- CarBone to łódzka firma, która specjalizuje się w klasycznych Porsche 911
- Poznajcie historię powstania polskiego imperium klasycznych Porsche
- Paweł Kalinowski, właściciel, opowiada od czego zaczynał i co robi dziś wraz z zespołem
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Od czego się zaczęło?
Wszystko zaczęło się od chęci spełnienia dziecięcego marzenia. Jak miałem 6 lat starszy brat powiedział mi, ze 911 to najlepszy samochód na świecie. Od tamtej pory zawsze o nim marzyłem. Na początku poprzedniej dekady miałem ze wspólnikiem nieźle prosperującą firmę i w końcu mogłem sobie takie auto kupić. Pojechałem obejrzeć jedną sztukę do Łęczycy. Miałem je tylko zobaczyć, ale momentalnie się zakochałem. Miesiąc później samochód już był mój.
Czyżby auto wymagało odrestaurowania?
Nie, tamten egzemplarz jeździł - mogłem w sumie tylko o niego dbać, ale to mi nie wystarczało - po prostu chciałem go odbudować. W trakcie prac okazało się, że nie ma solidnych naklejek do Porsche na pas tylny.
Rozumiem, że podjąłeś się wykonania tych naklejek?
Tak, jestem grafikiem i postanowiłem odtworzyć komplet dla siebie od podstaw, ale nikt nie chciał wykonać 5 sztuk. Musiałem zamówić 500, a więc zostało mi 495. Opowiedziałem o tym na forum i nagle okazało się, że wszyscy mają ten sam problem. Naklejki rozeszły się jak przysłowiowe "świeże bułeczki". Od tego się zaczęło i do dziś jest to jedna z ważniejszych gałęzi naszej działalności. Obecnie mamy największą kolekcję tych oznaczeń na świecie. Wśród nich są nawet zestawy do odbudowy modelu 959, czy Carrery GT. A najlepsze jest to, co jakiś czas sprzedajemy również emblemy i naklejki do tych egzotycznych modeli.
Jaki był sekret Waszych pierwszych sukcesów?
"Głód projektowania" to siła pociągowa tego przedsięwzięcia. Praca przy Porsche to coś naprawdę potrzebnego - ta świadomość daje nam chęć do działania i entuzjazm. Pierwsze zamówienia realizowaliśmy w 2014. Zdecydowaliśmy wtedy, że musimy pokazać się na imprezach. Pojechaliśmy do Laguna Seca na Porsche Rennsport Reunion w 2015. Jakie było nasze zdziwienie, kiedy okazało się, że w sumie jesteśmy już dość znani. To dało nam wiatru w żagle. Zaczęliśmy robić projekty na zamówienie. Początkowo były to głównie różne okleiny i plakaty. Ale nasi klienci wracali po więcej.
Jak duża jest obecnie firma?
Pierwsze prace wykonywałem sam po nocach, ale brakowało mi czasu i już w 2014 zacząłem budować zespół. Obecnie team tworzy ponad 30 osób. Wśród nas są mechanicy, blacharze, tapicerzy i projektanci. Korzystamy też z całego mnóstwa dostawców. Kierujemy się filozofią, że poddostawców szukamy lokalnie. To, co sprzedajemy, to polskie produkty, a teraz docenia je cały świat.
Czego szukali klienci?
Zaczęły się pojawiać zapytania o części, a niektórzy pytali nas, czy możemy im odrestaurować ukochane 911-stki. A ja na to wszystko odpowiadałem, że "oczywiście" i tak zaczęliśmy pracę nad całymi projektami. To ważne, bo tylko odbudowując całe auta mamy styczność z problemami towarzyszącymi takim pracom. Dzięki temu wiemy dokładnie, czego szukają ludzie, którzy starają się nadać dawny blask autom Porsche w swoich garażach. To sprawia, że nasze produkty są coraz lepsze.
Czy wszystko budujecie na zamówienie?
Tak i nie. Prototypy najczęściej powstają z czyjejś konkretnej potrzeby. Potem, jeśli produkt jest dobry, to udostępniamy go na stronie i każdy może go kupić. W naszym warsztacie powstaje też jeden projekt, który ucieleśnia nasz nowy model biznesowy. Tworzymy "restomoda" na bazie 911 i sprzedajemy go na konkretnym etapie budowy. Zwykle zrobienie ręcznie pełnej restauracji trwa kilka lat. My chcemy sprzedawać auto kiedy będzie już częściowo gotowe. Klient może wybrać wiele elementów wg. własnego uznania jak kolor czy tapicerkę, ale samochód jest na tak zaawansowanym stadium prac, że zobowiązujemy się go dostarczyć do klienta w pół roku.
Kto u Was zamawia?
Wśród naszych klientów jest wiele znanych marek. Np. bagażnik dachowy z naszej oferty trafił do koncepcyjnego RUF-a Rodeo. Z kolei jeden z kultowych samochodów spod ręki japońskiego guru Nakai Sana, czyli założyciela RWB, jest przez nas obecnie przerabiany. Zamawiał u nas Magnus Walker i mamy swój mały udział w projekcie Polskie Porsche. Świat klasycznych Porsche jest bardzo mały - na tym etapie mogę już śmiało powiedzieć, że wszyscy się znamy.
