Saab, pod którego blachą tak naprawdę kryje się Opel? Tak, ale tylko jeśli taka kombinacja się sprawdza! A przecież już raz przyniosła Szwedom pecha. Gdy koncern General Motors przejmował ośrodek dowodzenia w Trollhättan w 1993 r. i zbudował następcę legendarnej „900-tki” na płycie podłogowej Vectry, ulubionej marce wyzwolonych umysłów i intelektualistów zaczęło wieść się coraz gorzej.
Długoletni klienci poszli kupować gdzie indziej, a nowych trudno było skusić. Spyker, holenderski producent supersportowych samochodów, a obecnie nowy właściciel Saaba, chce dokonać wielkiego powrotu marki na rynki Europy. Za sprawą auta, które znowu pod blachą ma technikę rodem z Opla! Najnowsze 9-5 bazuje na konstruowanej jeszcze w czasach GM Insignii. Jednak tego podobieństwa wcale nie widać, przynajmniej na zewnątrz. Przecież „szwed” jest dłuższy od niemieckiego „dawcy organów” aż o 18 cm. Model 9-5 (5,01 m), przerastający nawet o 14 cm Mercedesa klasy E, to największa maszyna oferowana przez Saaba, pominąwszy oczywiście myśliwce i samoloty pasażerskie.
Stare dobre 900 dla wielu fanów stanowi esencję szwedzkiej marki. W porównaniu z najnowszym „skandynawem” wydaje się delikatne i filigranowe. Jednak pokrewieństwo widać już na pierwszy rzut oka. Nowoczesne 9-5 ma swój indywidualny charakter i charyzmę. Przechodnie oglądają się za nim. Nawet włączają kamery w swoich telefonach komórkowych i pytają: kiedy w końcu pojawi się w salonach?
Zajmijmy miejsca w kabinie. Wrażliwe nozdrza od razu rozpoznają zapach Opla. Znamy te przełączniki! Wprawdzie są inaczej rozmieszczone, ale widzieliśmy je już w Insignii. To nam jednak nie przeszkadza. W kokpicie znajduje się wystarczająco dużo elementów charakterystycznych dla szwedzkiej firmy, aby wywołać uśmiech na twarzach stęsknionych za marką tradycjonalistów.Lotnicze cechy pozostały - Wprawdzie w stosunku do modelu 900 z 1993 roku zwiększyła się liczba przycisków i pokręteł, ale przecież w „staruszku” nie było regulacji twardości zawieszenia ani skomplikowanego systemu multimedialnego. Dziś miejsce pracy kierowcy 9-5 bardziej niż kiedykolwiek przypomina kabinę samolotu. Nic dziwnego, bo dla Saaba zawsze było ważne przypominanie o aeronautycznych korzeniach firmy.
Wyświetlacz Head-up (dopłata 5900 zł) pokazuje ważne parametry jazdy na szybie przedniej. Po naciśnięciu przycisku „Night” (seryjny) można ściemnić wszystkie źródła światła w kabinie, które rozpraszają kierowcę. Przycisk uruchamiający silnik umieszczono tradycyjnie tam, gdzie dotychczas znajdowała się stacyjka, czyli pomiędzy przednimi fotelami. Jasne, że osoby mające po raz pierwszy do czynienia z Saabem potrzebują kilku minut, aby się w tym wszystkim połapać.
Jednak żeby poczuć się naprawdę jak w odrzutowcu, przednie fotele powinny być montowane nieco niżej. Wyrośnięci piloci siedzą na dużych skórzanych fotelach trochę za wysoko. Za to pasażerowie podróżujący na kanapie mogą się poczuć jak w klasie biznes. Przestrzeni na kolana mają tu niemal tyle, co w Skodzie Superb! Tylko pod względem ilości miejsca nad głowami jest gorzej.
Gotowi do startu? Jedziemy! Testowany samochód, jak to typowy Saab, ma pod maską dwulitrowe turbo. W najnowszym 9-5 nie występuje już turbodziura. Nie trzeba także przepychać nieporęcznego drążka skrzyni biegów, jak w modelu 900. Kosztujący 8500 zł „automat” sam wybiera błyskawicznie jedno z sześciu przełożeń. Czterocylindrowy silnik równomiernie rozwija moc i moment obrotowy, chętnie wchodząc na obroty, aż do czerwonego pola obrotomierza. Jednak robi to dyskretnie, podczas gdy „przodek” o tej samej pojemności skokowej seksownie burczał rurą wydechową.
Kto uważa, że układ kierowniczy przekazuje zbyt mało informacji z drogi, ten może wybrać z menu adaptywnego układu jezdnego opcję Drive Sense (dopłata 6400 zł), aby zwiększyć opór stawiany przez koło kierownicy. Auto jest zbyt twarde? Wystarczy zmiękczyć amortyzatory, decydując się na tryb pracy zawieszenia Comfort. Położenie środkowe „I”, (jak „Inteligentny”) ma z kolei zapewnić kompromis. Jednak krótkie nierówności przenikają do kabiny z powodu niskiego profilu opon, szczególnie z osi przedniej. Wraz ze wzrostem prędkości rośnie komfort.
Prowadzi się jak po sznurku - 9-5 ze stoickim spokojem idealnie utrzymuje kierunek jazdy na wprost. O pisku kół przednich podczas pokonywania zacieśniającego się zakrętu można zapomnieć dzięki napędowi na cztery koła. Elektronicznie sterowany mechanizm różnicowy osi tylnej zapobiega niezdarnemu ślizganiu się kół. Elastyczne dozowanie mocy pomiędzy kołami pozwala na delikatne uślizgi tyłu. To daje kierowcy poczucie sportowej jazdy. ESP zaprogramowano tak, aby zadziałał raczej zbyt wcześnie niż za późno. To dobrze, przecież w skandynawskich lasach żyje mnóstwo łosi, które mogą wejść na jezdnię i trzeba je będzie ominąć. Saab na pewno wyjdzie cało z takiej opresji.
PODSUMOWANIE - Czy ten comeback roku okaże się sukcesem, czy porażką? Któż to wie? Czas pokaże. Przyszłość Saaba wisi na włosku, a dokładniej na 9-5, które pełni rolę ostatniej deski ratunku dla Szwedów. Na szczęście nowy model Saaba ma to, czego jeszcze niedawno brakowało debiutującympojazdom – charyzmę. Z testu wynika również, że jest to po prostu całkiem dobry samochód.
Tuż przed awaryjnym lądowaniem, mogącym zakończyć się katastrofą, szwedzki producent samochodów wrócił do gry
Czy ten comeback roku okaże się sukcesem, czy porażką? Któż to wie? Czas pokaże.
9-5 nie boi się łosi. Pozostaje stabilne także podczas gwałtownych zmian kierunku jazdy
Saab, pod którego blachą tak naprawdę kryje się Opel? Tak, ale tylko jeśli taka kombinacja się sprawdza!
Czytelne instrumenty jak za dawnych czasów. Po lewej: drgająca wskazówka wskaźnika ciśnienia doładowującego
Jednak tego podobieństwa wcale nie widać, przynajmniej na zewnątrz. Przecież „szwed” jest dłuższy od niemieckiego „dawcy organów