Ale z nami nie będzie tak łatwo. Nie tylko sprawdzimy, co oferują rywale, lecz także skonfrontujemy ich talenty z najnowszym dziełem Chevroleta. Skoro jednak Spark sam wyjeżdża przed szereg, zacznijmy właśnie od niego. Można się spierać na temat jego urody, jednak trudno zaprzeczyć temu, że wygląda modnie i wyjątkowo łatwo przyciąga uwagę. Jego nabywca, jeżeli tylko pragnie się wyróżniać, będzie szczęśliwy jak w mało którym produkcie konkurencji. Kokpit również okazuje się wystarczająco niekonwencjonalny, by nie pomylił się z żadnym innym, a dzieje się tak za sprawą dziwacznego obrotomierza. Nie jest on zbyt czytelny, ale wprowadza dawkę komputerowej nowoczesności do poza tym jak najbardziej tradycyjnego miejsca pracy kierowcy.
A co będzie, jeśli klient wykaże bardziej praktyczne podejście? Wtedy nonszalancka mina Sparka szybko straci swój blask, a po otwarciu 170-litrowego bagażnika mały chevy będzie się ze wstydem chował za niemal każdym konkurentem z segmentu maluchów.
Chyba że nadjedzie potencjalny wybawca, czyli Citroën C1, który (choć trudno w to uwierzyć) ma jeszcze mniejszy, bo 139-litrowy kufer. Czy jednak ta różnica wystarczy, by pokonać francuskiego rywala pod względem praktyczności? Poniekąd tak, bowiem bagażnik cytryny okazuje się wyjątkowo mało pakowny, a dostęp do niego – utrudniony. Co więcej, na tylnej kanapie Chevroleta jest odczuwalnie więcej przestrzeni.
Jednak po zajęciu miejsca w kokpicie przewaga Sparka zaczyna szybko topnieć. C1 ma bowiem wygodniejsze fotele, a jego przednie słupki w mniejszym stopniu ograniczają widoczność.
Po uruchomieniu silnika i dodaniu gazu francuski rywal zaczyna wysuwać się na prowadzenie. Jego motor ma o jeden cylinder mniej, ale za to potrafi wykrzesać z siebie znacznie więcej energii. Dlatego przyszły właścicielu Sparka, unikaj konfrontacji z cytryną podczas startu spod świateł, bo możesz najeść się wstydu! Pozostaje jeszcze nadzieja, że na krętej drodze Chevrolet nadrobi straty. Ale nic z tego! Nawet tam, gdzie moc silnika ma drugorzędne znaczenie, za to liczy się zwinność i precyzja prowadzenia, Spark nie dotrzymuje tempa C1, które prowadzi się niczym gokart.
Jak widać, już pierwszy z napotkanych rywali mocno utarł nosa naszemu debiutantowi i zniknął za zakrętem. Ale to jeszcze nie pora na przerwę w wyścigu, bowiem Sparka dopędza właśnie – równie szybkie jak Citroën – Suzuki Alto. Chevrolet mocno napina cztery cylindry, sięgając wyżyn swojej mocy (co – biorąc pod uwagę, że jej maksimum przypada na 6400 obr./min – bywa całkiem przyjemne dla kierującego), musi jednak uznać wyższość trzycylindrowca Suzuki. Na szczęście oba auta czeka wizyta w przydrożnej stacji benzynowej, gdzie będzie można dokładniej je porównać.
Może czerwony ze złości Spark zechce się czymś pochwalić japońskiemu koledze? Na pewno nie uczyni tego podczas tankowania, gdyż przypadł mu tytuł najbardziej paliwożernego pojazdu w naszym porównaniu! Spalił aż 5,7 l benzyny na 100 km, podczas gdy C1 i Alto zadowoliły się pięcioma litrami, i to przy znacznie lepszej dynamice.
Szczęśliwie dla Chevroleta z tylnej kanapy (czy może raczej kanapki) Suzuki wygramolili się właśnie pasażerowie, nie kryjąc zmęczenia i złorzecząc na to, że część pakunków musieli trzymać na kolanach, ponieważ nie zmieściły się w bagażniku. Nic dziwnego, bo to najmniejszy kufer w stawce naszego porównania – pojemność 129 litrów nie daje większych szans na przewiezienie czegokolwiek więcej niż dwóch (co prawda dużych) toreb z zakupami. Spark może się wreszcie pochwalić: nie tylko ma wygodniejsze miejsca tylne, lecz także pojemniejszy bagażnik.
W ten sposób mały chevy odzyskał pewność siebie i już miał swoim zwyczajem zacząć zadzierać nosa, ale właśnie tuż obok zaparkowało auto, które pogodzi całą opisaną do tej pory trójkę. I gadżeciarskiego Sparka, i uśmiechnięte, z radością pokonujące zakręty C1, i ciasne z tyłu, ale przestronne z przodu Alto.
Oto prawdziwy pogromca maluchów – Hyundai i10. W czym tkwi jego bezkonkurencyjna siła? Na pewno nie w przebojowości, gdyż ta pozostaje domeną Sparka. Brakuje mu również spontaniczności C1 i przystępnej ceny Alto. Żaden z rywali nie prowadzi się jednak tak harmonijnie ani nie zapewnia kierowcy tak wygodnej pozycji w kokpicie. I10 jako jedyne auto w stawce może pretendować do roli (niewielkiego) rodzinnego środka transportu – ma wygodne miejsca tylne oraz, 225-litrowy kufer. Nauczka dla Chevroleta: Hyundai zamiast spektakularnego debiutu z fajerwerkami zapracował na najwyższe uznanie wszechstronnością i praktycznością. A zadowoleni klienci to świetna reklama. Podobnie jak pewne zwycięstwo w naszym porównaniu!
PODSUMOWANIE
Spark chciał zawojować rynek maluchów zawadiackim wyglądem i bogatym wyposażeniem. Wiele wskazywało i wskazuje na to, że mu się uda, bowiem dla przeciętnego klienta modny styl i możliwość zasmakowania standardu zarezerwowanego dotąd dla wyższych klas to wystarczające pokusy, by kupić sympatycznego Chevroleta.
Jednak bardziej wymagający nabywca po przeczytaniu naszego porównania może się przekonać, że koreańska konkurencja zbudowała niezbyt przyciągający uwagę, ale za to znacznie wszechstronniejszy samochód. Hyundai i10 okazał się wyjątkowym multitalentem i dzięki swoim licznym umiejętnościom nie tylko wygrał ten pojedynek. On po prostu rozgniótł rywali! Tymczasem Spark dał się ograć również „uśmiechniętemu” Citroënowi. Suzuki zamyka stawkę.