Cofnięcie dziejów jest możliwe co najwyżej w Hollywood. Najsłynniejsza wizja podróży w czasie powstała w latach 80. – w roli głównej trylogii „Powrót do przyszłości” wystąpił skrzydlaty DeLorean DMC-12.
W filmie najważniejszym elementem jego wyposażenia był akcelerator czasu – migoczący i lekko przerażający garażowy wynalazek.
Bez wątpienia DeLorean to jedna z największych samochodowych gwiazd kina. Poza wystąpieniem w filmie sportowe auto z Irlandii nie ma na koncie wielu sukcesów. W 1982 r. trudno było o samochód z tak złą reputacją: jest kiepsko wykonany, ma ogromny promień skrętu, dużo pali, słabo się prowadzi i resoruje.
Wyposażono go haczącą, 5-biegową skrzynię z Renault i 2,8-litrowe V6 PRV. Inne auta już wtedy jeździły bardziej „przyszłościowo”. Gdyby miała powstać czwarta część filmu „Powrót do przyszłości”, sugerowalibyśmy producentowi obsadzenie roli samochodu tym razem BMW i8.
Konstruując ten model, Bawarczycy udowodnili, że sportowe samochody nie muszą się tylko prześcigać mocą. Bawarczycy połączyli silnik spalinowy z dwiema jednostkami elektrycznymi – po jednej przy każdej z osi. Dzięki temu i8 jest bardzo uniwersalne, potrafi w określonych sytuacjach poruszać się bezszelestnie, w innych – rywalizować z Porsche 911, które ma dużo większy silnik.
Co łączy DeLoreana i BMW i8? Idea. W obu przypadkach mamy do czynienia
z chęcią stworzenia auta wyprzedzającego swoją epokę. John DeLorean był wysoko postawionym menedżerem w General Motors, odpowiadał m.in. za Pontiaca GTO.
Jego marzeniem było stworzenie auta kompaktowego, oszczędnego i długowiecznego, jednak jego pracodawca nie był czymś takim w latach 70. XX wieku w ogóle zainteresowany. DeLorean odszedł rozczarowany z General Motors i w 1975 r. założył DeLorean Motor Company. Studio stylistyczne Italdesign dostarczyło mu szkiców sportowego auta z centralnie umieszczonym silnikiem.
Podobno był to projekt następcy Porsche 928, który w Zuffenhausen się nie spodobał. Pod maską DeLorean pragnął mieć Wankla z Citroëna GS Birotor. Skończyło się jednak na Europie V6, czyli konstrukcji Peugeota, Renault i Volvo z lat 70.
Produkcja DeLoreana DMC-12 ruszyła wiosną 1981 r. w Irlandii i skończyła się już w 1982 r. po powstaniu 8,5 tys. sztuk i na tym problemy DeLoreana się nie skończyły – smutny koniec wizjonera.
BMW ma większe szanse na happy end – i8 to jedno z najbardziej niezwykłych aut, jakie można kupić. Dzięki karbonowi jest lekkie, wygląda niczym concept i jeździ jak na sportowe BMW przystało. Jest egzotyczne i wymaga oswojenia, bowiem przy nim każde inne auto wygląda jak z epoki kamienia łupanego.
Stworzenie nowej marki i opracowanie i3 oraz i8 kosztowało BMW 3 miliardy euro. Astronomiczna kwota, więc szefowie doskonale zdają sobie sprawę, że inwestycja szybko się nie zwróci. Cóż, podróżowanie w czasie nigdy nie było tanie.
Projektowanie samochodów przyszłości rzeczywiście byłoby łatwiejsze, gdybyśmy mogli podróżować w czasie. Żeby przewidzieć, jakie rozwiązania sprawdzą się za kilka lat i pogrzebią inne, trzeba ogromnej odwagi. Miał ją DeLorean, lecz, niestety, zabrakło mu szczęścia i może też... rozumu. BMW podejmuje nie mniejsze ryzyko, bo i skala jest znacznie większa.
Galeria zdjęć
Fajnie byłoby móc przenosić się do innych epok, zmienić losy historii i sprawdzić, co nas czeka. Choć technika jeszcze nie jest na tyle zaawansowana, to czasem motoryzacja wydaje się nam umożliwiać podróże w czasie. Tę zdolność posiadają BMW i8 i DeLorean DMC-12.
