Skok w bok

Na skróty, po wybojach i w tumanach kurzu Audi Q7 i Range Rover Sport odkrywają szaloną radość jazdy i miejsca, które warto wspominać.

Na pewno znacie sytuację, gdy na głównej trasie nagle wyrasta przed wami korek, a boczna, pusta droga przez las kusi, by z niej skorzystać. Czy prowadzi we właściwym kierunku? Co się stanie, gdy skończy się na niej asfalt? Ryzykować czy tkwić nie wiadomo jak długo w korku? Odważni, którzy decydują się na "skok w bok", w ten sposób poznają trasy wiodące bocznymi szlakami. Często trzeba nadłożyć drogi, ale w efekcie można dotrzeć do celu szybciej niż drogą krajową, pełną ciągnących się ciężarówek i kierowców wyprzedzających na złamanie karku. Do odkrywania nowych szlaków, nie zawsze asfaltowych, wybraliśmy dwa mocne SUV-y, luksusowe kombi o własnościach terenowych. Audi Q7 to ostatnio najmodniejszy pojazd tego segmentu w Polsce. Range Rover Sport ma najwięcej klasy i jako jeden z nielicznych potrafi poradzić sobie z trudnym terenem. Oba, wyposażone w niezwykle mocne turbodiesle V8, gotowe są wywęszyć każdą boczną ścieżkę.

Mocniejszy od ciężarówek

Razem z tłumaczem brytyjskich tekstów "Top Gear", Grzegorzem Grątkowskim, znanym z niechęci do podróżowania zatłoczonymi szosami, ruszamy na skróty z Warszawy do Bytowa na Kaszubach. Warto wybrać tę trasę zamiast zakorkowanej szczególnie wakacyjną porą drogi krajowej nr 7. Planujemy wizytę w gotyckim zamku z przełomu XIV i XV wieku, twierdzy solidnej jak nasze pojazdy. To świetne miejsce na weekendowy wypad. Ranger Rover jest samochodem dla obieżyświatów starej daty. Jego nawigacja satelitarna w Polsce rozpoznaje tylko główne trasy, dlatego lepiej zaopatrzyć się w dobrą mapę i sprawnego pilota, który z prawego fotela poprowadzi nas przez żółte i białe drogi. O ile jeszcze krajową trasą nr 7 da się jechać z nawigacją, to już po skręcie z "dziesiątki" za Płońskiem w boczną drogę na Bieżuń zmuszony jestem wyjąć tradycyjną mapę. Na szczęście z wnętrza samochodu rozpościera się doskonały widok; nisko poprowadzona linia okien ułatwia pilotowanie. Tutaj czuję się jak dowódca na mostku kapitańskim. Wygodny fotel, grubaśna kierownica, duże przyciski i pokrętła. Ale Sport wykonuje rozkazy dużo zwinniej i szybciej niż jakikolwiek statek. Reakcja na pedał gazu jest błyskawiczna, samochód rozpędza się tak, jakby ważył co najmniej o tonę mniej niż w rzeczywistości. Jego turbodiesel ma 3,6 litra pojemności, ale za pomocą dwóch turbosprężarek dostarcza 272 KM i aż 640 Nm. Wystarczy, by zawstydzić wielu kierowców ciężarówek. Najpierw nieśmiało pokonuję łuki drogi pod Lubawą, nie dowierzając możliwościom podwozia wersji Sport. Wyposażono je w miechy powietrzne, które zastępują tradycyjne sprężyny. Każdy kolejny zakręt niesie ze sobą zaskoczenie, jak zwinny jest to samochód. Zawieszenie utrzymuje nadwozie w poziomie, a potężne, 20-calowe koła pewnie przylegają do podłoża. No i ten układ kierowniczy - niejedna osobówka mogłaby brać przykład z Range Rovera. Wystarczy kilkadziesiąt kilometrów, by oswoić się z potęgą tego samochodu. Na odcinku drogi 521 Iława-Prabuty napotykam ledwie kilkanaście samochodów.

Terenowe cygaro

Pod Sztumem pora na zamianę samochodów. Po przesiadce do Audi początkowo mam wrażenie, że kierownica nie jest połączona z kołami. Pracuje lekko, jak w zabawce. Dopiero wzrost prędkości powoduje utwardzenie się układu kierowniczego. W tym samochodzie jest jak... w każdym Audi. Bardzo porządna jakość wykonania, precyzyjnie dopracowane detale, ale za kierownicą można poczuć się co najwyżej jak dowódca luksusowego bunkra na kołach. Szerokie słupki z przodu może i dają poczucie bezpieczeństwa, ale ograniczają widoczność.

