Na okładce miał jednak numer 10 – był to dziesiąty tydzień roku, chodziło o zachowanie ciągłości.

Pierwszy numer Auto Świata miał 40 stron i… dwie ceny – kosztował 90 groszy lub 9 tys. zł. Skąd podwójna cena?

1 stycznia 1995 roku wprowadzono denominację złotego – dawne 10 tys. zł miało wartość złotówki. Aby klienci się nie mylili ceny wszystkich towarów trzeba było podawać według starego i nowego systemu.

90 groszy kosztował numer pierwszy i drugi „Auto Świata”. Od numeru trzeciego cena wynosiła 1,20 zł (czyli 12 tysięcy zł), we wrześniu 1995 r. została zmieniona na 1,50 zł. Wtedy też zmienił się nieco format „Auto Świata” – pismo stało się o 2 cm dłuższe.

„Auto Świat" nr 1 z 1995 r. Foto: ACZ / Auto Świat
„Auto Świat" nr 1 z 1995 r.

Przygotowania do wejścia na rynek nowego tytułu motoryzacyjnego trwały od jesieni 1994 roku – kilkuosobowy zespół redaktorów pracował naprzód w wynajętym mieszkaniu przy ul. Belgijskiej na warszawskim Mokotowie, a potem w willi na Wilanowie, tuż obok pałacu.

W Wilanowie nie obyło się bez wpadki – kiedy kilkuosobowa redakcja pojawiła się pod podanym nowym adresem okazało się, że willa jest wprawdzie okazała, ale… w budowie.

Asystentka Prezesa – pani Marzenka – wynajęła ją przez telefon, nie sprawdzając w jakim jest stanie. Przez kilka tygodni pracom redakcyjnym towarzyszyły odgłosy budowy, dźwięk przycinanej terakoty i glazury oraz męskie rozmowy murarzy.

W Wilanowie działaliśmy przez rok, potem redakcja i całe wydawnictwo przeniosły się na drugi koniec miasta, w Aleje Jerozolimskie 181, do nowego biurowca.

Oficjalnym redaktorem naczelnym był Peter Balsiger z niemieckiego „Auto Bilda”, pisma, które udzieliło „Auto Światowi” licencji na wydawanie tygodnika w Polsce. Szefem zespołu redakcyjnego i późniejszym naczelnym został Jerzy Jankiewicz (zmarł w 1996 r.), a jego zastępcą – Andrzej Martynkin.

W dzisiejszym zespole „Auto Świata” są cztery osoby będące „ojcami założycielami” pisma: Stanisław Sewastianowicz (naczelny), Ewa Czechowska (zastępca), Andrzej Jakubaszek i Roman Dębecki.

Początki „Auto Świata” były trudne, ale dziś wspominamy tamte czasy z sentymentem. Komputery oczywiście już były – i dla dziennikarzy, i graficzne, ale tzw łamanie kolumn odbywało się metodą archaiczną.

Grafik nie tworzył strony w komputerze, tak jak dziś, lecz… wyklejał ją z kolorowego papieru. Osobno tekst artykułu, osobno tytuł, osobno zdjęcia… Potem taką makietę opisywał (wielkość i rodzaj liter, wielkość zdjęć itp.) i kierował do przygotowali na drugim końcu miasta. Tam graficy tworzyli strony „Auto Świata”. Klisze z naświetlonymi stronami co tydzień zawoził specjalny kurier do drukarni w Krakowie.

Dziś przygotowanie (łamanie) kolumn odbywa się w redakcji, a do drukarni wysyłane są drogą elektroniczną.

Oczywiście w połowie lat 90 XX wieku nie było jeszcze internetu, Facebooka, Twittera, nie mieliśmy też strony WWW. Nie było fotografii cyfrowej – zdjęcia testowanych samochodów nasi fotografowie robili na kolorowych slajdach, które trzeba było skanować.

Nasze archiwum fotograficzne nie istniało – jak teraz – na twardym dysku w formie cyfrowej, tylko w postaci zdjęć na papierze i slajdów. Całe archiwum zajmowało kilka dużych szaf.

Pojawienie się „Auto Świata” w marcu 1995 roku było rewolucją na rynku wydawniczym. Ówczesna prasa motoryzacyjna (i nie tylko) była bardzo siermiężna – przeważały w niej długie artykuły-blachy z jednym, dwoma zdjęciami.

„Auto Świat” miał nowoczesny, wzorowany na „Auto Bildzie” sposób prezentowania samochodów – na każdej stronie pisma było co najmniej kilka zdjęć, do tego kolorowe aple, ramki, tabele, grafiki.

