Pandemia nie odpuszcza! Korzystanie z komunikacji miejskiej jest ryzykowne, i to pomimo tego, że wprowadzono limity podróżujących. A przecież np. do pracy trzeba jakoś dojechać. Stąd też zainteresowanie małymi miejskimi samochodami jest spore, gdyż można liczyć nie tylko na rozsądne koszty eksploatacji, lecz także na dobrą relację ceny do wieku. I choć w teorii auta te kupujemy „na chwilę”, szukamy więc czegoś taniego, to po analizie rynku okazuje się, że wśród samochodów za kilka tysięcy złotych trudno o egzemplarz dający poczucie pewności, że dojedziemy z punktu A do punktu B.
Sytuacja nieznacznie poprawia się, gdy do wydania mamy kilkanaście tysięcy złotych. W zasięgu ręki jest znacznie więcej młodszych aut, które – przynajmniej na pierwszy rzut oka – rokują na przyszłość. To właśnie one są bohaterami naszego zestawienia. Wytypowaliśmy 10 modeli w wersjach silnikowych ograniczonego ryzyka. Wśród nich dominują proste benzyniaki. Dlaczego? W ok. 10-letnim aucie to najlepszy i najbezpieczniejszy wybór!
Atrakcyjna relacja ceny do wieku to niejedyny atut drugiej generacji C3. W jej przypadku Citroën poszedł drogą wyznaczoną przez poprzednika, ale przy tym zdecydowanie poprawił trwałość i jakość modelu. I rzeczywiście C3 II to dopracowane auto. Do tego jest całkiem użyteczne jak na segment B – spore wnętrze i bagażnik. Za najmniej ryzykowny uznajemy silnik benzynowy 1.4 8V/73 KM, który w ofercie był od początku produkcji modelu do końca 2012 r. To konstrukcja starszej generacji, cechująca się dobrą trwałością, rozsądnymi kosztami serwisu i niedrogimi naprawami, a zastrzeżenie mamy jedynie do dynamiki. Uważajcie, równocześnie oferowano odmianę 1.4 VTi/95 KM (seria Prince), która zapewnia lepsze osiągi, ale jest awaryjna i droga w naprawach. Zresztą podobnie jak większy motor 1.6 VTi (także Prince). Alternatywa dla benzyniaka 1.4? Diesel 1.6. Pod maskę C3 II trafiła już 8-zaworowa odmiana tego silnika, chwalona za wysoką kulturę pracy, niskie spalanie i dobrą trwałość.
Najpierw Grande, później Evo i w końcu Punto – 3. generacja miejskiego Fiata występuje w kilku odsłonach i była produkowana od 2005 do 2018 r. Długi okres produkcji ma jednak zaletę – ten model jest bardzo popularny na rynku wtórnym. W nasze widełki cenowe, czyli 10-20 tys. zł, idealnie wbija się Evo, oferowane w latach 2009-11. Za 14-18 tys. zł można znaleźć naprawdę obiecujący egzemplarz. Do spokojnej jazdy polecamy 8-zaworowe benzyniaki 1.2 (65 i 69 KM) oraz 1.4, rozwijający 77 KM. To proste w budowie silniki, które mało palą, są niedrogie w naprawach, a także okazują się dość niezawodne. Z poważniejszych problemów jedynie trwałość uszczelki pod głowicą budzi niesmak – często wymaga wymiany po ok. 150 tys. km, ale koszt nie jest wysoki (500-600 zł). W Grande montowano też wersję 1.4 16V/95 KM, ale zmaga się ona z nadmiernym zużyciem oleju silnikowego. Jeśli turbodiesel, to 1.6 Multijet (dobra trwałość), choć pamiętajcie, że motor ten łączono z awaryjną skrzynią produkcji GM.
Fiesta VI jako nowe auto sprzedawała się znakomicie, cieszy się też sporym zainteresowaniem na rynku wtórnym. I trzeba przyznać, że to miejskie auto warte polecenia, ale z jednym ze sprawdzonych silników benzynowych (najlepiej 1.25, ale mogą być też 1.4 lub 1.6) bądź z dieslem 1.6 w 8-zaworowej wersji. To jednostki ograniczonego ryzyka, które – jeśli są zadbane i nie mają dużego przebiegu – powinny służyć bez większych problemów. Można liczyć na niedrogie części i rozsądne koszty serwisu. Pamiętajcie o drobnych niedociągnięciach – mechanika i elektryka. Warto pokusić się również o dodatkowe zabezpieczenie auta przed korozją.
