Już po trzech miesiącach sprzedaży wiadomo, że Toyota C-HR to strzał w dziesiątkę. Pojeździmy nim pół roku, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście jest takie dobre, na jakie wygląda. Testujemy popularną wersję hybrydową
Niemieccy inżynierowie starają się o to, żeby ich samochody były najlepsze pod względem przestronności, osiągów i właściwości jezdnych. I trzeba przyznać, że wychodzi im to znakomicie, choć jednocześnie nadwozia tych jeżdżących ideałów mają bardzo stonowaną – żeby nie rzec: nudną – stylistykę.
Design nie był także mocną stroną Toyoty, którą z reguły kojarzono z niezawodnością. Wszystko jednak zmieniło się wraz z wprowadzeniem do oferty modelu C-HR o odważnym wyglądzie, niespotykanym dotychczas nie tylko w Toyocie, lecz także w całym segmencie miejskich crossoverów. Jednak czy oryginalny design to jedyny atut C-HR? Z pewnością nie, ale bardzo istotny! Duże zainteresowanie tym autem (w okresie styczeń-marzec br. przyjęto 3565 zamówień) jest spowodowane także dostępnością hybrydowego napędu, który w Polsce przeżywa ostatnio boom. W przypadku Toyoty hybrydowe modele stanowią 25 proc. całkowitej sprzedaży marki, a prawie 70 proc. kupowanych C-HR ma właśnie ekologiczny napęd.
Podczas naszego 6-miesięcznego testu sprawdzimy, czy oprócz atrakcyjnej stylistyki i hybrydowego napędu C-HR ma inne zalety, za które można je polubić.
Kierowcy zapewne docenią wysoko umieszczony fotel. Nie dość, że ułatwia wsiadanie, to sprawia, że prowadzący ma dobrą widoczność. Niestety, tylko do przodu i na boki, bowiem podczas cofania przeszkadzają szeroki słupek oraz pochylona szyba bagażnika. Pozycja za kierownicą okazuje się wygodna, a dobre zespolenie z autem zapewniają nieźle wyprofilowane fotele oraz duży ekran multimediów, który jest w zasięgu ręki. Przydałoby się klasyczne pokrętło głośności, bo obsługa pól dotykowych wymaga sporo uwagi. Dlatego wówczas częściej korzystamy z przycisków umieszczonych na kierownicy.
Z tyłu zmieści się dorosły, ale o swobodzie ruchów trudno mówić. Dzieciom może być wygodnie, tyle że będą narzekały na słabą widoczność (wysoka linia okien) oraz wysoko zamontowaną i niewygodną klamkę drzwi. 377-litrowy kufer, umieszczony na dużej wysokości, pomieści większe zakupy i weekendowy bagaż, ale na wakacyjny wypad rodzinny się nie nadaje.
Napęd C-HR pochodzi z Priusa. Jest więc sprawdzony i – co za tym idzie – niezawodny. Stanowi alternatywę dla ryzykownych obecnie diesli. W mieście doceniamy jego oszczędność (4,5 l/100 km), na trasie jednak drażni spalaniem (na autostradzie nawet 9 l/100 km), a podczas wyprzedzania – wyciem silnika (bezstopniowa skrzynia utrzymuje jednostkę na wysokich obrotach).
Toyota C-HR - to nam się podoba
Oryginalna stylistyka, idealny do miasta hybrydowy napęd, liczne systemy bezpieczeństwa, nowoczesne multimedia, dobre materiały, zwinne prowadzenie.
Toyota C-HR - to nam się nie podoba
Kosztowny zakup hybrydowej wersji (od 107 000 zł), napęd nie sprawdza się podczas dynamicznej jazdy i na autostradzie, brak płynnej regulacji oparcia (skokowa).
Toyota C-HR - nasza opinia
Toyota C-HR jest świetnym przykładem auta, które cieszy się dużym zainteresowaniem, mimo że wcale nie ma atrakcyjnej ceny, nie oferuje przestronnej kabiny, nie jest również wzorcem dobrych osiągów ani właściwości jezdnych. Ma jednak oryginalną stylistykę i hybrydowy napęd, czyli cechy, które pozwalają się wyróżniać i mieć niezawodne auto.
Galeria zdjęć
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.