- Paleta chińskich marek na polskim rynku rozrosła się właśnie o kolejną. To Forthing należący do koncernu Dongfeng (Voyah, Seres, DFSK itd.)
- W październiku Forthing otworzy w Polsce 20 salonów z serwisami. Importer obiecuje brak problemów z częściami zamiennymi
- Forthing oferuje 5-letnią gwarancję do 150 tys. km i szokująco przystępne ceny. Auta mają 177-konny silnik 1.5 T-GDI Mitsubishi i 7-biegowy automat DCT Magny
Samochody Forthinga sprowadził do Polski ten sam importer, który ma w ofercie auta SsangYonga i BAIC-a (Beijing oraz BJ), a także motocykle Kove. Tylko pierwsza marka z tej listy nie pochodzi z Chin, a udział samochodów z Państwa Środka za kilka dni jeszcze się zwiększy. Dlaczego? Już w październiku zostanie uruchomiona duża sieć dealerska marki Forthing.
20 salonów i serwisów w całej Polsce. Do tego kontenery sprowadzonych już części, aby klientom nie dłużyły się ewentualne naprawy. I oczywiście 5-letnia gwarancja obowiązująca do przebiegu 150 tys. km, która ma nas przekonać, że "chińczykom" warto przynajmniej dać szansę. Polski importer zadbał, by w salonach pojawiły się tłumy. Nie wierzycie? To spójrzcie w cenniki.
Chiński SUV Forthing T-Five jest tani, ale tak nie wygląda
129 tys. 900 zł za jedyną dostępną, ale wyposażoną pod korek wersję. Taka cena sprawia, że konkurencją dla Forthinga T-Five mogą być… właściwie tylko inne chińskie modele. Nawet rynkowe hity z Azji jak Toyota Corolla Cross, Hyundai Tucson czy Kia Sportage wypadają blado na tle nowego chińskiego SUV-a – nie tylko pod względem ceny, ale też bazowej mocy czy wymiarów. Rywalami Forthinga T-Five będą więc zapewne nowe MG HS, Omoda 5 i Beijing 5.
Co dostajemy za niecałe 130 tys. zł? SUV-a segmentu C ze 177-konnym silnikiem 1.5 T-GDI od Mitsubishi i 7-biegową, dwusprzęgłową przekładnią automatyczną od Magny. Lista wyposażenia nęci. Znajdziemy na niej:
- system kamer 360 st. z modelem 3D,
- rejestrator jazdy w obudowie lusterka,
- cyfrowy kokpit,
- 10,25-calowy wyświetlacz multimediów,
- klonowanie ekranu smartfona,
- jednostrefową klimatyzację automatyczną,
- elektrycznie regulowane, podgrzewane fotele z przodu,
- tapicerkę z ekoskóry,
- otwierany dach panoramiczny,
- elektryczne szyby,
- elektryczną klapę bagażnika,
- LED-owe reflektory i lampy,
- 19-calowe alufelgi,
- system bezkluczykowy,
- podgrzewane lusterka zewnętrzne,
- 17-calowe koło dojazdowe.
A jakieś opcje? Tylko lakier, jeśli komuś nie odpowiada standardowy czarny – pozostałe wymagają 2900 zł dopłaty. Od listopada pojawi się ciekawa opcja dla osób przywiązanych do interfejsów Android Auto i Apple CarPlay. Dealerzy będą oferowali zewnętrzny moduł, który pozwoli na bezprzewodowe korzystanie z tego oprogramowania.
Forthing U-Tour to zbawca rodzin. Zapełnia lukę po minivanach
W przeciwieństwie do europejskich producentów Chińczycy nie skreślają segmentu minivanów. Ba, luksusowe auta z Państwa Środka najczęściej mają właśnie takie nadwozie! Forthing U-Tour to minivan wielkości nieoferowanego już Volkswagena Sharana czy także niedostępnego Forda Galaxy.
Z racji braku bezpośrednich rywali marka wymienia jako konkurencję 7-osobowe SUV-y (np. Kię Sorento, Nissana X-Traila czy Skodę Kodiaq) i kombivany (np. Volkswagena Caddy czy Toyotę Proace City Verso). Forthing U-Tour ma jednak od nich inaczej skonfigurowane wnętrze – dwa fotele z przodu, dwa kapitańskie fotele w drugim rzędzie i trzy miejsca w ostatnim.
