Są samochody, które wybiera się sercem, a nie rozsądkiem. Gdyby tak nie było, to czy Abarth 500, Audi A1 czy Citroën DS3 miałyby szansę zaistnieć na rynku? A kto się zna lepiej na tego typu samochodach, jeżeli nie młode kobiety? Niestety, tego typu pojazdy mają jedną poważną wadę – są zbyt drogie na kieszeń studentki. Na szczęście jest tatuś, który chyba nie odmówi swojej córce, gdy ta poprosi o taki śliczniutki malutki samochodzik.
Tylko którego wybrać? Abarth 500 to typ dla szalonej małolaty, która lubi szybką jazdę i nad komfort przedkłada świetne prowadzenie. Spełnienie marzeń umożliwia 135-konny doładowany silnik oraz sztywno zestrojone zawieszenie. Potrzeba trochę prestiżu? Nie ma sprawy. Dla takich klientek Audi ma model A1. Prowadzi się świetnie, a cztery pierścienie na atrapie chłodnicy zawsze robią wrażenie. Indywidualistki postawią z pewnością na trzecią propozycję z naszego testu – Citroëna DS3. W tym przypadku można liczyć na zazdrosne spojrzenia męskiej części kierowców nie tylko z racji urody prowadzącej, lecz także z powodu nietypowej stylistyki auta.
Nie tylko szata jest ważna. Zostawmy jednak na chwilę emocje, bo stylistyka stylistyką, ale przecież tatuś pozostanie choć w części pragmatykiem i nie zapłaci dużej forsy za byle co. Oczywiście, gdyby wybierał samochód dla siebie, to najpierw sprawdziłby osiągi pojazdu. Pod tym względem bezapelacyjnym liderem jest „500”, której silnik pozwala na najlepsze przyspieszenie. Dobre osiągi łączą się ze świetnym prowadzeniem.
Abarth spełnia także to założenie, ale jego układ jezdny nie daje nawet minimum komfortu. Tu z kolei może się wykazać Audi, którego zawieszenie to udany kompromis dobrego prowadzenia oraz bezproblemowego pokonywania nierówności. Bycie głową rodziny sprawia, że nawet przy wyborze stylowego auta dla swojej pociechy trudno zapomnieć o praktycznej stronie nowego nabytku. W tym przypadku chętnie spogląda się w kierunku Citroëna, którego bagażnik ma największą pojemność.
Wreszcie kwestia, która może być najbardziej drażliwa niezależnie od upodobań do designu, osiągów czy praktyczności – koszty zakupu i wyposażenie samochodu.
Na nic prośby, błagania i szlochy, gdy tata uzna, że cena wybranego autka jest za wysoka. W tej sytuacji największą szansę na wyjechanie z salonu nowym pojazdem mają fanki Abartha. Auto jest najtańsze w testowanym tercecie, a jego wyposażenie standardowe okazuje się bogate. Poza tym najlepsza jest dbałość o bezpieczeństwo, bo tylko w tym aucie otrzymuje się airbag kolanowy.
Duże szanse na sukces mają też amatorki stylistyki Citroëna, który przy zbliżonym poziomie wyposażenia jest droższy od „500” o około 3 tys. zł. Największymi talentami mediacyjnymi muszą się wykazać córeczki, które upatrzyły sobie Audi. W tym przypadku tata musi mieć grubszy portfel, by zrobić prezent za ponad 80 tys. zł. Ale kochający tatuś nie będzie chyba oszczędzał na córce?
Audi A1 - Maluch klasy premium: Audi należy do grupy marek premium. Stąd też nawet gdy prezentuje swoje najmniejsze dziecko, musi ono się wyróżniać tymi samymi walorami co starsi bracia – dynamiką i jakością. Ze spokojnym sumieniem możemy potwierdzić, że „maluch” ma opanowane obie sztuczki. A1 prowadzi się wygodnie, lekko, bezpiecznie i pewnie.
Niezbyt twarde zestrojenie zawieszenia i rozsądnie reagujące ESP bardzo przypadły nam do gustu. Szkoda tylko, że tej rozkoszy mogą doznawać właściwie tylko dwie osoby naraz. Tylna kanapa służy raczej do ozdoby niż do przewożenia dodatkowych pasażerów – miejsca brakuje przede wszystkim nad głowami.
Także bagażnik oraz ładowność nie imponują wartościami – podczas codziennego użytkowania Audi okazuje się mniej praktycznym autem od konkurencji. 1,4-litrowy silnik turbo dobrze pasuje do charakteru pojazdu i w każdej sytuacji zapewnia autu bardzo dobre osiągi. Doładowany silnik ma wystarczająco dużo „pary”, a przy tym nie potrzebuje nadmiernych ilości paliwa. Dzięki seryjnemu systemowi start-stop udało się uzyskać najniższe zużycie paliwa wśród porównywanych samochodów – 6,4 l/100 km. Niestety, zanim będziemy mogli się cieszyć z jazdy najmniejszym Audi, najpierw musimy zapłacić wysoką cenę. Jakby tego było mało, to w dodatku Audi nie zachwyca wyposażeniem standardowym. Tylko w nim trzeba dopłacać za manualną klimatyzację.