To nasz faworyt! Mało jest tak bezawaryjnych małych aut, jak Jazz z lat 2008-14. Niestety, ma to odbicie w jego cenie – na pojazdy w niezłym stanie trzeba przeznaczyć blisko 20 tys. zł. Choć w ofercie są tylko dwa silniki benzynowe (np. w USA stosowano jeszcze 1.5), to zarówno 1.2/90, jak i 1.3/100 KM (producent określa go jako 1.4) są trwałe i godne uwagi. Do tego okazują się całkiem oszczędne, a mocniejsza odmiana zapewnia przyzwoitą dynamikę. Ciekawostka: czasem na rynku można też spotkać hybrydę (to solidny napęd, jednak ceny są jeszcze wysokie – ok. 30 tys. zł). Poważne awarie rzadko się zdarzają, a największe ryzyko wiąże się z bezstopniowymi skrzyniami CVT, które z czasem zawodzą (droga naprawa). Na szczęście rzadko występują. Jazza docenicie nie tylko za trwałość, lecz także za ogromne możliwości przewozowe i sprytny system składania tylnej kanapy.
Przyjemny wygląd, duża kabina (jedna z największych wśród blisko 10-letnich aut segmentu B) i spory bagażnik (w hatchbacku 288-923 l), a także: nieskomplikowana budowa, zadowalająca trwałość i rozsądne koszty eksploatacji – Rio III warto wziąć pod uwagę, gdy szuka się miejskiego auta za kilkanaście tysięcy złotych. Od razu zastrzegamy, że w przypadku Rio oznacza to ok. 19 tys. zł i będą to egzemplarze z początku produkcji (auto zadebiutowało w 2011 r.). Owszem, w ofertach znajdziecie nieco tańsze sztuki, ale przeważnie są to samochody poddane wysilonej eksploatacji i z dużymi przebiegami. Polecamy wersje benzynowe. Bardzo dobre opinie zbierają bazowy silnik 1.2 (seria Kappa; najpierw 86, później 84 KM), jak i 1.4 (Gamma; 109 KM). Obie jednostki cechuje wysoka trwałość – nawet po większych przebiegach nie zmagają się z poważnymi awariami. Zresztą generalnie w tym aucie, jeśli jest zadbane, zdarzają się głównie drobne problemy.
U dany miejski samochód! Zgrabny, zwrotny, a do tego kusi dobrymi właściwościami jezdnymi oraz wysoką trwałością. Na myśli mamy mechanikę, która jest wyjątkowo niezawodna. Dotyczy to i elementów przeniesienia napędu, i silników, spośród których najlepszym wyborem są jednostki benzynowe. W ofertach dominuje podstawowy motor 1.3 w trzech odmianach mocy (75, 84 i 86 KM), który jest wystarczającym napędem do tego niewielkiego auta. Jeśli jednak macie możliwość zakupu wersji 1.5/103 KM w niezłym stanie technicznym, to warto ją wybrać (przy niewiele wyższym spalaniu dynamika jest znacznie lepsza). Niestety, nie ma róży bez kolców – w tym wypadku mogą odstraszyć problemy z korozją (m.in. tylne nadkola, podwozie) . Do tego wiele samochodów pochodzi z importu i trudno zweryfikować ich przeszłość, np. przebieg oraz historię napraw. Zastrzeżenia mamy również do wielkości bagażnika (poj. 250-787 l) i ilości miejsca z tyłu.
