Przykładowo, Volkswagen oferuje auta różnego rodzaju. Pierwsza kategoria to modele, które fabrycznie powstały jako kampery. Takim pojazdem jest z pewnością Volkswagen California, zbudowany na bazie modelu T6. W przypadku tego pojazdu zabawa zaczyna się od 171 365 zł, gdy zdecydujemy się na auto w wersji Beach i z silnikiem Diesla o mocy 102 KM. Następnie jest odmiana Coast, która z takim samym silnikiem kosztuje 201 870 zł. Najbogatszym poziomem jest Ocean, za który trzeba zapłacić minimum 238 225 zł. Oczywiście są jeszcze mocniejsze wersje silnikowe (najmocniejsza generuje 199 KM). Do wyboru jest skrzynia ręczna lub automatyczna i napęd na przód lub 4x4.
Volkswagen Grand California to z kolei propozycja dla podróżników, którzy potrzebują większego kampera. W tym przypadku bazą do zbudowania auta jest produkowany w Polsce Volkswagen Crafter. Volkswagen Grand California występuje tylko z mocnym silnikiem Diesla generującym 177 KM. Ceny zaczynają się od 267 990 zł za wersję z przednim napędem i z nadwoziem o długości sześciu metrów. W ofercie jest jeszcze 6,8-metrowa odmiana, której cennik otwiera się kwotą 274 302 zł. Wszystkie auta mają w standardzie automatyczną skrzynię biegów. Przy obydwu długościach nadwozia można zamówić napęd 4x4.
No dobrze, obie te propozycje to seryjne kampery, które mają wyposażenie nadane już przez producenta. To oczywiście nie wada, bo wielu kierowców nie liczy na specjalne wyposażenie pojazdu. Są jednak tacy, którzy mają szczególne wymagania. Oni też nie są bez szans. W ich przypadku wystarczy zamówić zabudowę firmy Ebacamp, np. na VW Crafterze. Postanowiliśmy sprawdzić jak spisuje się taki szczególny kamper. Oczywiście nie zrobiliśmy tego tradycyjnym sposobem testowania. Tym razem wybraliśmy się wraz z rodziną na dwutygodniowy wyjazd do Szwecji i Norwegii. Przekonajmy się jak wygląda ten wyjątkowy kamper, jak spisał się w trakcie podróży i wreszcie ile w przypadku 4-osobowej rodziny kosztują takie 14-dniowe wakacje.
Volkswagen Crafter Camper – w całej okazałości
Na początek przedstawmy bohatera naszej wyprawy. Czym tak naprawdę podróżowaliśmy? Otóż jest to kamper zbudowany przez firmę Ebacamp na bazie Volkswagena Craftera z dieslem o mocy 177 KM. Z jednostką współpracuje 6-biegowa manualna skrzynia, która przekazuje moment obrotowy na wszystkie koła. Dodatkowym atutem pojazdu okazało się regulowane tylne zawieszenie. Dzięki niemu, podczas postojów na pochyłościach, wystarczyło napompować tył, żeby wyrównać pojazd (to ważne, bo spanie z głową w dół to niezbyt ciekawe przeżycie). Dodajmy od razu, że na pokładzie mieliśmy dodatkowo specjalne najazdy i jeżeli podwyższenie tyłu nie wystarczyło, to ich używaliśmy. Jednak były to sporadyczne sytuacje.
Nasz Crafter Camper podczas jazdy okazał się z wielu powodów komfortowym pojazdem. Pierwszym czynnikiem, który przyczynił się do wygodnej jazdy są siedzenia. Z przodu zastosowano amortyzowane fotele, które świetnie wytłumiały to, czego nie zniwelowało zawieszenie (nawiasem mówiąc układ jezdny dobrze radził sobie z tłumieniem nielicznych w Skandynawii nierówności). Poza tym siedzisko ma regulowaną długość, a to pozwala na uzyskanie dobrego podparcia pod udami przez wysokie osoby. To jeszcze nie koniec udogodnień, bowiem przednie siedzenia mają funkcję masażu oraz podgrzewania (kierownica też jest podgrzewana).
