Auto Świat Wiadomości Aktualności 400 km zasięgu po pięciu minutach ładowania. Czy chiński BYD właśnie „zdmuchnął” Teslę?

400 km zasięgu po pięciu minutach ładowania. Czy chiński BYD właśnie „zdmuchnął” Teslę?

Chiński koncern BYD – obecnie największy producent samochodów elektrycznych na świecie – właśnie ogłosił wprowadzenie nowej platformy, która umożliwi ładowanie samochodów mocą 1000 kW i tym samym odzyskanie 400 km zasięgu w ciągu 5 minut. Dla europejskich kierowców jest to bez znaczenia, ale dla światowych producentów samochodów, zwłaszcza amerykańskiej Tesli, jest to wiadomość wręcz druzgocąca. To tak, jakby Chińczycy powiedzieli właśnie Elonowi „do widzenia”.

BYD Sealion 7
Krzysztof Grabek / Auto Świat
BYD Sealion 7
  • Chiński koncern BYD zaprezentował nową platformę dla samochodów elektrycznych, która pozwala na ultraszybkie ładowanie
  • W Chinach BYD postawi sieć ultraszybkich ładowarek
  • Chińscy producenci szybko wypychają ze swojego rynku zagraniczną konkurencję

Nowa platforma BYD o nazwie „Super e-Platform” ma działać w architekturze 1000V i umożliwić ładowanie mocą 1000 kW. Dla porównania: obecny topowy standard wykorzystywany przez producentów elektrycznych samochodów premium w Europie opiera się na architekturze 800V i pozwala na ładowanie samochodów mocą chwilową do 350 kW.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Będą samochody, będzie gdzie je ładować

Chiński BYD, aby wesprzeć nowy standard, zbuduje w Chinach 4000 ultraszybkich ładowarek. Mają one umożliwić ładowanie samochodu z efektywna prędkością porównywalną z tankowaniem benzyny. Pięć minut – 400 km. To trzy razy mocniejsze parametry niż te, które są obecnie w zasięgu najlepszych modeli Tesli ładowanych na najszybszych Superchargerach.

Przeczytaj także: Testujemy Teslę Model Y Juniper. Ma uratować Muska przed totalną zapaścią. Ceny zaskakują

Akcje BYD rosną. Wycena Tesli spada i to nie przypadek

Nie należy się dziwić, że w ciągu jednego dnia akcje BYD zdrożały o 6 proc. W tym samym czasie, po kilkudniowej poprawie notowań, być może za sprawą akcji medialnej Donalda Trumpa, znów staniały akcje Tesli. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że postępy chińskich producentów to kolejne problemy dla firmy Elona Muska, która przez lata właściwie nie pokazała nic całkiem nowego. Pomijając oczywiście model Cybertruck, ale akurat tego pojazdu nie można traktować do końca poważnie.

Tesla, która przez lata była największym na świecie i w Chinach dostawcą samochodów elektrycznych, właśnie – już chyba definitywnie – straciła palmę lidera rynku.

Już pod koniec 2024 r. chiński BYD sprzedawał znacznie więcej samochodów niż Tesla, notując spektakularne wzrosty produkcji i sprzedaży. W tym czasie udział Tesli w chińskim rynku spada – w styczniu 2025 r. o blisko 20 proc. rok do roku. Amerykańska marka nie jest w Chinach już nawet druga pod względem udziału w rynku. Spadła już nawet z podium, choć na razie trudno jeszcze powiedzieć, czy permanentnie.

Wolniejsze ładowanie i mniej zaawansowane systemy wsparcia kierowcy

Tesla przegrała także walkę z chińskim BYD (na tamtejszym rynku) w kwestii oferty zaawansowanych systemów wsparcia kierowcy. Podczas gdy BYD zaprezentował niedawno swój własny działający system dostępny w standardzie bez dodatkowych opłat, Tesla ma problem z „nauką” swoich systemów opierających się na sztucznej inteligencji: chińskie prawo sprzeciwia się masowemu przesyłaniu danych pozyskiwanych w Chinach do analizy i trenowania systemów w USA. Nie wspominając już o tym, że Tesla takich rzeczy nie lubi udostępniać za darmo – w USA trzeba płacić abonament albo jednorazowo równowartość ok. 30 tys. zł.

W amerykańskiej prasie pojawiają się doniesienia także o tym, że dopuszczenie do ruchu aktualnych zaawansowanych systemów wsparcia kierowcy w Chinach jest jednym z argumentów leżących na stole w kontekście amerykańsko-chińskiej wojny handlowej.

Być może jednak ten argument straci na znaczeniu, bo chińska konkurencja na azjatyckich rynkach zdobywa potężną przewagę, nawet jeśli zignorujemy całkiem kwestie systemów autonomicznej jazdy.

Superszybkie ładowanie samochodów BYD – Jakie to ma dla nas znaczenie?

Dla europejskich nabywców samochodów elektrycznych to, co wprowadza BYD, jest zupełnie bez znaczenia. Rzecz w tym, że aby możliwe było ultra szybkie ładowanie samochodów, potrzebna jest odpowiednia infrastruktura – a tej w Europie brak. Najwyższym dostępnym u nas obecnie standardem są ładowarki o mocy 350 kW, w Polsce jest ich niewiele. Samo wyprodukowanie urządzeń jest zadaniem najprostszym. Nawet gdybyśmy je mieli, nie ma do czego (przynajmniej w Polsce) ich podłączyć.

Rozwój chińskiej technologii związanej z samochodami elektrycznymi wypycha jednak światową konkurencję z tamtejszego rynku, na którym chińscy producenci oferują wyższe parametry i niższe ceny. Rynek ten jest już w zasadzie stracony dla europejskich producentów samochodów. Wygląda i na to, że na chińskim rynku skończył się dobry czas dla amerykańskiej Tesli. Elon Musk ma podwójny problem, bo tracąc chiński rynek, nie ma dobrej alternatywy. W Europie, na własną prośbę, zaczął bardzo źle się kojarzyć, a dobre alternatywy jego produktów są powszechnie dostępne.

Czy będziemy mieli lepsze samochody?

Co jednocześnie nie oznacza, że Chińczycy ostatecznie zawojują europejski rynek samochodów. To nie musi się udać, bo jednak chińskie auta nie do końca trafiają w gusta i potrzeby europejskich kierowców. Być może nie przez przypadek Volkswagen zapowiedział właśnie powrót do korzeni i częściowe przywrócenie w swoich samochodach mechanicznych przycisków oraz manipulatorów, których obecność podwyższa wprawdzie koszty produkcji, ale znacząco poprawia komfort użytkowania samochodu i jego ergonomię.

Autor Maciej Brzeziński
Maciej Brzeziński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji