• W Polsce nadal istnieje społeczne przyzwolenie na zbyt szybką jazdę
  • Przepisowa jazda to nie tylko kwestia decyzji, lecz także silnej psychiki
  • Finalnie to zawsze kierowcy, a nie przepisy, mają największy wpływ na bezpieczeństwo jazdy

O prędkości i jej wpływie na bezpieczeństwo jazdy powiedziano już chyba wszystko. Jednak część polskich kierowców nie chce wziąć tych uwag do serca. Druzgocące statystyki wypadków przywoływane są przy każdej nadarzającej się okazji,– ale wszystko wskazuje na to, że kierujący pojazdami uodpornili się już na takie dane.

Zobojętnieliśmy także jako społeczeństwo, ignorujemy śmiertelność na drogach po każdym „długim weekendzie”, nie znajdując w sobie empatii ani troski o bezpieczeństwo. Jeździliśmy i jeździmy dalej po swojemu.

Dlatego tym razem, zamiast bombardować Was kolejnymi statystykami, spojrzymy na przywołane w tytule zmiany w przepisach z perspektywy przeciętnego kierowcy. Takiego który codziennie jeździ samochodem. Do pracy, do sklepu, na weekend, na wakacje.

Taki typowy kierowca rzadko zdaje sobie sprawę z tego, jak ogromny wpływ na bezpieczeństwo jego i innych uczestników ruchu ma postawa na drodze. Jak proste nawyki i nieskomplikowana wiedza mogą odmienić rzeczywistość na lepsze. Wspomniane zmiany w przepisach są ku temu dobrym drogowskazem, ale potrzeba jeszcze współpracy kierowców, żeby zmiany przyniosły wymierne efekty.

Dlatego postaramy się zachęcić Was do wdrażania tych zmian we własnym zakresie. Zaczniemy od prędkości. Bo same znaki ograniczenia prędkości to dopiero wstęp do naprawdę bezpiecznej jazdy. Reszta – która w tym przypadku oznacza bardzo dużo – zależy od Ciebie, kierowcy.

Czy to znaczy, że samo dostosowanie się do ograniczenia prędkości może nie wystarczyć do bezpiecznej jazdy?

Dokładnie. Przy tak powszechnym przekraczaniu dozwolonej przepisami prędkości, jak to się dzieje na polskich drogach – choćby o te kilkanaście kilometrów na godzinę – już samo stosowanie się do znaków ograniczeń prędkości wydaje się wyzwaniem.

I jest takim wyzwaniem.

Jeżeli jesteśmy przyzwyczajeni, że po mieście jeździmy zazwyczaj około 60-70 km/h, to przestawienie się na jazdę z prędkością 50 km/h może wymagać ogromnej pracy nad sobą i samodyscypliny. Jazda nagle wydaje się nieco nudna i powolna, a z czasem wręcz drażniąca.

Ale tak naprawdę stosowanie się do ograniczeń prędkości to dopiero podstawowy stopień wtajemniczenia. Co jest wyżej?

Dobry i doświadczony kierowca nie tylko zawsze jeździ z przepisowymi prędkościami, lecz także wie, co oznaczają pojęcia prędkość nadmierna i bezpieczna. Ta znajomość, połączona z obserwacją sytuacji, wyczuciem samochodu i doświadczeniem, pozwala kierującemu w razie potrzeby zredukować prędkość jazdy, gdyby…

No właśnie, musimy jednak rozwinąć pojęcia prędkości nadmiernej i bezpiecznej. A więc po pierwsze – prędkość jazdy zgodna z przepisami nie zawsze musi być bezpieczna. Bo prędkość bezpieczna to taka, która w danych warunkach drogowych zapewnia pełną stabilność jazdy i możliwość na tyle wnikliwej obserwacji drogi, że kierowca jest w stanie w porę zareagować, aby uniknąć ryzyka. Kolizja, utrata panowania nad pojazdem, opuszczenie drogi – o takich rodzajach ryzyka tutaj mówimy.

Korytarz Życia Foto: Krzysztof Paliński / Archiwum Auto Świat
Korytarz Życia

Czyli jeżeli gdzieś według znaków wolno jechać np. 80 km/h, to przy padającym deszczu lub śniegu bezpieczna jazda może wymagać ograniczenia prędkości do np. 60 km/h, a gęsta mgła nawet do prędkości pieszego.

