W dodatku czyni to modelem Thalia, którego pierwsza generacja uchodziła za jednej z najmniej urodziwych samochodów ostatnich lat…

Przepis na Thalię był prosty. Wziąć pięciodrzwiowe Clio, dokleić do niego olbrzymi bagażnik i wdrożyć całość do produkcji. Efekt doskonale znamy z ulic. Thalia wygląda pokracznie, ale jest praktyczna i niedroga w utrzymaniu. Nowy model jest zdecydowanie bardziej urodziwy od poprzednika i nie sposób znaleźć w nim podobieństw do Clio. Bardziej miękkie linie nadwozia oraz chromowane listwy na atrapie chłodnicy oraz pokrywie bagażnika dodały Thalii elegancji. Niestety nawet w najlepiej wyposażonej wersji przyjdzie dopłacić za 15-calowe alufelgi.

Jak na dzisiejsze standardy wnętrze małego sedana ze stajni Renault prezentuje się przeciętnie. W kabinie można odnaleźć wiele elementów z Clio i Megane drugiej generacji. Plastiki są twarde, ale dzięki wysokiej jakości montażu całość sprawia solidne wrażenie i nie trzeszczy nawet na sporych nierównościach. Nie każdemu przypadną do gustu miękkie fotele. Zostały niezbyt mocno wyprofilowanie, więc po kilkuset kilometrowej trasie podróżnym może zacząć dokuczać ból w plecach. Jak na ironię, Thalia zachęca do dalekich wojaży - bagażnik o pojemności 506 litrów połknie wiele walizek. Niestety jego funkcjonalność ograniczają zawiasy mocno wnikające do wnętrza.

Wyprawy Thalią uprzyjemnia także zawieszenie, które nie ma najmniejszych problemów z filtrowaniem nierówności. Do wnętrza samochodu nie przenikają żadne stuki, a odczuwalne są wyłącznie największe wyrwy w nawierzchni. Imponującego komfortu resorowania może pozazdrościć Thalii wiele limuzyn klasy średniej. Czy Renault stworzyło podwozie idealne? Niestety...

Thalia spisuje się doskonale, o ile kierowca nie odkryje w sobie rajdowych ambicji. Mały sedan z diamentem na masce niezbyt chętnie zmienia kierunek jazdy, a na ostro pokonywanych zakrętach wyraźnie się przechyla. Towarzyszy temu przewidywalna podsterowność, którą zdjęcie nogi z gazu potrafi jednak zamienić w nadsterowność. Kierowca powinien zdawać sobie sprawę z charakterystyki samochodu, ponieważ nie może liczyć na wsparcie systemu ESP. Elektroniczny asystent nie znalazł się nawet na liście wyposażenia dodatkowego.

Silniki nieźle radzą sobie z napędzaniem sedana ważącego 980 kilogramów. Najrozsądniejszym źródłem napędu Thalii są jednostki wysokoprężne. Renault proponuje silniki 1.5 dCi w wariantach rozwijających 65 i 85 KM. Testowaliśmy samochód wyposażony w mocniejszą jednostkę napędową. Pod maską Thalii spisuje się doskonale.

Diesel z Common Railem pracuje cicho i bez większych wibracji. Kierowcy sprawnie operujący przydługim lewarkiem zmiany biegów rozpędzą prezentowane Renault do 100 km/h w czasie 12,3 sekundy. Wystarczy do sprawnej jazdy po mieście i bezproblemowego wyprzedzania ciężarówek na trasie. Nawet przy wysokich prędkościach do kabiny dociera przede wszystkim szum wiatru opływającego karoserię. Maksymalny moment obrotowy - 200 Nm - jest dostępny przy 1750 obr./min, co sprawia, że piąty bieg można z powodzeniem włączać przy 60 km/h. Podczas jazdy pozamiejskiej zauważa się brak szóstego przełożenia. Silnik jest na tyle elastyczny, że jazda na wyższym biegu nie stanowiłaby problemu, a spalanie mogłoby się zmniejszyć.

Nawet to nie przeszkadza 85-konnemu silnikowi 1.5 dCi w gospodarnym obchodzeniu się z ropą. Podczas dynamicznej jazdy po mieście samochód nie chciał spalić powyżej 7 l/100km. Ofensywna jazda w trasie kończy się rezultatem nie większym niż 6,5 l/100km. Kierowcy z niezbyt ciężką nogą będą mogli cieszyć się spalaniem wynoszącym 4,5 - 5 l/100km.

Prawdziwą niespodziankę przynosi sięgnięcie po technikę eco drivingu. Możliwie szybkie rozpędzanie samochodu do żądanej prędkości, a następnie toczenie się na najwyższym biegu, hamowanie przede wszystkim silnikiem i planowanie manewrów ze znacznym wyprzedzeniem pozwala wyraźnie ograniczyć zapotrzebowanie Thalii na ropę. Nam udało się zejść do imponującego poziomu 3,1-3,3 l/100km!

Renault Thalia z 85-konnym silnikiem 1.5 dCi jest oferowana wyłącznie wersji wyposażeniowej All Inclusive. Po uwzględnieniu promocyjnej "ecodopłaty" przychodzi za nią zapłacić 50 150 zł. Wielu powie, że dokładając zaledwie dwa tysiące można kupić Golfa szóstej generacji - ikonę jakości, wytrzymałości oraz niskiej utraty wartości. Wbrew pozorom decyzja nie jest prosta i oczywista. Za cenę Thalii z ekonomicznym silnikiem, dwoma poduszkami powietrznymi, automatyczną klimatyzacją, komputerem pokładowym, skórzaną kierownicą, elektrycznie sterowanymi szybami i lusterkami, centralnym zamkiem, reflektorami przeciwmgielnymi oraz radiem z pilotem można otrzymać podstawową, trzydrzwiową wersję Golfa ze słabowitym silnikiem oraz koniecznością słonych dopłat za wyposażenie dodatkowe...

Najlepszym doradcą będzie chłodna kalkulacja. Szalę na korzyść Thalii z silnikiem wysokoprężnym są w stanie przeważyć wysokie roczne przebiegi - przy skromnym spalaniu wymierne oszczędności przyjdą szybko. Francuska propozycja powinna także przypaść do gustu osobom poszukującym w miarę wygodnego, dobrze wyciszonego oraz przestronnego środka transportu. Dla kierowców, którzy w niedzielne popołudnia śledzą poczynania zespołu ING Renault F1 marka ma w ofercie inne samochody...