W przypadku Renault Clio kilkanaście tysięcy złotych wystarczy na auto z końcowych lat produkcji (po modernizacji w 2009 r.; na zdjęciu). Samochody te najczęściej są wyceniane na 13-19 tys. zł – wszystko zależy od wersji, stanu i rodzaju silnika. Najtańsze są Clio z dieslem 1.5 dCi. Powodów jest kilka. Po pierwsze, silnik ten wsławił się kilkoma wpadkami jakościowymi (choć po 2010 r. został dopracowany). Po drugie, auta z nim pod maską często mają już duże przebiegi. Po trzecie, koszty usunięcia wielu awarii są znacznie wyższe niż w przypadku benzyniaków. Spośród nich z czystym sumieniem polecamy wersję 1.2, szczególnie 75 i 78 KM (przed liftingiem także 65 KM). To trwały silnik, niedrogi w naprawach, wystarczający do przemieszczania się po mieście. Wysoko oceniamy też benzyniaka 1.4 16V/98 KM. Generalnie Clio III to udane auto, które zadbane i z polecanymi silnikami nie zmaga się z poważnymi problemami.
Jedno z najchętniej kupowanych miejskich aut przez Polaków. Fabia cieszy się wzięciem i na rynku pierwotnym, i wtórnym. W naszym przedziale cenowym bez kłopotu kupicie drugą generację modelu, która nie jest pozbawiona wad, ale ma też wiele mocnych punktów. Polecamy ją osobom, które głównie stawiają na użyteczność i rozsądne koszty eksploatacji, a nie na wygląd czy radość z jazdy (w naszym „Top 10” są bardziej emocjonujące maluchy). Uwaga na auta z początku produkcji (dużo problemów, choć sukcesywnie je eliminowano). Z benzyniaków zdecydowanie polecamy wersję 1.4/86 KM (dobra trwałość, rozsądne spalanie, przyzwoite osiągi), którą oferowano przez cały okres produkcji. W przypadku aut do liftingu (2010 r.) można też rozejrzeć się za odmianą 1.6 16V. Jeśli natomiast chodzi o diesle, to do modernizacji polecamy 1.9 TDI, a po – 1.6 TDI. Uwaga: na rynku jest dużo aut poflotowych i ze szkół nauki jazdy.
Choć nie jest to auto, które jako pierwsze przychodzi do głowy podczas poszukiwań malucha za kilkanaście tysięcy złotych, to jednak o Suzuki Swifcie V (debiut w 2010 r.) nie należy zapominać! Ten naprawdę solidny mieszczuch, jeśli nie jest zajeżdżony, daje sporą szansę na bezproblemową i tanią eksploatację. Tym bardziej gdy pod maską pracuje silnik benzynowy. Wybór nie jest duży i w zasadzie sprowadza się do wersji 1.2/94 KM (benzyniaka 1.6/136 KM zarezerwowano dla odmiany Sport; wysokie ceny). Ogólnie motor 1.2 uchodzi za udany. Ma prostą budowę, jest wystarczająco dynamiczny w mieście i nie pali przesadnie dużo. Jego jedyna przypadłość to uszkodzenie koła pasowego pompy cieczy, która występuje w konkretnej partii aut z początku produkcji. Jest jeszcze diesel 1.3 (Fiat), który nie jest złym silnikiem, ale w obliczu wysokiej trwałości bazowego benzyniaka jego zakup nie bardzo ma jakikolwiek sens (ryzyko drogich napraw).
Na zadbanego Yarisa II zawsze znajdzie się chętny! Rzeczywiście, zainteresowanie maluchem Toyoty jest duże na rynku wtórnym. Przede wszystkim to auto większe i wygodniejsze od poprzednika, które – co ważne – zachowało też niezłą trwałość mechaniczną. Bazowy silnik benzynowy 1.0/69 KM mało pali, ale pracuje jak kosiarka (R3), także dynamika jest tylko przeciętna. Lepsze osiągi zapewnia wersja 1.3/87 KM. To udany silnik, który oferowano w latach 2005-08. Później zastąpił go motor 1.33, który zaliczył kilka wpadek (niżej oceniany od poprzednika). Jest jeszcze wersja 1.8 TS/133 KM, ale to rzadkość. Za to sporo aut ma diesla 1.4/90 KM pod maską, który wyróżnia się niskim spalaniem i jest pozbawiony kosztownego koła dwumasowego, niestety, wiele egzemplarzy ma poflotową przeszłość. Dlatego proste benzyniaki mimo przeciętnej dynamiki są pewniejsze i to je polecamy w Yarisie za kilkanaście tysięcy złotych.