w innych Porsche aktywują guziki na tunelu, teraz są dotykowe przy zegarach. Przydałby się też osobny przycisk do Electric Sport Sound.
Ekran „domowy” jest konfigurowalny.
Rekuperację można też włączać przyciskiem na kierownicy. Siła hamowania po zdjęciu nogi z pedału „gazu” nie jest jednak tak mocna, jak w innych autach elektrycznych.
Syntetyczne brzmienie jest kuriozalne, ale rasowe i fajne. Cicho warczy nawet na postoju, można to oczywiście wyłączyć. Szybkie przyspieszenia w ciszy robią największe wrażenie.
Widok 360 stopni może być przydatny, ale kiedy parkujemy blisko słupa lub ściany i tak nie widać decydujących centymetrów.
Kratki nawiewów są nieruchome – kierunek i otwarcie reguluje się na ekranie. Niezbyt to wygodne, ale można wybrać tryb „rozproszony” i zapomnieć o sprawie.
Schowek pod konsolą – najlepsze miejsce na odłożenie szalika! W pakiecie z haczykami i małą siatką w bagażniku za... 1032 zł.
Świetna pozycja za kierownicą, bardzo dobre trzymanie i komfort, aż wysiadać się nie chce (i nie jest to łatwe).
Boczne kieszenie wydają się niewielkie, ale mieszczą nawet 1,5-litrowe butelki.
Twoi kumple będą kląć z wrażenia podczas Launch Control, ale będą też narzekać na niskie siedzisko i mocno opadającą linię dachu.
Akumulator wypełnia całą podłogę samochodu z wyjątkiem przestrzeni na nogi tylnych pasażerów – podłoga jest tu niższa niż z przodu. Miejsca na stopy i tak nie ma zbyt wiele.
Kanapa jest 4-miejscowa, a między siedziskami – 2 gniazda USB-C.
Tylnymi nawiewami 4-strefowej klimatyzacji również steruje się dotykowo na ekranie.
Raczej sportowy format: 366 l pojemności tylnego kufra, w tym schowek pod podłogą. Wnęka ma ścięty kształt od strony klapy.
Dodatkowe 81 l przestrzeni z przodu, np. na walizkę kabinówkę. Ładnie uporządkowane: trójkąt, zestaw naprawczy opony itp.
Dotknij „skrzydełka” i gniazdko się odsłoni. Wtyki są po obu stronach. Domowym wallboxem o mocy 11 kW można naładować Taycana od zera do pełna w 9 godz.