Volkswagen Crafter Camper to auto 4-osobowe. Tylna kanapa okazała się dobrze wyprofilowana. Długie siedzisko oraz miękkie wyściełanie sprawiło, że podróżujące na niej dzieci czuły się wygodnie. Jedyny mankament to ciągłe utarczki – teraz ja siedzę od okna, nie teraz ja… I tak przez całą podróż. Volkswagen Crafter Camper, którym przemierzaliśmy Skandynawię ma nadwozie o długości 6,6 m i wysokość 2,8 m. Okazuje się jednak, że nawet przy takich gabarytach manewrowanie nie jest szczególnie uciążliwe. Owszem trzeba uważać podczas parkowania w ciasnych miejscach czy na zawsze zbyt krótkich miejscach parkingowych, ale szybko można się przyzwyczaić i wyczuć rozmiary pojazdu. Tym bardziej że podczas cofania pomocą służy kamera.
Przyjemność z prowadzenia potęguje wygodna pozycja za kierownicą. Zakres regulacji fotela i kierownicy jest wystarczający, żeby prowadzący każdego wzrostu znalazł odpowiednią pozycję. Powody do radości daje również łatwe sięganie do wszystkich przełączników oraz ich intuicyjne rozmieszczenie. To tyle, jeżeli chodzi o prowadzenie naszego kampera… a nie, przepraszam, jeszcze jedno: dzięki 177-konnemu silnikowi, zadowalająca jest dynamika auta. Wiemy, że nie jest to pojazd do sprinterskich przyspieszeń, ale cieszy możliwość sprawnego ruszania i zwiększania prędkości oraz brak słabości w trakcie pokonywania długich wzniesień. Choć oczywiście podczas jazdy krętymi, górskimi drogami na Fiordach nie było mowy o zbyt dynamicznym przyspieszaniu.
Ważnym czynnikiem w trakcie wakacyjnych wyjazdów jest zużycie paliwa. Nasz pojazd w trakcie całej wyprawy spalił średnio 10,2 l/100 km. Dodajmy, że podczas całej trasy nie przekroczyliśmy 120 km/h. Nie, nie dlatego, że auto nie dałoby rady. Nie robiliśmy tego z dwóch powodów. Po pierwsze przy próbie szybszej jazdy wzmagał się hałas silnika oraz wiatru owiewającego karoserię. Drugim czynnikiem, który zniechęcał do szybkiej jazdy jest zwiększone zużycie paliwa. Po powrocie sprawdziliśmy je jeszcze i okazało się, że gdy wykorzystuje się autostradową prędkość (140 km/h), zapotrzebowanie na olej napędowy wzrasta do około 12 l/100 km. Ta różnica jest istotna, gdy podróżuje się po krajach, w których litr paliwa kosztuje 6,5-7,5 zł. A poza tym byliśmy przecież na wczasach i nikomu się nie spieszyło.
Volkswagen Crafter Camper – domowa atmosfera
Firma Ebacamp zafundowała prawdziwe mieszkanie na kołach i to z… garażem. Tak, tak to nie pomyłka. Ale po kolei. W przedniej części pojazdu, zaraz za fotelami kierowcy i pasażera, znalazła się przestrzeń dzienna z montowanym w niej stolikiem, a zaraz obok lodówka, zlewozmywak oraz kuchenka gazowa. Za plecami pasażerów siedzących z tyłu wygospodarowano miejsce na toaletę połączoną z prysznicem. W tylnej części usytuowano wygodny tapczan dla dwóch osób, ale rodzice z jednym dzieckiem też się zmieszczą. Z kolei pod tapczanem znalazł się wspomniany wcześniej garaż. Skąd takie określenie? To dlatego, że w tym miejscu możemy nie tylko ulokować nasze bagaże, lecz także 3 rowery. Ich bezpieczny transport zapewniają specjalne uchwyty.
Użytkowanie całej przestrzeni okazuje się wygodne, choć nie obędzie się bez "to teraz ty przejdź tu, ja stanę obok, teraz ty wejdź tutaj, to ja przejdę do tyłu, a ty wrócisz". Trzeba zwyczajnie przyzwyczaić się do tego specyficznego sposobu poruszania się po kamperze.