Citroen DS3 - Inny niż wszystkie: Francuski maluch wyróżnia się na tle rywali nietuzinkową stylistyką karoserii. Wyjątkowość tego stylu dopełniają ciekawe detale, jak np. środkowy słupek w kształcie płetwy rekina, kolorowa deska rozdzielcza czy np. jedyny w swoim rodzaju wymienny wkład zapachowy (standard w wersji So Chic).
Jednocześnie Citroënowi udało się pozostać autem, a nie tylko gadżetem na kołach. Wnętrze jest dość przestronne, fotele z przodu oraz z tyłu są rzeczywiście zaprojektowane z myślą o ludzkich potrzebach. O tym musiano zapomnieć zarówno w Fiacie, jak i w Audi.
DS3 jako jedyne w teście ma silnik bez doładowania, który wystarczy do sprawnego rozpędzania się, ale pod względem dynamiki ustępuje rywalom. Elastyczność na ostatnim biegu jest porównywalna z wynikiem uzyskiwanym przez Audi, którego silnik współpracuje z 6-biegową skrzynią. W DS3 przeszkadza dodatkowo słaba precyzja skrzyni biegów.
Mimo utwardzonego zawieszenia DS3 po pokonaniu zakrętu bardziej oddycha z ulgą, niż zachęca do zaatakowania kolejnego z większą śmiałością – auto szybko wpada w podsterowność. ESP reaguje błyskawicznie, ale mocno wyhamowuje Citroëna i zabiera całą frajdę z jazdy. Minusem podwozia okazują się również hamulce. Po rozgrzaniu tarcz auto potrzebuje 39,2 m do zatrzymania od szybkości 100 km/h. To najwięcej w naszym porównaniu.
Abarth 500 - Lubi ostrą jazdę: „Pięćsetka” to podręcznikowy przykład stylu retro. Wystarczy spojrzeć na okrąglutkie reflektory – dzięki nim auto ma to samo „spojrzenie”, które urzekło miliony Włochów w latach 60. Jak na Abartha przystało, małe, słodkie wozidełko zostało doprawione porządną dawką sportu i szaleństwa.
Pod maską pracuje turbodoładowana jednostka o pojemności 1,4 litra. Jej osiągi są imponujące. 135 dzikich rumaków bierze się ostro do pracy i lubi czasem spalić „kopyta”. O ile palenie gum ma zdecydowaną aprobatę młodzieży, o tyle nikt nie lubi zbyt często odwiedzać stacji benzynowej. Abarth pozwala sobie na spalanie powyżej 7 l/100 km, a dynamiczna jazda potrafi tę wartość jeszcze wywindować. Przy takim zawieszeniu, jakie mamy do dyspozycji w „500”, łatwo ulec pokusie pokonywania zakrętów z dużymi szybkościami.
Fiatem można skręcać niemal pod katem prostym – zupełnie jakby koła przyciągała do asfaltu nie siła ciążenia, lecz magnetyczna. Poprawy wymagają jednak układ kierowniczy o nieco sztucznym czuciu oraz zbyt słabe trzymanie boczne foteli. Twarde zawieszenie sprawdza się w sportowej jeździe, ale nie jest nawet odrobinę komfortowe. Na naszych drogach dłuższa jazda jest męcząca. Kto szuka wygody, ten jej w Abarcie na pewno nie znajdzie. Cieszy natomiast znacznie niższa cena niż w przypadku konkurentów, i to przy zachowaniu dobrego wyposażenia. Abarth jako jedyny ma kolanowy airbag.
PODSUMOWANIE - Okazuje się, że emocje mają większą siłę przekonywania niż rozsądek. Audi A1 wygrało, pomimo że jego cena jest najwyższa. Taki wniosek można wyciągnąć nie tylko na podstawie wyników porównania, lecz także opinii naszych czytelników. Przecież Wy także uznaliście A1 za najlepszy samochód w klasie, czego wynikiem jest Złota Kierownica przyznana Waszymi głosami temu autu w naszym plebiscycie. W teście Audi A1 pokonało wyjątkowego pod względem stylistyki Citroëna DS3 oraz usportowionego Abartha 500. Jednak jedno jest pewne – niezależnie od wyniku testu i tak prawdziwym zwycięzcą będzie szczęśliwa właścicielka któregoś z tych aut.