Niestety, wiele osób doświadczyło tej bolesnej prawdy na własnej skórze. Niedawno opisywaliśmy, jak należy sprawdzać stan techniczny pojazdu, i radziliśmy, jak ustrzec się aut powypadkowych. Tym razem skupimy się na kwestii, ile w rzeczywistości kosztuje nas nowo zakupione, używane auto, szczególnie gdy jego przeszłość jest nieznana lub budzi wątpliwości. Właśnie przed takim dylematem stanął nasz bohater - Andrzej Czajkowski. Niedawno kupił Mercedesa 300D (W124) z początku lat 90. Samochód sprowadzony, z przebiegiem 328 tys. km. Zapłacił 14 tys. zł. Dużo jak za 15-latka. Jednak to model cieszący się nieposzlakowaną opinią pod względem trwałości - najlepiej wiedzą o tym taksówkarze, to przecież ich ukochany samochód. Profilaktyka czy konieczność?Auto zostało sprowadzone miesiąc temu i według zapewnień sprzedającego - dawał sobie rękę uciąć! - poprzedni właściciel regularnie je serwisował. Był tylko jeden "mały" problem, brak książki serwisowej. Sprzedający tłumaczył, że "zapodziała się gdzieś u poprzedniego właściciela". To częste tłumaczenie osób handlujących autami z importu. Nie należy temu wierzyć.Oczywiście przed kupnem Mercedesa zbadał mechanik. Nie znalazł poważnych usterek, ale zaznaczył: "Kilka złotych trzeba będzie jeszcze dołożyć"."Kilka złotych" to pojęcie względne. Warto wcześniej wykonać kosztorys. W wypadku naszego szczęśliwego nabywcy oznaczało to duży wydatek.Na pierwszy ogień poszły oleje i płyny eksploatacyjne. To podstawowe wymiany, jakie trzeba wykonać po kupnie starego auta bez wiarygodnej historii, którym chcemy jeszcze jakiś czas pojeździć. Najpierw wymiana oleju silnikowego - 8 l"półsyntetyku" 10W/40 i do tego wkład filtra. Koszt wraz z wymianą 248 zł.Następnie wymieniono oleje ze skrzyni biegów i z mechanizmu różnicowego. "Jeśli wierzyć licznikowi (przebieg był raczej wiarygodny), auto przejechało ponad 300 tys. km. Nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle oleje przekładniowe były wymieniane. Warto to zrobić!" - radził mechanik. Trudno się z tym nie zgodzić. Koszt niewielki - trzeba było wydać 160 zł.Później Mercedes otrzymał nowy płyn hamulcowy (60 zł) i czynnik chłodzący (120 zł). Olej w układzie wspomagania nie był zanieczyszczony, ale ze względu na wiek auta został wymieniony (koszt 70 zł). Jak widać, tylko wymiana podstawowych (obowiązkowych!) płynów kosztowała nowego właściciela ponad 600 zł.Przyszedł czas na filtry. Powietrza wyglądał całkiem nieźle. Ani śladu brudu czy oleju. Widać, że niedawno został wymieniony. Mechanikprzedmuchał go sprężonym powietrzem i włożył na swoje miejsce. Inaczej wyglądała sprawa z filtrem paliwa. W tym wypadku trudno określić jego stan, gdyż zamknięty jest szczelnie w metalowej puszce. W wypadku diesla to bardzo ważny element eksploatacyjny. Mocno zanieczyszczony niekorzystnie wpływa m.in. na pompę wtryskową,a w czasie zimy na rozruch. Jeśli nie wiadomo, kiedy był ostatnio wymieniany, każdy mechanik powie, że warto wymienić profilaktycznie. Andrzej sięgnął po kolejne pieniądze, tym razem 110 zł. Następnie oględzinom poddano pasek wielorowkowy napędzający osprzęt silnika. Trochę popękany, nie pierwszej świeżości. Wymieniać czy nie wymieniać? Ryzyko dość duże, ponieważ w wypadku zerwania tracimy ładowanie, chłodzenie oraz wspomaganie. Unieruchomienie na trasie gwarantowane! Decyzja podjęta. Wymiana. Kolejne 100 zł wydane. Napęd rozrządu do wymiany! W zasadzie to były niezbędne wydatki eksploatacyjne poniesione przez właściciela Mercedesa. Nie trzeba było wymieniać napędu rozrządu, ponieważ w silniku zastosowanołańcuch. To rzadkość w wypadku popularnych aut innych marek z mniejszymi silnikami (do 2 litrów). Nabywcy właśnie tych samochodów, w którychpasek zębaty napędza rozrząd, muszą się przygotować na dodatkowy wydatek. Wymiana paska i rolek kosztuje od 400 do nawet 800 zł. Nie należy jej bagatelizować! Zerwanie paska bądź awaria rolki mogą być kosztowne. Zderzenie się tłoków z zaworami oznacza poważne wydatki - w przypadku aut w cenie poniżej 10 tys. zł mogą dochodzić nawet do 30-50 proc. wartości samochodu.Nasz bohater wydał ok. 1000 zł na podstawowe płyny i podzespoły eksploatacyjne. A trzeba pamiętać, że wydatki "rozruchowe" na tym się nie kończą. Często wymienić trzeba np. wycieraczki, tłumik, opony, amortyzatory, Klocki hamulcowe... i wydawać kolejne setki złotych. Najczęściej to kwoty grubo ponad 1000 zł. Niestety, wiele osób nie bierze tego pod uwagę. Szkoda, gdyż uniknęłyby wielu rozczarowań.
Ile dopłacić, żeby jeździć?
"Bezwypadkowy, stan idealny, udokumentowana przeszłość" - to określenia najczęściej spotykane podczas wertowania ogłoszeń w rubrykach "sprzedam samochód". Trzeba jednak pamiętać, że zapewnienia sprzedającego to jedno, rzeczywistość - to już zupełnie inna bajka.