Volkswagen Crafter Camper – trasa naszej podróży
Przygodę z Volkswagenem Crafterem Camperem rozpoczęliśmy w Warszawie, skąd wyruszyliśmy do Świnoujścia. Następnym etapem był prom do szwedzkiego Ystad. Po noclegu na plaży, przejechaliśmy przez Malmo i Goteborg w kierunku Norwegii. Dojeżdżamy do granicy i tu pierwsza, i tak naprawdę jedyna niezbyt miła niespodzianka. Zaraz nas zatrzyma – pomyślałem. I miałem rację, bo norweski pogranicznik zobaczył polską rejestrację i kazał zjechać na bok.
Czy byłeś już kiedyś w Norwegii, czy pracowałeś tu, jeżeli nie to po co przyjechałeś, gdzie teraz jedziecie, skoro samochód jest wypożyczony to poproszę umowę użyczenia. To tylko niektóre pytania jakie zadał nam stanowczy norweski urzędnik. Później jeszcze zaglądanie do lodówki, sprawdzenie bagażnika, pytanie o alkohol i można jechać dalej. Niby nic złego, ale odzwyczailiśmy się już od takiego traktowania i byliśmy trochę zdziwieni taką kontrolą. Na pocieszenie (choć niewielkie) dodajmy, że oprócz nas, obok kontrolowano również jakiegoś Niemca.
Później, już bez żadnych przeszkód, dotarliśmy do Oslo, w którym spędziliśmy cały dzień, zobaczyliśmy urokliwą miejscowość Drobak, a następnie przez Drammen oraz Kristiansand dotarliśmy do Stavanger. Ponieważ mało nam było podziwiania Fiordów z okien samochodu zdecydowaliśmy się na 2,5-godzinną wycieczkę statkiem. Naprawdę warto skorzystać z tej atrakcji. Wreszcie pod koniec pierwszego tygodnia wyruszyliśmy do Bergen. Najprościej byłoby jechać autostradą E39 (211 km), ale poszliśmy za radą Polaka pracującego na kempingu w Stavanger, cofnęliśmy się nieco i dojechaliśmy do drogi nr 13, a następnie trasą 46 i przed Bergen wbiliśmy się na autostradę E39.
Po co taka okrężna trasa? To proste – jazda autostradą jest nudna, a tu po drodze mieliśmy okazję nie tylko podziwiać Fiordy, lecz także wodospady. Bergen jest uroczym miastem i warto w nim spędzić choćby kilka godzin, przejść się po centrum czy nad mariną, podziwiać kolorowe kamieniczki oraz domu usytuowane na okolicznych wzgórzach. Pierwsze siedem dni było dość intensywne dlatego zdecydowaliśmy się na dzień lenia. Pogoda sprzyjała dlatego skorzystaliśmy z kąpieliska w okolicach Bergen. Pławienie się w chłodnych wodach Fiordów to duża przyjemność… brrrr.
Z Bergen wyruszamy w poprzek Norwegii, docieramy do drogi numer 7 i parku narodowego Hardangervidda. Krajobraz staje się bardziej surowy, ale nie jest przez to wcale mniej urokliwy. Wzbudza więcej grozy, ale nie ma się czemu dziwić – przecież to kraina Trolli. Później kierujemy się w stronę Oslo, ale omijamy je i docieramy do Szwecji. Tu ponownie przejeżdżamy przez Goteborg i Malmo i docieramy do Trelleborga.
Ostatni nocleg w pobliżu plaży, kąpiel w szwedzkim (chłodniejszym niż nasz) Bałtyku i podróż promem do Świnoujścia. Po 6,5 godz. docieramy do kraju. Teraz jeszcze tylko 650 km do Warszamy i po 7 godzinach jesteśmy w stolicy. Łącznie w ciągu 2 tygodni pokonaliśmy naszym kamperem 4410 km.
Volkswagen Crafter Camper – gdzie nocować?
