- Najwyższą trwałość mają Swift i „dwójka”, ale Fiesta nie pozostaje daleko w tyle
- Najlepszy dostęp do zamienników jest w przypadku Fiesty. Jeśli jeździcie tylko po mieście, olej wymieniajcie co 12-15 tys. km lub raz w roku
- Bardzo wyrównany pojedynek i w zasadzie każde z tych aut jest warte polecenia
Dziś każdy chce się wyróżniać – być oryginalny, stylowy! Widać to także w motoryzacji, bo największym wzięciem cieszą się samochody... „jakieś”, i to niezależnie, czy są to auta stare, czy nowe, duże czy małe, jak choćby nasi bohaterowie. Ford Fiesta VI, Mazda 2 II i Suzuki Swift IV to maluchy, które nawet dziś atrakcyjnie wyglądają i potrafią wyróżnić się w gąszczu miejskich uliczek. Natomiast bogate wyposażenie i benzyniaki o mocy około 100 KM sprawią, że będziecie podróżować w miłej atmosferze i niezłym komforcie, a do tego całkiem sprawnie. Do wydania mamy ok. 25 tys. zł.
Na pierwszy ogień idzie Fiesta VI – to przełomowa generacja modelu! Może nie pod względem techniki, bo nowoczesne silniki EcoBoost pod maskę auta trafiły dopiero przy okazji liftingu w 2012 r., natomiast na pewno pod względem stylu. Szósta generacja miejskiego Forda zerwała z nudnym wyglądem poprzedniczki i nawet dziś (10 lat po debiucie) świeżo i przyjemnie wygląda.
Także kabinę zaprojektowano z polotem, do tego jakość tworzyw jest przyzwoita, oczywiście, jak na standardy klasy B (na pewno lepsza niż u rywali). Jeśli do tego uda się znaleźć zadbaną Fiestę w wersjach Ghia lub Titanium, można liczyć np. na 4 airbagi (seria) i kurtyny, pełną elektrykę, klimatyzację oraz kontrastową deskę rozdzielczą. Dużo aut ma pakiety stylizacyjne – wiele dostępnych tylko w tych odmianach. Generalnie Fiesta w topowych wersjach wabi nie tylko stylem, lecz także dobrym wyposażeniem. To ma znaczenie!
Mały Ford dobrze wypada też pod względem walorów użytkowych i zachowania na drodze – ma największy kufer (281-965 l) wśród opisywanych aut, sporo miejsca w przedniej części kabiny, do tego siedzi się w nim raczej sportowo, co w połączeniu z pewnym podwoziem (zapewnia najlepszy kompromis na tle opisywanych aut) sprawia, że Fiestą naprawdę przyjemnie śmiga się po wąskich i krętych uliczkach miejskich. Jeśli natomiast chodzi o wady użytkowe, to w Fordzie trzeba zaakceptować minimalnie mniejszą ilość miejsca na wysokości kolan w drugim rzędzie siedzeń (mniej o 2-3 cm w porównaniu z Suzuki i Mazdą). Poza tym nie mamy nic do zarzucenia.
Nie najlepiej oceniamy za to 96-konnego benzyniaka 1.4. I nie chodzi o trwałość (nie jest zła, niedomaga głównie osprzęt), lecz o dynamikę i spalanie. Podczas jazdy ma się wrażenie, jakby koni było mniej niż obiecane 96, a deklarowane przez Forda średnie spalanie 5,8 l/100 km także jest trudne do osiągnięcia – w praktyce radzimy przygotować się na średnie zużycie około 7 l/100 km.
Najważniejsze jednak, że Fiesta uchodzi za całkiem solidne auto, choć drobne problemy się zdarzają, np. niedomaga przełącznik świateł awaryjnych, kłopoty z elektrycznym wspomaganiem, niekiedy wycieki oleju z prawej półosi (uszczelniacz) lub hałasuje przegub krzyżakowy układu kierowniczego (jak twierdzą mechanicy, pomaga smarowanie). Musimy jeszcze wspomnieć o ryzyku korozji tylnej klapy (auta sprzed 2012 r.). Cena? Jest atrakcyjna, bo za ok. 25 tys. zł kupicie wersję 1.4 z bogatym wyposażeniem pochodzącą nawet z 2012 r.
Niemal identyczną relację ceny do wartości ma Mazda 2 z ponad 100-konnym silnikiem. To jednak niejedyna wspólna cecha obu aut. „Dwójka” drugiej generacji dzieli z Fiestą niektóre podzespoły (m.in. płytę podłogową, silniki Diesla), dzięki czemu wiele napraw podwozia można zrobić za rozsądne pieniądze. Natomiast silniki benzynowe to już własne konstrukcje Japończyków. W ofercie są odmiany 1.3 (75-86 KM), a także porównywana 1.5/102 KM (do liftingu rozwijała 103 KM).