Cofnięcie dziejów jest możliwe co najwyżej w Hollywood. Najsłynniejsza wizja podróży w czasie powstała w latach 80. – w roli głównej trylogii „Powrót do przyszłości” wystąpił skrzydlaty DeLorean DMC-12. W filmie najważniejszym elementem jego wyposażenia był akcelerator czasu – migoczący i lekko przerażający garażowy wynalazek.
Bez wątpienia DeLorean to jedna z największych samochodowych gwiazd kina. Poza wystąpieniem w filmie sportowe auto z Irlandii nie ma na koncie wielu sukcesów. W 1982 r. trudno było o samochód z tak złą reputacją: jest kiepsko wykonany, ma ogromny promień skrętu, dużo pali, słabo się prowadzi i resoruje. Wyposażono go w haczącą, 5-biegową skrzynię z Renault i 2,8-litrowe V6 PRV. Inne auta już wtedy jeździły bardziej „przyszłościowo”.
Gdyby miała powstać czwarta część filmu „Powrót do przyszłości”, sugerowalibyśmy producentowi obsadzenie roli samochodu tym razem BMW i8. Konstruując ten model, Bawarczycy udowodnili, że sportowe samochody nie muszą się tylko prześcigać mocą.
Bawarczycy połączyli silnik spalinowy z dwiema jednostkami elektrycznymi – po jednej przy każdej z osi. Dzięki temu i8 jest bardzo uniwersalne, potrafi w określonych sytuacjach poruszać się bezszelestnie, w innych – rywalizować z Porsche 911, które ma dużo większy silnik.
Co łączy DeLoreana i BMW i8? Idea. W obu przypadkach mamy do czynienia z chęcią stworzenia auta wyprzedzającego swoją epokę.
John DeLorean był wysoko postawionym menedżerem w General Motors, odpowiadał m.in. za Pontiaca GTO.
Jego marzeniem było stworzenie auta kompaktowego, oszczędnego i długowiecznego, jednak jego pracodawca nie był czymś takim w latach 70. XX wieku w ogóle zainteresowany.
Żeby się tu dostać, trzeba pokonać dość szeroki próg. Wewnątrz czekają filigranowe fotele kubełkowe i dwa duże ekrany
Przesiadka ze zwykłego BMW do i8 nie będzie szokiem. Obsługa jest taka sama.
Wygląd instrumentów i wskazania zmieniają się w zależności od wybranego trybu jazdy.
DeLorean odszedł rozczarowany z General Motors i w 1975 r. założył DeLorean Motor Company.
Studio stylistyczne Italdesign dostarczyło mu szkiców sportowego auta z centralnie umieszczonym silnikiem. Podobno był to projekt następcy Porsche 928, który w Zuffenhausen się nie spodobał. Pod maską DeLorean pragnął mieć Wankla z Citroëna GS Birotor.
Wnętrze samochodu z filmu „Powrót do przyszłości” było naszpikowane fantazyjną elektroniką. W serii jest skromniejsze...
Skończyło się jednak na Europie V6, czyli konstrukcji Peugeota, Renault i Volvo z lat 70. Produkcja DeLoreana DMC-12 ruszyła wiosną 1981 r. w Irlandii i skończyła się już w 1982 r. po powstaniu 8,5 tys. sztuk i na tym problemy DeLoreana się nie skończyły – smutny koniec wizjonera.
Ten lewarek chodził opornie i obsługiwał niezbyt udaną skrzynię biegów z Renault
Licznik jest wyskalowany tylko do 140 km/h. Dobrze, że takiej przyszłości nie dożyliśmy.
BMW ma większe szanse na happy end – i8 to jedno z najbardziej niezwykłych aut, jakie można kupić.
Dzięki karbonowi jest lekkie, wygląda niczym concept i jeździ jak na sportowe BMW przystało.
Jest egzotyczne i wymaga oswojenia, bowiem przy nim każde inne auto wygląda jak z epoki kamienia łupanego. Stworzenie nowej marki i opracowanie i3 oraz i8 kosztowało BMW 3 miliardy euro.
Astronomiczna kwota, więc szefowie doskonale zdają sobie sprawę, że inwestycja szybko się nie zwróci. Cóż, podróżowanie w czasie nigdy nie było tanie.
Projektowanie samochodów przyszłości rzeczywiście byłoby łatwiejsze, gdybyśmy mogli podróżować w czasie. Żeby przewidzieć, jakie rozwiązania sprawdzą się za kilka lat i pogrzebią inne, trzeba ogromnej odwagi. Miał ją DeLorean, lecz, niestety, zabrakło mu szczęścia i może też... rozumu. BMW podejmuje nie mniejsze ryzyko, bo i skala jest znacznie większa.