Zaletą podróżowania po Skandynawii kamperem jest możliwość spędzania noclegu w przygodnym terenie. Nie oznacza to oczywiście, że rozbijemy nasz obóz na skwerku w Oslo czy jakimś innym mieście. Jednak poza miastem można biwakować w uroczych marinach, na plaży, przydrożnym parkingu czy na leśnej polanie. Wszystko pod warunkiem, że pozostawimy po sobie taki sam porządek jaki zastaliśmy po przyjeździe. Dzięki temu można znacznie obniżyć koszty podróży. W trakcie naszej eskapady skorzystaliśmy tylko raz z kempingu w Stavanger. Mieliśmy dużo szczęście bowiem pracujący tam Polacy (jak już wspomnieliśmy okazali się bardzo pomocni i dziękujemy im za rady jakich nam udzielili) powiedzieli nam, że zajęliśmy ostatnie miejsce. Uff. Koszt noclegu po przeliczeniu wyniósł 180 zł (plus dopłata 45 zł za przedłużenie pobytu).
Oprócz kempingów i przypadkowych miejsc, można poszukać również specjalnych parkingów, na których można biwakować kamperami. Nie ma tam wprawdzie serwisu w postaci toalety czy pryszniców, ale jest za to możliwość podłączenia się do prądu. A jak znaleźć miejsce do noclegu. Bardzo przydatna, wręcz niezbędna okazała się aplikacja park4night. Dzięki niej znajdziecie nie tylko miejsca do noclegu, lecz także stacje benzynowe na których można uzupełnić czystą wodę oraz pozbyć się brudnej i opróżnić kasetę z toalety.
Volkswagen Crafter Camper – ile to wszystko kosztuje?
Norwegia to piękny kraj wart odwiedzenia. Ludzie okazują się bardzo mili i pomocni, a dogadacie się z każdym bez trudu po angielsku. Nie spotkaliśmy ani jednej osoby (niezależnie od wieku czy wykonywanego zawodu), z którą nie dałoby się porozumieć w tym języku. Jednak trzeba liczyć się z wysokim cenami. Przykładowo za pizzę zapłacicie około 80 zł, chleb to wydatek jakieś 15 zł, za kulkę lodów sprzedawcy życzą sobie 13 zł, a litr oleju napędowego jest za 6,5-7,5 zł.
Koszty podróży można zniwelować zabierając żywność z kraju (wierzcie nam tak robią nie tylko Polacy, lecz także inne nacje, bo dla Niemców czy Holendrów też jest tam drogo). Pamiętajcie tylko o jednym – pod żadnym pozorem nie zabierajcie ziemniaków, bo ich bulwy traktowane są jak rośliny do sadzenia i można dostać wysoką karę za ich przywożenie. W poniższej tabeli przedstawiliśmy koszty naszej podróży. Oczywiście niektóre mogą być inne, w zależności od wybranego promu, trasy czy atrakcji z jakich skorzystamy.
Zakupy przed wyjazdem (żywność, chemia) | 1500 zł |
Promy (Świnoujście-Ystad, Trelleborg-Świnoujście) | 2000 zł |
Promy na Fiordach (3 krótkie przeprawy) | 410 zł |
Paliwo w Norwegii i Szwecji | 1900 zł |
Paliwo w Polsce | 1100 zł |
Autostrady w Polsce | 176 zł |
Kemping w Stavanger | 180 zł + 45 zł za przedłużenie pobytu drugiego dnia do godz. 17.00 |
Parkingi w Norwegii | 90 zł |
Posiłki na promach | 300 zł |
Wycieczka statkiem przez Fiordy | 580 zł |
Koszt wynajmu kampera | od 7000 zł za 14 dni |
Powyższe wyliczenia należy traktować orientacyjnie. Nie podaliśmy łącznej kwoty, bo przecież nie każdy skorzysta z takich atrakcji jakie wybraliśmy, różne jest spalanie w zależności od wybranego pojazdu oraz długość trasy. Ponadto nie każdy wlicza do kosztów podróży zakupów żywności – rozumując, że w domu przecież też trzeba jeść i to się nie liczy.
