• O sprzeczności przepisów ruchu drogowego i regulaminów przypomniano w związku z prestiżowym Rajdem Barbórka, kiedy kilku uczestników straciło dowody rejestracyjne od swoich aut
  • Niekonsekwencja przepisów i regulaminów imprez rajdowych jest znana nie od dziś. Niestety do tej pory nikt na poważnie nie zajął się problemem legalności przeglądów rajdówek
  • Jeśli nic się nie zmieni od nowego roku, samochody rajdowe przestaną mieć możliwość przejścia przeglądu technicznego, co oznacza, że nie będzie komu jeździć w imprezach pokroju Rajdu Barbórka
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

O sytuacjach z zabieraniem dowodów rejestracyjnych rajdówek, które przemieszczały się na Rajd Barbórka, jest chyba głośniej niż o samym rajdzie. W sobotę 4 grudnia mundurowi nałożyli mandaty na trzech kierowców takich aut za przeróbki, przez które nie powinny być one dopuszczone do ruchu drogowego, ale są niezbędne do startu w imprezie.

Regulamin nakazuje, prawo zabrania

Oczywiście z punktu widzenia prawa, które nie przewiduje możliwości poruszania się samochodów rajdowych w ruchu drogowym, policjanci mieli rację. Obecne przepisy są tak skonstruowane, że zaawansowane przeróbki samochodu są niedopuszczalne, a już na pewno tak widoczne jak klatka bezpieczeństwa czy też zbyt głośny wydech. Każdy diagnosta na sam widok tak przerobionego samochodu powinien od razu wystawić wynik negatywny, nawet bez wjeżdżania na całą ścieżkę diagnostyczną. W efekcie takie auta przechodzą przegląd po znajomości.

W ten sposób jest omijane prawo i niestety musi być, bowiem każdy regulamin zawodów z góry informuje o obowiązku posiadania przez kierowcę ważnego badania technicznego i ubezpieczenia OC pojazdu. I w tym miejscu właściciel auta rajdowego znajduje się między młotem a kowadłem. Nie może przejść przeglądu, ale musi go mieć.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Po co przegląd na rajdzie?

Rajd samochodowy jest podzielony na odcinki specjalne i dojazdowe. Te pierwsze odbywają się na drogach wyłączonych z ruchu, na których nie obowiązują przepisy ruchu drogowego. Odcinki dojazdowe prowadzą z kolei drogami publicznymi, na których odbywa się normalny ruch drogowy, a uczestnicy muszą spełniać obowiązujące przepisy. Według regulaminów rajdu samochód musi samodzielnie przejechać drogę pomiędzy serwisem a odcinkiem specjalnym lub pomiędzy odcinkami specjalnymi.

Uczestnik Rajdu Barbórka zamierza walczyć

Udało nam się porozmawiać z Michałem Lusiakiem, kierowcą Forda Mercury, który wraz ze swoją pilotką zostali zatrzymani na dojeździe do Rajdu Barbórka przez mundurowych. Jak powiedział, jego samochód został zatrzymany za brak tablicy rejestracyjnej (na zderzaku była naklejka wyglądająca jak tablica rejestracyjna), głośny wydech i złe jego umiejscowienie oraz klatkę bezpieczeństwa. Samochód ten jest stworzony zgodnie z historyczną specyfikacją i posiada na to dokumenty, podkreśla właściciel. Tablicę rejestracyjną miał w środku samochodu, a nie przyczepił jej, ponieważ podczas rajdów jest duże prawdopodobieństwo, że się zgubi. Klatka bezpieczeństwa jest homologowana, a rzeczywisty hałas emitowany przez wydech nie został nawet sprawdzony przez żadne urządzenie. Kierowca mandatu nie przyjął, a sprawa trafi do sądu.

Nie ukrywa on swojego rozgoryczenia i zapowiada walkę z przepisami, jednak policjant zrobił wszystko zgodnie z prawem. Art. 66 ustawy Prawo o ruchu drogowym mówi:

"Pojazd uczestniczący w ruchu ma być tak zbudowany, wyposażony i utrzymany, aby korzystanie z niego:

1) nie zagrażało bezpieczeństwu osób nim jadących;

2) nie zakłócało spokoju publicznego przez powodowanie hałasu przekraczającego poziom określony w przepisach szczegółowych".

Samochód z klatką bezpieczeństwa może być zagrożeniem dla pasażerów pojazdu w razie wypadku, oczywiście jeśli nie są oni wyposażeni w kaski. Problemem jest także tablica rejestracyjna. Choć samochód miał naklejkę i można było odczytać numer rejestracyjny, to według prawa nic ona nie znaczy, a samochód poruszał się bez tablicy rejestracyjnej z przodu. Niestety zatrzymano również dwie inne załogi za podobne uchybienia.

Podkreślił on także, że w regulaminie zawodów zapisane jest, że pojazd ma dojechać na rajd o własnych siłach (bez pomocy lawety), a także musi mieć przegląd i ubezpieczenie OC. Ford Mercury finalnie przejechał Barbórkę, ale wszystko mogłoby się odbyć w lepszej atmosferze. Pozostaje pytanie, dlaczego organizator nie dogadał się z policją i władzami miasta, aby warunkowo pozwolić tak przerobionym autem dojechać na start rajdu?

