Wystawione na salonie w Detroit pod nazwą New Compact Coupé ma przetestować, czy potrafi przekonać do siebie wystarczająco wielu klientów. Takie dwudrzwiowe auto z małą pokrywą bagażnika zamiast dużej tylnej klapy jest u nas raczej niezwykłe, ale nie w USA. Tam kochają samochody z „plecakiem” – świadczy o tym choćby sukces Jetty. A czemu by nie nadać temu modelowi nieco elegancji?
Naszym zdaniem operacja na Golfie okazała się całkiem udana. Coupé z tylko jedną parą drzwi zaprojektowano wprawdzie całkiem na przekór trendowym smukłym autom 4-drzwiowym, ale sprawia ono wrażenie „wyciągniętego” i wygląda całkiem elegancko. Mierzy 4,54 m długości, 1,78 m szerokości i tylko 1,41 m wysokości, a ponieważ osie rozstawione są w odległości 2,65 m, ten Volkswagen spełnia wszelkie optyczne założenia klasy szlachetnych coupé, zdominowanej przez Audi, BMW i Mercedesa.
Czy pasuje do niej podrasowany Golf? Ależ tak! Zespół projektantów Waltera de’Silvy (wcześniej Audi) nadał niemieckiemu bestsellerowi kształty, których nie musi się wstydzić. Wyraźne przetłoczenie na boku (VW nazywa je „krawędzią tornada”) unosi się ku tyłowi i kończy zadartym kantem. Znamy to z Audi – jak widać mistrz Walter nie potrafi pozbyć się starych przyzwyczajeń.
Tylne boczne okna też wydają się znajome. Nadają tyłowi lekkość i wyglądają świetnie. Do tego zaznaczone nadkola, wciągnięte boki, wymodelowane zderzaki. Całość sprawia wrażenie dynamicznego, eleganckiego, muskularnego, ale w żadnym razie nie narzucającego się designu. Utrudnione wsiadanie do tyłu kabiny chętnie wybaczamy, bo w końcu jak często będziemy tam kogoś sadzać?
Stylistycznie nowe coupé jest bez wątpienia udane, ale to jeszcze nie wszystko, co Volkswagen trzyma w zanadrzu.
W tym studium pokazuje nam swój przyszły napęd hybrydowy. Pod przednią pokrywą umieszczono dwa silniki. Podwójnie doładowane 1,4-litrowe TSI, które znamy, osiąga tu moc 150 KM. Nowością jest 20-kilowatowy motor elektryczny, który wspiera jednostkę benzynową i wystarcza do samodzielnego poruszania auta po mieście z prędkością do 50 km/h. Zainstalowano go pomiędzy TSI i 7-stopniową skrzynią DSG. Energię czerpie z doładowywanego podczas hamowania akumulatora litowo-jonowego (1,1 kWh), znajdującego się z tyłu samochodu.
Oprócz użytkowania przez krótki czas w trybie czysto elektrycznym jako „pełna” hybryda (od około 3 do 4 km) nowy Volkswagen potrafi także „żeglować”. To się opłaca zwłaszcza podczas jazdy z wyższymi prędkościami, np. na autostradzie. Gdy kierowca zdejmuje nogę z pedału gazu, silnik zostaje odłączony od przekładni. Dzięki temu samochód może się łatwiej toczyć, bo silnik nie hamuje.
Najpiękniejsze w całej sprawie jest to, że zastosowane w coupé rozwiązania techniczne to nie pieśń przyszłości, gdyż już wiosną trafią na rynek w nowym Touaregu z napędem hybrydowym (patrz apla obok). Zaskoczyła nas jakość wnętrza. To nie był tylko eksponat wystawowy, lecz zmodyfikowana kabina Golfa, co świadczy o tym, jak poważnie w Wolfsburgu traktują studium coupé. Jeśli nadal będą tak zdecydowani, na rynku pojawi się szykowne auto.