Dla niektórych dojazd do Bergen to za mało. To prawda, że powyżej jest jeszcze duża część Norwegii, łącznie z kuszącą drogą Trolli, czy uroczymi Lofotami. Jednak to już temat na inną podróż.
Bałtyk od tej strony taki sam jak u nas
Na tej samej plaży VW California spotkała Volvo P 1800 w takim samym kolorze
Postój i przyrządzanie posiłku
Szefowa pokładu chwaliła wyposażenie kuchni
Nocleg w marinie w miejscowości Drobak
Mieszkaniec Oslo nie był zbyt rozmowny
Wycieczkowiec spotkaliśmy najpierw w Oslo…
… a później parkowaliśmy w jego towarzystwie w Stavanger
Mariny były najczęstszym miejscem noclegowym
Jak przystało na Norwegię nie mogło zabraknąć deszczowych dni
W Norwegii można spotkać mnóstwo zabytkowych aut – głównie amerykańskich
Na jednej ze stacji benzynowych obok farmy ładowarek Tesli. Było ich tu w jednym miejscu chyba więcej niż u nas w całym kraju
Takie widoki w Norwegii to norma
Pozycja za kierownicą okazuje się wygodna
Trolle można spotkać na niemal każdym kroku
Centrum Stavanger
Atrakcją Stavanger jest stare miasto zbudowane z białych, drewnianych domów
Jedyny postój na kempingu w Stavanger
Fiordy widziane z pokładu statku
To też widok z pokładu statku
Na tle Fiordów widać nieduży prom
Podczas wycieczki statek podpływa jak najbliżej wodospadu
Krótka przerwa w trasie
Po użyciu tego cięgła otwiera się odpływ brudnej wody
Gdzieś na parkingu w Norwegii
Wodospady są chętnie odwiedzane przez turystów
Kolorowe kamieniczki w Bergen
Domy na wzgórzach wokół Bergen
Regulowane tylne zawieszenie ułatwiało postój na pochyłej nawierzchni
Jeżeli regulacja zawieszenia nie wystarczała można było wyrównać pojazd za pomocą najazdów
Kolejny nocleg w marinie
Taki widok można mieć z okien kampera
VW Crafter kamper na tle lodowców
W towarzystwie motocyklistki z Niemiec
Crafter kamper wśród kamieni… o przepraszam – Trolli
Jako kibic skoków narciarskich nie moglem ominąć mamuciej skoczni w Vikersund
Taki widok ma zawodnik odbijający się na progu skoczni
Posiłek pod skocznią – bezcenne
Postój na specjalnym parkingu w mieście. Nie ma tu toalety czy pryszniców, ale jest podłączenie do prądu
Taki drogowskaz prowadził do parkingu dla kamperów
Na autostradach podróżowaliśmy maksymalnie 120 km/h
Zawieszenie pojazdu dobrze tłumi nierówności nawierzchni
Nasz kamper miał napęd 4x4
Tędy uzupełnia się zbiornik z czystą wodą
Tym wężem uzupełnia się czystą wodę
Podłączenie do zewnętrznego źródła prądu
Tu zmieści się niemal każda ilość bagażu oraz trzy rowery
Wygodny tapczan na dwie dorosłe osoby plus dziecko
Na pokładzie nie zabrakło telewizora
Na dachu są panele fotowoltaiczne do ładowania akumulatora
W utrzymaniu porządku pomagają liczne szafki
Ubikacja to obowiązkowe wyposażenie podczas takich wyjazdów. Jeżeli ktoś uważa, że jest niepotrzebna to znaczy że się nie zna
Jak w domu – zlewozmywak i kuchenka gazowa
Nie zabrakło także małej lodówki – to do niej zaglądał norweski pogranicznik
Panel sterowania – tutaj kontroluje się poziom czystej i brudnej wody, stan naładowania akumulatora czy włącza pompę wody
Stolik można przymocować na dwóch poziomach – na górnym służy do spożywania posiłków, a na dolnym jest bazą do rozłożenia tapczanu dla jednej osoby
Czytelna deska rozdzielcza
Tymi klawiszami podnosi się tylną część pojazdu