Zdecydowana większość Swiftów została wyposażona w benzynowe silniki o pojemności 1,3 litra, które gwarantują przeciętne osiągi. Ponadto pudełkowata karoseria oraz oferowana dwa lata temu wersja Joanna Brodzik Edition mogą dawać złudne wrażenie, że Swift to przesadnie poprawny samochód.

Warto pamiętać, że miejski Swift ma też drugie oblicze. Od 2005 roku samochód z powodzeniem bierze udział w rajdach. Swifty tryumfowały w zawodach różnego kalibru - od lokalnych imprez począwszy, na Junior World Rally Championship skończywszy. Właśnie za kierownicą Swifta S1600 w 2008 roku Michał Kościuszko odniósł pierwsze dla Polski zwycięstwo w zawodach rangi Mistrzostw Świata JWRC, a w ubiegłym roku zdobył tytuł I Wicemistrza Świata JWRC.

Oferowanej w salonach wersji Swift Sport najbliżej do rajdowego potwora. Została wyposażona w pakiet ospojlerowania, 16-calowe koła, kubełkowe fotele oraz układ wydechowy z dwoma rurami. Wielofunkcyjną kierownicę obszyto skórą. Nie jest regulowana w poziomie, a mimo tego zajęcie wygodnej pozycji nie stanowi większego problemu. Największą wadą Swifta Sport są fotele. Dobrze wyprofilowane - to fakt. Niestety umocowano je zdecydowanie za wysoko jak na samochód o sportowych aspiracjach.

Dla niektórych wadą będzie także brak sportowych akcentów w kabinie. Aluminiowe pedały, czerwone przeszycia tapicerki i chromowana wstawka wokół prędkościomierza wyskalowanego do 240 km/h to faktycznie niewiele. Deska rozdzielcza powstała z twardych, a do tego niezwykle skromnie stylizowanych elementów. Japońska asceza ma jednak swój urok. Ergonomia - poza umieszczeniem przycisku do obsługi komputera pokładowego na podszybiu - nie budzi zastrzeżeń.

Wielu osobom marka Suzuki kojarzy się z motocyklami. Takie też odczucia pojawiają się po bliższym zapoznaniu się z charakterystyką jednostki napędowej Swifta. Wysokoobrotowy silnik o pojemności 1,6 litra rozwija 125 KM i 148 Nm. Sporo, jak samochód ważący 1070 kilogramów. Ruszamy z miejsca i… niewiele się dzieje. Silnik z kutymi tłokami, wzmocnionymi sprężynami zaworowymi oraz specjalnym kolektorem wydechowym ujawnia prawdziwe oblicze powyżej 4500 obr./min. Maksymalna moc jest dostępna dopiero przy 6800 obr./min. - tuż obok czerwonego pola obrotomierza. Dynamiczna jazda wymaga częstych zmian biegów, które ułatwia precyzyjna i dobrze zestopniowana skrzynia.

Przełożenia 5-biegowej skrzyni są krótkie - na tyle, że przy 120 km/h obrotomierz pokazuje 4000 obr./min. Próby szybkiej jazdy kończą się więc sporym hałasem w kabinie oraz gwałtownym wzrostem zapotrzebowania na paliwo. W trakcie niezbyt forsownej jazdy w cyklu mieszanym Swift zadowala się ok. 8 l/100km. Mocniejsze dociskanie gazu zwiększa apetyt do 10 l/100km. Tyle też auto zużywa w mieście.

Wysoki poziom hałasu, podobnie jak sztywność zawieszenia i 213-litrowy bagażnik trudno uznać za wady samochodu, który napisem "Sport" na klapie bagażnika ostrzega, że nie jest propozycją dla wszystkich. W Swifcie Sport wyciszenie, praktyczność, pojemność bagażnika oraz liczba schowków nie są najważniejsze. Od tego Suzuki ma w katalogu siedem innych odmian Swifta.

Wersja Sport ma być źródłem radości z jazdy. Po 125-konnym samochodzie trudno oczekiwać imponującej dynamiki. Swift miło zaskakuje. Na przyśpieszenie od 0 do 100 km/h potrzebuje 8,9 sekundy, co oznacza, że przy odrobinie wprawy spod świateł zawsze wystrzeli jako pierwszy. Prędkość maksymalną Suzuki określa na 200 km/h.

Obniżone i utwardzone zawieszenie najlepiej czuje się na krętych, a do tego równych drogach. Zwrotny i zrywny Swift jeździ po nich niczym gokart. Seryjne ESP nie psuje radości z jazdy, ponieważ interweniuje w chwili, gdy samochód wpada w lekki poślizg. O ten nietrudno - wystarczy zdjęcie nogi z pedału gazu podczas pokonywania zakrętów, a Swift z niewielkim rozstawem osi zacznie zarzucać tyłem. Elektronikę można też całkowicie wyłączyć.

Swift Sport kosztuje 58 900 złotych, a objęte promocją egzemplarze z 2009 roku - 54 tysiące. W pierwszej chwili może wydawać się to astronomiczną kwotą za 3,76-metra samochodu. Cena obejmuje jednak kompletne wyposażenie - z automatyczną klimatyzacją, ESP, podgrzewanymi siedzeniami oraz sześcioma poduszkami powietrznymi włącznie. Na liście płatnych dodatków znalazł się jedynie lakier metalizowany lub mikowy.

Płaski dach, charakterystyczne proporcje nadwozia oraz czteroosobowa kabina sprawiają, że Swift jest często porównywany z Mini. W kategorii wysmakowania stylistycznego oraz dbałości o detale japoński wojownik nie ma cienia szans w konfrontacji z brytyjsko-niemieckim maluchem. Swift wygrywa jednak z Mini Cooperem w kategorii ceny oraz… osiągów! Zrównanie wyposażenia 120-konnego Coopera i Swifta Sport sprawia, że Mini staje się droższe od Suzuki aż o 30 tysięcy złotych. Mocniejsze o 5 KM Suzuki przyśpiesza do "setki" o 0,2 sekundy szybciej. Różnica niewielka, jednak dla osoby rozważającej zakup usportowionego samochodu może mieć decydujące znaczenie…