100-130 km/h. Z taką prędkością można przemieszczać się po duńskich i szwedzkich autostradach oraz trasach szybkiego ruchu. Tutejsze drogi są doskonale utrzymane, a do tego dobrze zaprojektowane. Wszystko to pozwala na utrzymanie dobrego tempa, jak również ułatwia oszczędzanie paliwa.

Podczas przejazdu przez Danię i Szwecję Logan MCV z silnikiem 1.5 dCi zużył 4,8 l/100km. Wynik idealnie pokrył się z obietnicami producenta. Osiągnięty rezultat zasługuje na uznanie z jeszcze jednego powodu. Został osiągnięty podczas jazdy po autostradach z maksymalną dozwoloną prędkością oraz przejazdów przez centrum Kopenhagi i Sztokholmu. W Norwegii, gdzie poza obszarem zabudowanym prędkość jest zazwyczaj ograniczona do 80-90 km/h najprawdopodobniej zużycie ropy będzie jeszcze niższe.

4,8 l/100km to zasługa płynności, z jaką można jeździć po skandynawskich drogach. Około 110 km/h utrzymywało się na liczniku przez setki kilometrów. W efekcie trasę z duńskiego Padborg do szwedzkiego Haparanda - czyli niemal 2000 kilometrów - pokonujemy ze średnią prędkością 97 km/h.

Skandynawskie drogi zostały idealnie dostosowane do natężenia ruchu. Ponadto kultura i umiejętności kierowców są wyraźnie wyższe niż w Polsce. Po włączeniu kierunkowskazu nie trzeba w nieskończoność czekać na możliwość włączenia się do ruchu albo zmiany pasa ruchu, przed fotoradarami z ograniczeniem prędkości do 70 km/h nikt nie zwalnia do 50 km/h, zaś na autostradach nie uświadczymy aut zajmujący lewy pas, gdy prawa strona drogi jest wolna.

Większa część trasy - ponad 1600 kilometrów - wiodła przez Szwecję. Tutejsze drogi  są doskonale zaprojektowane i dobrze utrzymane, w czym nie przeszkadzają duże wahania temperatury oraz możliwość używania okolcowanych opon w okresie zimowym. Na terenach, gdzie nie udało się zbudować dwupasmowej autostrady, pasy ruchu zostały rozdzielone barierą, co wraz z poszerzonym poboczem pozwoliło na podniesienie dozwolonej prędkości do 100-110 km/h. W wielu miejscach jezdnia otrzymała dodatkowy pas ruchu, który jest przypisany naprzemiennie dla obu kierunków jazdy, by umożliwić wyprzedzanie wolniejszych pojazdów.

Na trasie wiodącej wzdłuż zachodniego wybrzeża Bałtyku pasy ruchu są zazwyczaj rozdzielone stalowymi linami, które rozpięto między wspornikami. Rozwiązanie okazuje się zaskakująco praktyczne. W przypadku kontaktu samochodu z barierą  zazwyczaj zniszczeniu ulegają słupki, które można szybko i sprawnie wymienić - liny opierają się o specjalne wycięcia we wspornikach, natomiast same wsporniki stoją w otworach w asfalcie, co pozwala na ich wyciąganie np. gdy zajdzie konieczność przygotowania objazdu.

W Szwecji spotkaliśmy się także z oddalonymi pasami ruchu oraz gęstymi drzewami miedzy nimi. Czy ma to sens? Jak najbardziej, o czym przekonaliśmy się w nocy. Można wówczas swobodnie korzystać ze świateł drogowych i nie oślepiać kierowców jadących z przeciwka. W kraju, gdzie zimowe noce są bardzo długie ma to bezsprzeczny wpływ na wygodę i bezpieczeństwo jazdy.

W pamięci utkwiło nam także samotne drzewo, które stało między pasami autostrady za Sztokholmem. Niby nic szczególnego, a jednak ktoś zadał sobie trud umieszczenia reflektora oświetlającego roślinę. Czyżby miała to być sugestia, że drogi można budować bez szkody dla środowiska naturalnego?