Pierwsza sprawa to czas niezbędny do tego, by cieszyć się słońcem i wiatrem we włosach. Płócienny dach chowa się nad przestrzenią bagażnika dokładnie po 9,5 s, a więc znacznie szybciej niż w autach z twardym dachem.
Wszystko odbywa się w pełni automatycznie, kierowca musi jedynie wcisnąć przycisk na centralnym tunelu. Niezależnie od tego, czy dach jest rozłożony, czy nie, do dyspozycji mamy kufer tej samej wielkości (250 l). Szkoda tylko, że klapa bagażnika oraz – co za tym idzie – otwór załadunkowy są tak niewielkie.
Dzięki nisko osadzonym przednim fotelom nie ma się wrażenia, że podczas jazdy z otwartym dachem górna krawędź szyby może zrobić nam krzywdę, np. w wyniku gwałtownego hamowania. Za to tylne miejsca trzeba traktować jako rezerwę dostępną wyłącznie po zamknięciu dachu. Gdy jest on otwarty, to nawet przy miejskich prędkościach zawirowania powietrza w drugim rzędzie są zbyt duże, by mógł tam ktoś siedzieć.
Testowy Golf był wyposażony w 160-konny silnik benzynowy TSI współpracujący z 7-biegową przekładnią DSG. Naszym zdaniem jest to optymalny napęd w pojeździe tego typu – wystarczająco dynamiczny i cichy. Delikatnie działająca skrzynia automatyczna dopełnia wizerunek auta rekreacyjnego. Do tego spalanie – gdy delikatnie traktowaliśmy pedał gazu, Golf zużywał w mieście ok. 8,5 l/100 km, czyli niewiele więcej niż obiecuje producent.
Pod względem komfortu resorowania auto plasuje się na takim samym poziomie jak wersja zamknięta. Zawieszenie dobrze kompensuje nierówności, ale jest dość sztywne. Po otwarciu dachu nadwozie traci jednak nieco ze swej sztywności i duże nierówności powodują charakterystyczne drżenie karoserii.
Ważne: w teście Euro NCAP Golf Cabrio uzyskał maksymalny, 5-gwiazdkowy wynik. Samochód ma bardzo bogate wyposażenie. W standardzie znajdziemy m.in.: 5 poduszek powietrznych (w tym kolanowa dla kierowcy), ESP, automatyczną klimatyzację i system audio.