I to jest świetny wybór pod każdym względem! Po pierwsze, dynamika: silnik chętnie wkręca się na obroty, „dwójka” od 0 do 100 km/h przyspiesza w 10,4 s (na tle rywali robi to w ekspresowym tempie). Po drugie, spalanie: podobnie jak w przypadku Fiesty, Mazda obiecuje, że auto średnio spala niecałe 6 l/100 km, a w rzeczywistości to raczej poziom ok. 7 l/100 km. Jednak w obliczu dobrej dynamiki nie jest to zły wynik. Po trzecie, trwałość: silnik 1.5 zaliczamy do najtrwalszych jednostek z kilkuletnich małych aut. Zadbany i regularnie serwisowany prawie się nie psuje.
Do tego „dwójka” jeździ najdynamiczniej w tym porównaniu. Auta po liftingu wyglądają całkiem atrakcyjnie i przeważnie mają dobre wyposażenie. A wady? Po przekroczeniu 3400 obr./min silnik zaczyna hałasować, także jakość wykończenia (głównie plastiki) oceniamy najniżej. Nie najlepiej prezentuje się bagażnik (250 l), ale mimo to nie jest tak mały, jak w Swifcie!
Niestety, bagażnik Swifta prezentuje się bardzo słabo – 211 l w kilkuletnim aucie segmentu B to wręcz katastrofa. Na szczęście z przestrzenią w kabinie nie jest tak źle – sporo miejsca z przodu, nie najgorzej z tyłu. Siedzi się tu wygodnie, a kokpit sprawia wrażenie, jakby pochodził z samochodu o segment wyżej (jedynie jakość plastików nie ta). Wszystkie przyciski są łatwo dostępne i przeważnie działają bez zastrzeżeń.
Pozytywnie zaskakuje też silnik. Jest najmniejszy z porównywanych (1,2 l), najsłabszy (94 KM), ale dzięki systemowi zmiennych faz rozrządu ogólne wrażenie nie jest złe. Owszem, nie wkręca się aż tak ochoczo i nie zapewnia tak dobrej dynamiki, jak benzyniak 1.5 Mazdy, ale już na tle motoru 1.4 Forda robi korzystniejsze wrażenie – szybciej wkręca się na obroty, zapewnia lepszą elastyczność. Do tego naprawdę mało pali. Oczywiście, średnie zużycie na poziomie 5 l/100 km (obiecane przez Suzuki) trudno osiągnąć, ale 6-6,5 l/100 km wstydu nie przynosi.
Także trwałość Swifta jest więcej niż zadowalająca. W modelu usunięto niemal wszystkie problemy poprzednika, co nie oznacza, że do zakupu można podchodzić na spokojnie – w najstarszych autach rdza niekiedy atakuje ranty tylnych nadkoli, zawieszenie ma przeciętną trwałość, profilaktycznie warto sprawdzić kondycję skrzyni biegów. Jeśli natomiast chodzi o relację ceny do wieku, to jest ona w zasadzie taka sama, jak u konkurentów – ok. 25 tys. zł wystarczy na auto z lat 2011--12, do tego nieźle wyposażone (szukajcie wersji Premium). A wygląd? Już nie tak zaskakujący, jak to było w przypadku poprzednika, ale Swift IV to sympatyczne miejskie auto.
Ford Fiesta kontra Suzuki Swift i Mazda 2 - dane techniczne i koszty eksploatacji
Nasza opinia
Bardzo wyrównany pojedynek i w zasadzie każde z tych aut jest warte polecenia, oczywiście, przy założeniu, że są zadbane, regularnie serwisowane, a przebieg jest nieduży. Jeśli jednak zapytacie, na które auto z tej trójki bym postawił, wskazałbym Mazdę. To zwinny, sprytny mieszczuch, świetny w prowadzeniu, a silnik 1.5 jest trwały, nie pali przesadnie dużo i daje sporo frajdy z jazdy.
Drugie miejsce (ex aequo) dla Fiesty i Swifta. Ford nadal świetnie wygląda, jest najbardziej użyteczny, często bogato wyposażony i ma dobrze zestrojone podwozie, choć silnik 1.4 jest pozbawiony pazura. Natomiast Swift głównie przekonuje wysoką trwałością i małym, ale dynamicznym i oszczędnym silnikiem. Niestety, trochę odstrasza malutkim bagażnikiem.
Tym razem do walki stają atrakcyjne kilkuletnie maluchy: Ford Fiesta, Mazda 2 i Suzuki Swift z około 100-konnymi benzyniakami. Który z nich okaże się najlepszy?
Bagażnik Fiesty jest największy i najgłębszy. Na drugim miejscu kufer Mazdy 2, a na szarym końcu bagażnik Swifta – mały i z wysokim progiem załadunku.