Za rozpędzanie U-Toura odpowiada ten sam zespół napędowy co w SUV-ie, czyli benzynowy silnik 1.5 T-GDI (177 KM) i 7-biegowa dwusprzęgłówka. Wyposażenie minivana jest jeszcze bogatsze, bo za kierownicą znalazł się wyświetlacz z lepszą grafiką, system audio ma więcej głośników, a fotele w dwóch przednich rzędach są także wentylowane. Cena? Atrakcyjna – 149 tys. 900 zł. Lista opcji jest krótka – lakier inny niż szary (2900 zł) i jasna tapicerka (1500 zł).
DANE TECHNICZNE | Forthing T-Five | Forthing U-Tour |
---|---|---|
Wymiary [mm] | 4565 / 1860 / 1690 | 4850 / 1900/ 1715 |
Rozstaw osi [mm] | 2715 | 2900 |
Poj. bagażnika [l] | 480/1480 | 234/1086 |
Poj. baku [l] | 55 l | 55 |
Masa własna [kg] | 1550 | 1790 |
Silnik | 1.5 t.benz. (Mitsubishi) | 1.5 t.benz. (Mitsubishi) |
Moc [KM] | 177 | 177 |
Moment obrotowy [Nm] | 260 | 260 |
V-max [km/h] | 180 | 180 |
0-100 km/h [s] | 9,0 | 9,5 |
Skrzynia biegów | 7DCT | 7DCT |
Napęd | przedni | przedni |
Zawieszenie przednie | kolumny McPherson | kolumny McPherson |
Zawieszenie tylne | niezależne wielowah. | belka wleczona |
Rozmiar opon | 235/55 R19 | 215/55 R18 |
Spalinowe Forthingi T-Five i U-Tour to tylko rozgrzewka. W pierwszej połowie 2025 r. do wspomnianych modeli dołączą wersje z napędem hybrydowym. A to nie koniec, bo w tym samym roku Forthing wprowadzi do sprzedaży dwa zupełnie nowe modele – elektryczną limuzynę S7 i luksusowego vana V-Tour w wersjach HEV i PHEV.
Jak wypadają auta Forthinga w pierwszym kontakcie?
Dla części z was widok tych samochodów w Polsce nie jest zaskoczeniem, bo prapremiera marki Forthing odbyła się w kwietniu na targach w Poznaniu. Od tego czasu Forthing T-Five zdążył jednak przejść lifting, dzięki któremu front mniej przypomina Maserati – teraz inspiracją projektantów ewidentnie były... Lamborghini Urus i Lotus Eletre! Do sportowych SUV-ów nawiązują też "splitter" w przednim zderzaku, "dyfuzor" w tylnym i... aż cztery końcówki wydechu (sic!).
O dziwo efekt końcowy jest przyjazny dla oka – zadziorna stylistyka T-Five'a może znaleźć zwolenników. Podobnie zresztą jest z ekstrawagancko narysowanym przodem U-Toura. W nim widać trochę Lexusa (wytaliowany, gigantyczny grill) i Mitsubishi Grandis (reflektory). Zdecydowanie nie jest to europejska estetyka, ale coś innego, co pozwala wyróżnić się na ulicy.
Wnętrza Forthingów są już bardziej stonowane i zwyczajne. Na pierwszy rzut oka wyglądają elegancko, ale niestety pełno w nich plastików, które próbują udawać inne materiały (drewno, włókno węglowe, a nawet... marmur!). Szwy na desce rozdzielczej są odlane z gumy, boczki drzwi nie licują się ładnie z deską rozdzielczą, system audio gra dość przeciętnie, a ekrany nie zachwycają rozdzielczością. Pod tym względem to odpowiadająca cenie imitacja luksusu. Za to w trakcie jazdy nic nie skrzypiało, więc jakość montażu jest dobra.
Muszę też wyznać, że Forthingi to pierwsze chińskie samochody, w których spodobały mi się prowadzenie i praca zawieszenia. Do klasowej czołówki im daleko, ale układ kierowniczy w końcu sprawia wrażenie połączonego z kołami i nie jest przesadnie wspomagany. Zawieszenie jest komfortowe, ale nie kołysze nadwoziem na wertepach i zakrętach, a do tego zapewnia stabilność przy wyższych prędkościach. Chińczycy uczą się w przerażająco szybkim tempie. Auta z metką "made in China" naprawdę przestają być powodem do wstydu i to jest świetne, a zarazem trochę straszne.