Poza tym opisywaliśmy i testowaliśmy samochody dotychczas nieobecne w polskiej prasie. Nowością były zdjęcia szpiegowskie aut, które dopiero przygotowywano do produkcji oraz rozbudowane porady.

Od pierwszego numeru drukowaliśmy na okładce hasło: „Auto Świat – przyjaciel kierowcy. Przez 20 lat nie straciło ono na aktualności.

Pierwszy numer

„Auto Świat" nr 1 z 1995 roku – okładka Foto: ACZ / Auto Świat
„Auto Świat" nr 1 z 1995 roku – okładka

Jednym z głównych tematów pierwszego numeru „Auto Świata” był reportaż „W złodziejskich szponach”, o kradzieży aut, z detektywem Krzysztofem Rutkowskim w roli głównej. Rutkowski reklamował się wówczas jako macho, bicz na przestępców i złodziei samochodów. Dużo było w tym samochwalstwa, mniej skuteczności – ale to wiemy dopiero dziś.

Kradzieże aut w połowie lat 90. to była istna plaga w Polsce – rocznie ginęło ok. 65 tys. samochodów. W samej tylko Warszawie skradziono w 1994 r. 15 tys. aut! (To mniej więcej tyle, ile teraz ginie rocznie w całej Polsce).

Detektyw Rutkowski na tropie

„Auto Świat" nr 1 z 1995 r. Foto: ACZ / Auto Świat
„Auto Świat" nr 1 z 1995 r.

A jakie modele ginęły najczęściej? Mercedesy, BMW? Nie! Maluchy (ok. 10 tys. rocznie) i Polonezy (7 tys. rocznie).

W pierwszym numerze zapowiadaliśmy także salon w Genewie – wśród nowości przestawialiśmy m.in. Ferrari F 130, Porsche 911 turbo, Forda GT-90, Fiata Barchettę.

A jakie auta testowali dziennikarze „Auto Świata” w pierwszym numerze. Hitem wydania był test -porównanie 9 małych samochodów: Fiata Punto, Forda Fiesty, Nissana Micry, Renaulta Clio, Opla Corsy, Peugeota 106, Renaulta Twingo, Seata Ibizy, VW Polo. Który wygrał? Ford Fiesta i VW Polo – uzyskały po 88 pkt.

9 maluchów w teście

„Auto Świat" nr 1 z 1995 r. Foto: ACZ / Auto Świat
„Auto Świat" nr 1 z 1995 r.

Dużym echem odbił się też artykuł o crash-teście Fiata Punto i Opla Corsy. Oba maluchy dobrze zniosły zderzenie czołowe oraz uderzenie boczne – już 20 lat temu maluchy były dobrze konstruowane, chroniły i kierowcę, i pasażerów przed skutkami zderzenia.

Crash-test

„Auto Świat" nr 1 z 1995 r. Foto: ACZ / Auto Świat
„Auto Świat" nr 1 z 1995 r.

W numerze pierwszym „AŚ” rozpoczęliśmy także cykl – Szkołę jazdy Rauno Aaltonena – słynny fiński kierowca uczył jak jeździć dobrze, szybko i bezpiecznie. Cykl miał tak wielkie powodzenie, że po kilku latach powtórzyliśmy go na życzenie Czytelników.

Szkoła jazdy Aaltonena

„Auto Świat" nr 1 z 1995 r. Foto: ACZ / Auto Świat
„Auto Świat" nr 1 z 1995 r.

W „Auto Świecie” nie mogło oczywiście zabraknąć samochodów używanych – w pierwszym numerze opisywaliśmy Mercedesa W123. 20 lat temu był to częsty gość na giełdach, dziś jest uznanym klasykiem.

Mercedes z giełdy

„Auto Świat"nr 1 z 1995 r. Foto: ACZ / Auto Świat
„Auto Świat"nr 1 z 1995 r.

Poczesne miejsce w numerze zajmowały informacje ze świata sportów motorowych. Zamieściliśmy m.in. reportaż o Pucharze Cinquecento, własną relację z Rajdu Szwecji oraz artykuł o Formule 1.

Sport

„Auto Świat" nr 1 z 1995 r. Foto: ACZ / Auto Świat
„Auto Świat" nr 1 z 1995 r.

Pierwszy numer „Auto Świata” czytało się z zapartym tchem od pierwszej do ostatniej strony. Kolejne – także. I tak jest już od 20 lat…