Na wideo opublikowanym przez kanał Stop Cham widać, jak autor nagrania jedzie pasem rozbiegowym, gdy nagle przez obszar wyłączony z ruchu przejeżdża TIR, przekraczając ciągłą linię. Autora nagrania przed staranowaniem uratowała wyłącznie przytomność jadącego sąsiednim pasem dostawczaka, który zjechał maksymalnie do prawej strony i zrobił mu miejsce.
Warto jednocześnie zauważyć, że TIR zmienił w tym miejscu pas, ponieważ stały na nim pachołki. Z opisu filmu ani nagrania nie wynika, dlaczego zostały tam umiejscowione i czy wcześniej były znaki informujące o miejscowym zagrożeniu. W efekcie kierowca zestawu mógł zostać zaskoczony.
"Drogowcy jak zwykle w formie"
Właśnie na możliwość ewentualnego zaskoczenia kierowcy zwracają uwagę internauci komentujący nagranie. "Drogowcy powinni dostać karę za brak odpowiedniego oznakowania. Nikt się nie spodziewa, że ktoś będzie jechał po wyłączonej części jezdni", "Drogowcy jak zwykle w formie" czy też "Brakuje ewidentnie tymczasowego oznakowania" — to tylko kilka z prawie 700 opinii zamieszczonych pod filmem.
Pas włączeniowy — kto ma na nim pierwszeństwo?
Na opublikowanym wideo warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię. Kierowcy jadący pasem włączeniowym widzą znak A-7 ustąp pierwszeństwa. Pojawia się jednak pytanie, co on właściwie oznacza, gdy dolot jest bezkolizyjny.
Jak wyjaśnia w programie "Jedź bezpiecznie" ekspert ruchu drogowego Marek Dworak, gdyby nie było takiego oznakowania, to dojazd z prawej strony zyskiwałby pierwszeństwo przejazdu. "Chodzi o to, żeby zarówno pojazdy jadące głównym ciągiem, jak i dojeżdżające do wlotu, rozjechały się dopiero później. My jedziemy swoim pasem i pojazdy jadące głównym ciągiem też jadą swoim pasem, aby było to prawdziwie bezkolizyjne" — wyjaśnia w programie Dworak.
- Sprawdź: Wyjaśniamy, do czego służy pas rozbiegowy
Innymi słowy, znak A-7 ma znaczenie tylko na wlocie i głównie zimą, gdy śnieg przykrywa linie poziome. Gdy linie poziome są niewidoczne, informuje kierowców, jak mają się zachować w tej sytuacji.