Pięciodrzwiowy hatchback klasy kompakt, nie za stary, z bogatym wyposażeniem oraz oszczędnym silnikiem. Najlepiej, żeby kosztował około 20 tys. zł, pochodził od pierwszego właściciela i miał rozsądny przebieg. Takie samochody cieszą się największym wzięciem na rynku wtórnym, szczególnie jeśli ich trwałość budzi zaufanie. Fiat Bravo, Ford Focus oraz Peugeot 308 z dieslami 1.6 pod maską idealnie wpisują się w powyższe kryteria. Do tego są częstymi bywalcami ogłoszeń i mają atrakcyjne ceny. Czy jednak można im ufać? A jeśli tak, to który z nich okaże się najlepszym wyborem za około 20 tys. zł?
Na pierwszy ogień idzie Focus. To najstarsze (konstrukcyjnie!) auto w zestawieniu. Druga generacja modelu pojawiła się w 2004 r., ale założona kwota wystarczy na egzemplarze z końca produkcji (2009-11) – ładniejsze, z bogatym wyposażeniem, bardziej dopracowane. Jednak znakomita większość z nich przejechała już 250-300 tys. km.
Do tego w przypadku kompaktowego Forda 1.6 TDCi ryzyko trafienia na pofirmowy egzemplarz (to popularna flotówka!) jest duże. Cechy szczególne takich aut? Oprócz oznak eksploatacyjnych to niezbyt wyszukany kolor (np. biały) oraz bazowe wyposażenia wzbogacone o klimatyzację. Nie skreślamy takich aut (zwłaszcza jeśli były regularnie serwisowane), ale powinny być one odpowiednio tańsze.
Na rynku znajdziecie też Focusy 1.6 TDCi „na wypasie” w wersjach: Gold X (auto na zdjęciach), Ghia oraz Platinium. Wśród nich przeważają samochody z importu, choć zdarzają się też egzemplarze z polskiego salonu.
Generalnie Focus II to auto warte uwagi – może nie wygląda jakoś szałowo (choć po liftingu nadwozie zyskało na atrakcyjności), ale za to ma dość duże wnętrze (największe wśród opisywanych aut), całkiem spory bagażnik (385-1247 l), dobrze zestrojone podwozie i oszczędnego diesla 1.6.
W Focusie II montowano 16-zaworową odmianę tej jednostki (moc: 90 i 109 KM), która zbiera pochwały wśród użytkowników, choć zaliczyła kilka wpadek, np. uszkodzenia turbiny z powodu zatkanego sitka w układzie olejenia, rozciągniecie łańcuszka łączącego wałki rozrządu. Mniej skomplikowanego osprzętu ma odmiana o mocy 90 KM, ale ustępuje dynamiką 109-konnej wersji przy zbliżonym spalaniu (średnie 5-5,5 l/100 km – zależnie od stylu jazdy). Na plus zapisujemy niezłą znajomość jednostki przez mechaników i dobry dostęp do części oraz ich atrakcyjne ceny.
Wszystkie zalety i wady silnika 1.6 TDCi są dobrze znane także właścicielom Peugeota 308 1.6 HDi. Dlaczego? Ponieważ to ta sama konstrukcja – Ford zapożyczył silnik od koncernu PSA. Te same więc są warianty mocy i potencjalne problemy, choć osiągi – trochę gorsze (efekt większej masy własnej). Ale jest coś jeszcze... W 2010 r. pod maskę „308-ki” trafił zmodernizowany diesel 1.6 – z głowicą 8V i jednym wałkiem rozrządu; moc: 92 i 112 KM.
W opinii mechaników to udany silnik – oszczędny, trwały, godny zainteresowania. Co ważne, wersje 8V są w zasięgu naszego budżetu (ceny zaczynają się od blisko 19 tys. zł), choć za ładne egzemplarze z przebiegiem w granicach od 100 do 200 tys. km najczęściej trzeba zapłacić 22-23 tys. zł. Jeśli stać was na dorzucenie tych 2-3 tys. zł, warto to zrobić. Tym bardziej że można wtedy też rozejrzeć się za autami po liftingu (na początku 2011 r.), w których o wiele rzadziej zawodzą Moduł komfortu oraz zawieszenie.
Jeśli chodzi o względy wizualne, to Peugeot 308 może się podobać i na zewnątrz, i w środku, często jest bogato wyposażony (szukajcie wersji Premium), a walorami użytkowymi wnętrza plasuje się pomiędzy Bravo i Focusem. Nieco gorzej oceniamy bagażnik – nie jest mały (poj. 348 l), ale ustępuje pola rywalom. Natomiast jeśli chodzi o ogólną trwałość, to oprócz typowych niedomagań silnika 1.6 16V HDi w zadbanych egzemplarzach nasilenie usterek nie jest przesadnie duże.
Dobrą ogólną trwałość ma też Bravo z dieslem 1.6 Multijet (moc: 105 i 120 KM; na rynku od 2008 r.). To auto nie tak popularne, jak rywale, trochę niedoceniane na rynku wtórnym, ale na pewno warte uwagi. Przekonuje: rozsądnymi kosztami eksploatacji (niedrogie części, serwis), udanym dieslem 1.6, przyjemnym wyglądem i dużym bagażnikiem (poj. 400 l – największy spośród rywali).
A wady? Przede wszystkim ciasny 2. rząd siedzeń (mało miejsca na wysokości kolan). Trzeba też pamiętać, że egzemplarze z pierwszych dwóch lat produkcji (debiut w 2007 r.) miały kilka chorób wieku dziecięcego, m.in. nietrwałe tuleje tylnej belki, trzeszczący plastik na słupkach A i rozsypujące się skraplacze klimatyzacji. Dobra wiadomość jest taka, że za ok. 20 tys. zł kupicie Bravo 1.6 M-jet/120 KM z 2010-11 r. – silnik ustępuje rywalom kulturą pracy, włoski kompakt trochę więcej też pali, ale nadrabia to nieco lepszą dynamiką i solidną budową.