Czy zajmujecie się tylko 911 chłodzonymi powietrzem?
Zajmujemy się głównie Porsche 911, ale nie tylko. W naszej blacharni znajdują się obecnie również modele 356 czy 914. Na punkcie kultowych "wiatrołapów" mamy prawdziwego bzika.
Skąd tak wielkie zainteresowanie 911-stką w ostatnich latach?
Jest wiele powodów. Przecież, tak jak wspominałem, 911 to najlepsze auto świata. Moim zdaniem również pojawienie się krypotwalut odbiło się na rosnących cenach klasycznych aut z Zuffenhausen. Samochód, czy dzieło sztuki, to fizyczny obiekt, który reprezentuje namacalną wartość - to przeciwieństwo internetowego pieniądza. Dlatego ludzie chcą je kolekcjonować. My pomagamy sprawić, żeby to gromadzenie było nie tylko suchym przechowywaniem, ale też dobrą zabawą.
Czym jeździsz?
Ja teraz jeżdżę oczywiście Porsche 911. Mój egzemplarz nazywa się "Tardza" i jest to 911 3.2 Targa. Nie jest to moje pierwsze Porsche, choć tamten egzemplarz również posiadam. "Tardzę" nazwałem tak... bo miała sporo rdzy. Targa + rdza = "Tardza". To auto służy mi też trochę do prezentowania możliwości naszej firmy, ale to samo zadanie spełnia każda sprzedana rzecz, więc nie jest główny cel jej istnienia. Buduję też kolejny samochód dla siebie. To również 911, które ma nadwozie w kolorze czekolady. Dlatego auto dostało przydomek - Criollo. To jest nazwą jednych z najlepszych ziaren kakaowca. Często używam też Volkswagena Multivana T4 Syncro. Bus z lat 90. to kultowe auto i moim zdaniem już przechodzi do historii motoryzacji.
Czy przygotowujecie też silniki?
Bardziej wysilone motory budują dla nas partnerzy z Niemiec, ale silnik to nie wszystko, bo pracujemy nad elektroniką, czy elektryką. To suma tych działań sprawia, że jednostka napędowa jest dobra. Konie mechanicznie w wolnossących Porsche są bardzo drogie. Powiększenie silnika wymaga wielu zmian, a każde 0.2 litra pojemności skokowej to ogromne nakłady pieniędzy. Święty Grall dla bloku Mezgera to 4.0. Taka jednostka napędowa kosztuje dużo więcej niż np. 3.8. Właśnie dlatego ostatni seryjny model z blokiem Mezgera - 997.2 GT3 4.0 - miał podaną pojemność w nazwie. Dla świata najważniejszy był rekord na Nürburgringu (7:27), ale w towarzystwie Porsche to nie czas okrążenia Północnej Pętli, ale właśnie magiczna pojemność uczyniła tę wersję tak wyjątkową.
A co na to wszystko ludzie Porsche?
Ludzie związani z Porsche, nie tylko zawodowo, dzielą się na konserwatywnych purystów i "hot-rod'erów". Dla tych pierwszych mamy bardzo dużo rozwiązań typu naklejki, obszycie kierownicy zgodnie z oryginałem (z oryginalnego materiału i używając oryginalnego szwu krzyżykowego). Odnawiamy też panele klimatyzacji, ratujemy wiele elementów. Ale prawda jest taka, że dla nich jesteśmy tylko dostawcą niektórych rozwiązań. Dotyczy to zarówno osób związanych z Zuffenhausen zawodowo jak i pasjonatów. Ale są też Ci drudzy. Oni mają otwarte głowy i kochają nasze prace. Lubią nasze podejście, estetykę, rodzaj rozwiązań.
A zdarzyło wam się kiedyś skrzyżować kopie z prawnikami Porsche?
Nie raz, ale nauczyliśmy się dokładnie co wolno, a czego nie. Np. logo Porsche to trademark i nie możemy go używać. Podobnie jest z bocznym profilem modelu 911. Wyobraź sobie, że mogę zrobić plakat z 911 widzianym z góry, czy z przodu, ale zobrazowanie jego profilu działa na Niemców jak zapalnik. Oczywiście mam swoich prawników i oni doskonale znają się na swojej robocie. Przecież my nie chcemy wchodzić w drogę Porsche Classic - robimy coś zupełnie innego.
Co dalej z Car Bone?
Cały czas się rozwijamy. Teraz kończymy pracę nad aktywnym wydechem. W kokpicie będzie przycisk z logo wjazdu do tunelu. Po naciśnięciu go zawór w tłumiku otworzy się i będzie dużo głośniej! Jeśli chodzi o załogę, to też stale się powiększa. Np. dziś zatrudniliśmy nowego pracownika do działu SPA. Nasze motto to, żeby robić wszystko na 911%.