Cała trójka ma raczej sprężyście zestrojone podwozia, ale najwięcej frajdy z jazdy dają Mazda 2, a także Ford Fiesta.
Najlepszy dostęp do zamienników jest w przypadku Fiesty. Jeśli jeździcie tylko po mieście, olej wymieniajcie co 12-15 tys. km lub raz w roku.
Fiestę 1.4 sprzed modernizacji kupicie od ok. 15 do nieco ponad 25 tys. zł. To całkiem atrakcyjna cena w obliczu zalet tego auta.
Kokpit nadal wygląda miło dla oka. Spory schowek przed pasażerem.
Przednie fotele są obszerne i zapewniają wysoki komfort podróżowania.
Z tyłu miejsca jest najmniej na tle porównywanych aut.
Ryzyko korozji tylnej klapy (do 2012 r.), szybko przepalają się żarówki, rozładowują akumulatory, uszkodzone przełączniki świateł awaryjnych, niekiedy problemy z elektrycznym wspomaganiem, wycieki oleju z prawej półosi (uszczelniacz). Hałasujący przegub krzyżakowy układu kierowniczego, awarie pompy cieczy chłodzącej – 1.25 i 1.4.
Na rynku znajdziecie Fiestę w dwóch wariantach nadwozia hatchback – 3- oraz 5-drzwiowym – i trzeba przyznać, że oba są całkiem praktyczne. Oczywiście, z tyłu przestrzeni nie jest za dużo, ale przecież to auto segmentu B. Choć bazowe wersje wyglądają niezbyt korzystnie, na rynku nie brakuje bogato wyposażonych aut z dwukolorowym kokpitem.
Duży plus za zawieszenie, którego zestrojenie sprawia, że Fiesta nie tylko dynamicznie wygląda, lecz także zadziornie się ją prowadzi. Co do silników to radzimy wybrać wolnossące benzyniaki: 1.25/84 KM (do spokojnej jazdy po mieście), 1.4/96 KM (kompromisowy napęd) lub 1.6/120 KM (całkiem dynamiczny). Jednostki z turbo są efektywne, ale bardziej skomplikowane i drogie w naprawach.
Jeśli natomiast chodzi o diesle, to polecamy silnik 1.6 TDCi/95 KM, oferowany od 2010 r., gdyż w zgodnej opinii wielu mechaników jest mniej zawodny od wcześniejszego 16V. Do tego okazuje się też cichy i oszczędny. Ogólna trwałość Fiesty VI wypada dość dobrze (głównie zawodzą drobiazgi, choć zdarzają się kłopoty np. z korozją klapy).
Ford Fiesta - to nam się podoba
Rozsądne koszty eksploatacji, atrakcyjny wygląd zewnętrzny, dobre właściwości jezdne, całkiem udane silniki benzynowe, bogata oferta rynkowa, spory bagażnik.
Foird Fiesta - to nam się nie podoba
Dużo zaniedbanych egzemplarzy (głównie po firmach) i rozbitych z importu, sporo drobnych problemów, korozja klapy do 2012 r.
Na zadbaną „dwójkę” po liftingu trzeba przygotować znacznie ponad 20 tys. zł. Ale auto z benzyniakiem jest tego warte.
Plastiki nie są najwyższych lotów, ale już ich montaż nie jest zły.
Prezednie fotele zapewniają dobrze trzymanie boczne.
Z tyłu miejsca nie za dużo.
Przypadki korozji podwozia oraz nadwozia, cienki lakier (podatny na zarysowania), niedomagają klapki wlewu paliwa, kłopoty z zamykaniem tylnej klapy, problemy z elektrycznymi szybami oraz elektrycznym zamkiem bagażnika, hałasują łożyska kół, uszkodzone manszety przegubów, przeciętna trwałość przekładni kierowniczej, coraz częstsze luzy w zawieszeniu.
To naprawdę przyjemny i wart zainteresowania miejski samochód. Ceny aut w niezłym stanie zaczynają się od ponad 15 tys. zł, ale na zakup radzimy przeznaczyć o 5-6 tys. zł więcej – można wtedy znaleźć naprawdę ładny egzemplarz! Tym bardziej że „dwójka” kusi nie tylko dobrymi walorami jezdnymi (sprężyste podwozie, bezpośredni układ kierowniczy) i niezłą dynamiką (już z bazowym 1.3, ale w odmianach 84 i 86 KM), lecz także zwrotnością i rozsądnymi kosztami eksploatacji.
No i oczywiście pochodzenie – w końcu „japończyk to japończyk!”. Tym razem to twierdzenie trochę na wyrost, bo Mazda 2 wykorzystuje sporo techniki porównywanej Fiesty VI. Te same są m.in. płyta podłogowa, a także silnik Diesla (polecamy wersję 1.6 8V/95 KM). Natomiast benzyniaki to już własne konstrukcje Mazdy. Pod maskę trafiły dwie jednostki 1.3 (moc: 75, 84 i 86 KM), a także 1.5, która – podobnie jak mniejszy motor – występowała przez cały czas produkcji.
