Dla mnie to prowizorka i legislacyjna fastryga. Wygląda to tak, jakby autorzy zmian naoglądali się znanej czechosłowackiej bajki "Sąsiedzi" (jej głównym bohaterom, choć mają dobre intencje, nigdy nic nie wychodzi przyp. red.). Nadal tkwimy w Polsce papierowej, zamiast przejść do cyfrowej. To wstyd grzmi w rozmowie z Auto Światem Marek Konkolewski, ekspert bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Jak dodaje emerytowany policjant, oczekiwałby raczej, że system po upływie okresu kary automatycznie będzie odwieszał zablokowane prawa jazdy. To, co zrobiły resorty infrastruktury i cyfryzacji, nie rozwiązuje sprawy pointuje ekspert.

Dalszą część artykułu znajdziesz pod materiałem wideo

Sprawdź: Długi weekend. Warto wiedzieć o zmianach na autostradach

Wnioski można składać tylko pocztą lub osobiście

Z początkiem lipca weszły w życie znowelizowane przepisy dotyczące zwrotu zabranego przez policję prawa jazdy. Kierowcom, którym czasowo za prędkość zabrano "prawko", nie muszą już wnosić opłaty manipulacyjnej. Chodzi bagatela o 50 gr. Jednak ukarani muszą nadal składać wnioski w starostwach o przywrócenie uprawnień. Wciąż trzeba to robić osobiście w urzędzie lub na poczcie, wysyłając odpowiedni wniosek. Nie ma opcji "cyfrowej". Więcej o detalach zwrotu uprawnień piszemy tutaj.

Policjanci traktują jazdę po upływie kary, ale bez złożonego wniosku o przywrócenie uprawnień, tak jakby ukarany nigdy nie zdobył "prawka".