Problem przepisów tematem tabu

Jak mówi mój inny rozmówca, również uczestnik wielu rajdów, nie jest to nowy problem. Podkreśla, że zarówno zawodnicy, jak i organizatorzy doskonale zdają sobie sprawę z konfliktu, jaki jest pomiędzy regulaminami a przepisami ruchu drogowego. Jednak od wielu lat PZMot nie może sobie z tą sprawą poradzić i pozostawia uczestników rajdów samych sobie.

Oczywiście, samochód rajdowy nie jest zwykłym pojazdem, nie da się nim jeździć na co dzień, jest niewygodny i może stanowić zagrożenie. Z tego też powodu nie powinno się go traktować jak standardową osobówkę. Można jednak zawrzeć pewne wyjątki w przepisach, które już teraz istnieją, ale dotyczą innych rodzajów pojazdów, m.in. specjalnych czy też zabytkowych.

Sąsiedzi rozwiązali problem rajdówek

Przykład możemy wziąć od naszego południowego sąsiada. W Czechach samochody przeznaczone do rajdów przechodzą w ciągu roku badania w wyznaczone dni, gdy w stacjach diagnostycznych obecni są również eksperci ze związku motorowego. Po przejściu takich badań samochody rajdowe mogą poruszać się po drogach publicznych w trakcie rajdów, na trasach wyznaczonych przez organizatorów, a także na krótkich odcinkach dróg wokół warsztatów samochodowych, gdzie przechodzą naprawy.

Auta rajdowe mogą zniknąć

Niestety, jeśli prawo się nie zmieni, to od nowego roku kierowcy rajdowi będą mieli niemal związane ręce. Projekt zmian w przepisach o przeglądach zakłada, że od 1 stycznia 2022 r. przeglądy techniczne będą dokumentowane zdjęciami. To oznacza dla wszystkich właścicieli samochodów rajdowych nie lada problem, bowiem skończy się tak naprawdę możliwość zrobienia przeglądu po znajomości. Żaden diagnosta nie weźmie odpowiedzialności za dopuszczenie do ruchu samochodu, który już na pierwszy rzut oka nie powinien zostać dopuszczony, a dodatkowo są na to dowody w postaci zdjęć. To wielki problem dla rajdów w Polsce, ponieważ de facto żaden samochód rajdowy nie będzie mógł wystartować w imprezie.

W takim przypadku jedynym wyjściem byłoby zrobienie przeglądu samochodu seryjnego, a dopiero potem przerobienie go na rajdówkę i tak powtarzać co rok. To w rzeczywistości jest praktycznie niemożliwe, a już na pewno nieopłacalne. Poza tym nadal pozostaje ryzyko odebrania dowodu rejestracyjnego przez policję.

PZMot stara się pokazać problem rządzącym

Jak przekazał mi Jarosław Noworól, Przewodniczący Głównej Komisji Sportu Samochodowego, PZMot stara się o zmianę przepisów już od wielu lat. Przedstawiciele związku wielokrotnie uczestniczyli w spotkaniach w ramach komisji sejmowych Ministerstwa Infrastruktury, jak również Ministerstwa Sportu, gdzie był przedstawiany problem braku przepisów umożliwiających w pełni legalne poruszanie się samochodów rajdowych po drogach publicznych. Związek również przygotował i wysłał gotowe dokumenty, które mogłyby być podstawą do opracowania przepisów. Ministerstwo Infrastruktury dostało nawet przetłumaczone rozwiązania prawne, umożliwiające jazdę autom rajdowym po drogach, obowiązujące w innych krajach Unii Europejskiej. Ponadto pozornie prosta i szybka zmiana prawa wcale taka nie jest, bowiem wymaga od rządzących zmian m.in. w zakresie ubezpieczeń i rejestracji pojazdów. Temat samochodu sportowego był mocniej poruszany w roku 2020, kiedy kilkukrotnie doszło do spotkań roboczych z przedstawicielami Ministerstwa Infrastruktury. Spotkania były dodatkowo podyktowane m.in. kwestią zbliżających się zmian w zakresie przeglądów technicznych, które miały być dokumentowane zdjęciami. Finalnie przepisy te na razie nie weszły, a problem przeglądów technicznych samochodów przeznaczonych do rajdów został odłożony na bok. Niestety Polski Związek Motorowy nie jest w stanie wpłynąć na decyzje rządzących. Ponadto związek cały czas jest otwarty i chętny do rozmów z Ministerstwem Infrastruktury, aby potrzebne przepisy dot. samochodu sportowego wprowadzić w życie.

Dziś, podobnie jak rok temu trwają prace na temat fotografowania pojazdów podczas przeglądów technicznych, które mają wejść od nowego roku. Należy więc pochylić się również nad problemem aut rajdowych, ponieważ bez tych potrzebnych zmian rajdy w Polsce mogą wyginąć, a wtedy będziemy je wspominać tak samo, jak dziś wspominamy fabrykę FSO. Jeśli nic się nie zmieni utalentowani młodzi kierowcy, zamiast jeździć w polskich barwach będą reprezentować inne kraje, które dają większe możliwości.