Jeżeli silnik w Sporcie sprawia swoją mocą dużą niespodziankę, to Audi przyprawia kierowcę o totalny opad dolnej szczęki. Pięciometrowe cygaro o masie 2,5 tony, które rozpędza się do setki w 6,4 sekundy. Imponujące! Ale tego spodziewałem się po turbodoładowanym V8 o pojemności 4,2 litra. Tu do dyspozycji jest 326 koni, a moment obrotowy jest o 120 Nm większy niż w Sporcie.

W Audi również zastosowano pneumatyczne zawieszenie, choć mam wrażenie, że samochód jest mniej sztywny od Range Rovera i gorzej znosi szybką jazdę po łukach. Do Q7 można zamówić felgi o średnicy nawet 21 cali, ale seryjne osiemnastki przynajmniej nie odzierają z komfortu. Niemal nie czuć poniemieckiej kostki między Malborkiem a Tczewem. Na szczęście, tłumienie zawieszenia można regulować. Zmiana trybu łączy się z podniesieniem lub opuszczeniem nadwozia. Krótka wizyta na drodze E75 zwanej także potocznie "jedynką" wzbudziła we mnie współczucie dla wszystkich, którym zachciało się urlopu nad polskim morzem. Na wysokości Tczewa muszę włączyć się w strumień pojazdów w kierunku Gdańska, ale szybko zjeżdżam na kolejny żółty szlak w stronę Kościerzyny.

Luksusowo przez Polskę

Regulacja prześwitu zawieszenia znajduje się też w Sporcie, jednak nie można osobno ustawiać twardości zawieszenia. Jest za to system Terrain Response, który pomaga w jak najskuteczniejszym wykorzystaniu auta na bezdrożach. Po wybraniu pokrętłem jednego z pięciu trybów: do jazdy szosowej, po luźnych nawierzchniach, błocie, piachu lub skałach układ automatycznie dobiera wysokość zawieszenia, przełożenia skrzyni biegów, a nawet czułość pedału gazu. Samochodowy odpowiednik idiotoodpornych aparatów fotograficznych, które zawsze zrobią ostre zdjęcie. O tym, jak Land Rover, producent Range Rovera, poważnie traktuje wypady w teren, niech świadczą seryjnie zamontowany reduktor i aktywna blokada tylnego mostu dostępna za dopłatą. Na terenie żwirowni napotkanej w Skarszewach, na trasie z Tczewa do Kościerzyny, oba samochody mogą pokazać swoje atuty. Audi Q7 wygląda trochę jak hipopotam taplający się w błocie i prowadzi się równie ociężale. Długie nadwozie i masa robią swoje. Ważący tyle samo, ale krótszy Range Rover podwija mankiety i z groźnym pomrukiem rozprawia się z kolejnymi przeszkodami, dając poczucie panowania nad sytuacją. Szkoda, że za żadne pieniądze nie przewieziemy Sportem siedmiu osób. Taka wersja nie została przewidziana. Wielu klientów właśnie dla trzeciego rzędu siedzeń wybiera Audi zamiast Range Rovera. Co prawda na małe foteliki wcisną się tylko dzieci i tylko te przed atakiem trądzika. Q7 w pewnym sensie łączy zalety minivana i terenówki. Dodajmy do tego luksus w postaci miękkiej, skórzanej tapicerki czy systemu grającego Bose. Nie, żeby górował nad zestawem Harman Kardon ze Sporta. Tutaj też sporo gładkiej skóry i niezłych plastików. Nic nie trzeszczy nawet na wyboistej szutrówce prowadzącej do kurhanów i kamiennych kręgów Gotów w Węsiorach, tuż przed samym Bytowem. To niesamowite miejsce emanuje energią, ale potrafi ją także odebrać. Strażnik polskiego Stonehenge nad Jeziorem Długim opowiada ciekawe historie o kamiennych stelach i menhirach, ale Audi Q7 i Range Rover Sport w tym miejscu to dla niego nowość. Wreszcie docieramy  do zamku w Bytowie. Na licznikach po 500 km. Ale wiecie co?

Warto nadłożyć drogi, aby poznać inną Polskę. Może nieco dziką, ale za to pełną niespodzianek. Boczne drogi to idealna trasa dla naszych SUV-ów, które nie tylko są modne, ale też naprawdę mają sens.