Z kolei prędkość nadmierna to taka, która w danych warunkach drogowych nie zapewnia pełnego bezpieczeństwa jazdy – np. skutecznej obserwacji drogi, wystarczającej przyczepności dla bezkolizyjnego hamowania. W kiepskich warunkach pogodowych prędkość dozwolona przepisami może się więc okazać nadmierna z punktu widzenia bezpieczeństwa jazdy.

Zwróć uwagę, jak wiele od Ciebie tutaj zależy.

Kiedy zmiana przepisów ujednolica prędkość na obszarze zabudowanym do 50 km/h w dzień i po zmroku, Ty jako mądry kierowca możesz nie tylko stosować się do tych ograniczeń, lecz także, bazując na swoim doświadczeniu i obserwacji drogi, dostosować prędkość jazdy do zmieniających się warunków.

Powtórzymy: bardzo wiele zależy tutaj od Ciebie.

Jeżeli inni też zaczną myśleć podobnie, to powstanie synergia, a zmiany przepisów zaczną się przekładać na rzeczywistą poprawę bezpieczeństwa na polskich drogach. Dlatego właśnie kampanie społeczne, takie jak dobrykierowca.orlen.pl, w ramach której czytasz ten artykuł, są tak istotne.

Ruch drogowy to coś w rodzaju systemu naczyń połączonych – nasze bezpieczeństwo jest wypadkową zachowania wielu kierowców, uczestniczących w konkretnej sytuacji drogowej. A są sytuacje, w których jeden kierowca jest równie ważny, jak wszyscy pozostali. Nawet setka pozostałych.

Jakie to sytuacje?

Na przykład korytarz życia, który właśnie wszedł w życie.

Aby nie pozostał martwym przepisem, wszyscy kierowcy na drodze karetki, straży pożarnej lub pojazdu ratownictwa drogowego, muszą zrobić miejsce do przejazdu. Wszyscy muszą to zrobić, inaczej system nie zadziała. Wystarczy bowiem jeden zastawiający drogę samochód na sto lub nawet tysiąc takich, które zrobiły miejsce dla karetki lub straży, aby nie udało się dojechać do poszkodowanych na czas.

To świetny przykład na współpracę kierowców wielu samochodów, którzy wiedzą, jak się zachować i w dobrej wierze stosują się do nowego przepisu. Jeżeli ktoś uważa, że nie musi tego robić, to niech wyobrazi sobie sytuację, w której to on jest uwięziony w zgniecionym samochodzie na autostradzie, a komuś innemu nie chce się ustąpić drogi karetce. To wizualizacja brutalna, ale otrzeźwiająca.

Jest jednak jeszcze jazda na suwak, choć akurat ten przepis jest wyjątkowo trudny do promowania, bo nie sposób podać już tak spektakularnych przykładów zagrożenia życia i zdrowia, żeby zmotywować kierowców do czegoś, co wymaga czystej uprzejmości. Chyba, że ktoś przestrzega przepisów tylko dlatego, że obawia się mandatu, ale to najniższa możliwa motywacja i zdecydowanie namawiamy do odnalezienia przyjemności w kulturze jazdy.

A bezpieczna jazda może być przyjemnością.

Wystarczy dobrze ją zaplanować, zapewnić sobie odpowiednią ilość czasu na przejazd zgodny z przepisami, postawić bezpieczeństwo na pierwszym miejscu i być uprzejmym dla innych uczestników ruchu. Jeżeli inni zrobią tak samo, to system naczyń połączonych zadziała: zmiana przepisów przełoży się na komfort i bezpieczeństwo jazdy tysięcy ludzi.

I serdecznie Cię namawiamy: stań po dobrej stronie mocy i przestrzegaj przepisów z własnej woli, a nie tylko dla uniknięcia mandatu. Szanuj innych kierowców i nie traktuj jazdy jak rywalizacji, tylko popatrz na nią jak na dobrą współpracę.

Przepisy nadają legalne ramy i wskazują dobry kierunek, ale to my – kierowcy – możemy naprawdę odmienić wizerunek polskich dróg, po których ciągle nie umiemy jeździć tak bezpiecznie, jak wszyscy byśmy chcieli.