Do modernizacji w 2010 r. rozwijała 103 KM, później 102 KM. Ten udany silnik zapewnia dobrą dynamikę i nie pali zbyt dużo. Pochwalić też trzeba trwałość auta – szczególnie mechaniki. A wady? Głównie użytkowe. Niezbyt duży jest bagażnik, także ilość miejsca z tyłu nie rozpieszcza.
Mazda 2 - to nam się podoba
Bardzo wysoka trwałość mechaniczna (szczególnie z benzyniakami), zwinność, niewielkie spalanie, dobre właściwości jezdne, prosta budowa.
Mazda 2 - to nam się nie podoba
Niewiele egzemplarzy z polskich salonów, często słabe wyposażenie, niewielki kufer, drogie niektóre części, problemy z korozją.
Swift IV to zgrabny, sympatyczny i trwały samochód miejski, który bez problemu kupicie za 20-30 tys. zł.
Poważnie, ale też elegancko – deska zadbanego Swifta nadal ładnie wygląda.
Przednie fotele są bardzo obszerne.
W tylnej części Swifta na wygodę również nie ma co liczyć.
Korozja czasami atakuje ranty tylnych nadkoli (ale rzadziej niż w poprzedniku), luzy pojawiają się w mechanizmie zmiany biegów, przeciętna trwałość zawieszenia, profilaktycznie radzimy sprawdzić kondycję łożysk skrzyni biegów. W dieslu: przypadki wyciągnięcia łańcucha, nadszarpnięta kondycja sprzęgła, konieczność wymiany turbiny.
Ten samochodzik często przyrównuje się do MINI – jest zgrabny, dobrze wygląda, bez wątpienia stanowi ciekawą propozycję na rynku. Tym bardziej że cena nie jest zła – dużo aut oferowanych od 20 do 30 tys. zł. W górnym zakresie tych widełek są już egzemplarze po modernizacji (2013 r.). Co ważne, trwałość Swifta IV wypada bardziej niż zadowalająco, większość problemów poprzednika wyeliminowano, a przynajmniej ograniczono.
Mimo wszystko podczas weryfikacji stanu technicznego radzimy zachować czujność. Na myśli mamy działanie skrzyni biegów (nietrwałe łożyska to pięta achillesowa poprzednika), a także problemy z korozją. W Swifcie III rdza atakowała głównie podłogę bagażnika i ranty drzwi, natomiast w opisywanej generacji problem nie dotyczy już podłogi bagażnika, za to znamy przypadki rdzy na rantach tylnych nadkoli.
Duży minus za wielkość kufra – jest bardzo mały. Pojemność 211 l to naprawdę kiepski wynik wśród kilkuletnich aut klasy B. Natomiast pochwalić musimy silniki, szczególnie benzyniaki. Na rynku wtórnym najłatwiej kupicie wersję 1.2/94 KM, która zbiera świetne opinie za rozsądne spalanie, trwałość i niezawodność. Solidna budowa jest także cechą silnika 1.6/136 KM – zarezerwowany dla wersji Sport. Pod maską Swifta znajdziecie też turbodiesla 1.3 DDiS, występującego w 75-konnej wersji.
Suzuki Swift - to nam się podoba
Dobry dostęp do niedrogich zamienników, solidna budowa, łatwa odsprzedaż zadbanych egzemplarzy, oszczędne i trwałe silniki benzynowe, niezawodność.
Bardzo mały bagażnik (poj. 211 l), przeciętny wybór na rynku wtórnym, rdza czasami atakuje ranty tylnych nadkoli, luzy szybko pojawiają się w zawieszeniu.
Bardzo wyrównany pojedynek i w zasadzie każde z tych aut jest warte polecenia, oczywiście, przy założeniu, że są zadbane, regularnie serwisowane, a przebieg jest nieduży. Jeśli jednak zapytacie, na które auto z tej trójki bym postawił, wskazałbym Mazdę. To zwinny, sprytny mieszczuch, świetny w prowadzeniu, a silnik 1.5 jest trwały, nie pali przesadnie dużo i daje sporo frajdy z jazdy.
Drugie miejsce (ex aequo) dla Fiesty i Swifta. Ford nadal świetnie wygląda, jest najbardziej użyteczny, często bogato wyposażony i ma dobrze zestrojone podwozie, choć silnik 1.4 jest pozbawiony pazura. Natomiast Swift głównie przekonuje wysoką trwałością i małym, ale dynamicznym i oszczędnym silnikiem. Niestety, trochę odstrasza malutkim bagażnikiem.