Auto Świat > Wiadomości > Aktualności > Godzina na wyjazd i rozpoczęcie pracy. Jeździłem z kierowcą pługa

Godzina na wyjazd i rozpoczęcie pracy. Jeździłem z kierowcą pługa

Tylko w Warszawie na zasypane śniegiem drogi w kluczowych momentach może wyjechać ponad 300 pługów. Sześć firm ma zagwarantować przejezdność dróg, którymi kursują autobusy miejskie. To ok. 1 tys. 500 km ulic. Przekonałem się, jak wygląda odśnieżanie stołecznych dróg podczas jednej z zimowych akcji.

Jeździłem po ulicach Warszawy jednym z ponad 300 pojazdów biorących udział w tegorocznych akcjach odśnieżania miejskich drógŹródło: Auto Świat
  • Do odśnieżania warszawskich ulic, po których porusza się komunikacja miejska, używanych jest ponad 300 pojazdów
  • W zależności od intensywności opadów pierwsze pojazdy muszą wyjechać na drogi i zacząć pracę maksymalnie w ciągu godziny. Jedna akcja trwa minimum trzy godziny
  • Wszystkie akcje odśnieżania w stolicy zleca Zarząd Oczyszczania Miasta (ZOM), który wskazuje, gdzie i jak długo mają pracować pługi i pługoposypywarki
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Minimum trzy godziny trwa jedna akcja odśnieżania. Górnej granicy nie ma, a biorące w niej udział pojazdy jeżdżą po stołecznych ulicach tak długo, aż drogi będą całkowicie przejezdne. Za organizację i przebieg wszystkich działań odpowiada warszawski Zarząd Oczyszczania Miasta (ZOM), a do walki ze śniegiem zalegającym na ulicach staje nawet 301 pojazdów, na które składa się 170 pługoposypywarek i 131 pługów.

ZOM decyduje, kiedy i na których ulicach mają pojawić się pługi

Sprzęt organizowany przez ZOM kierowany jest wyłącznie na te ulice, po których kursuje komunikacja miejska. W Warszawie oznacza to konieczność zapewnienia przejezdności na drogach, których łączna długość sięga 1 tys. 500 km. Odśnieżaniem pozostałych ulic zajmują się urzędy dzielnic (ulice gminne, którymi nie kursują autobusy), Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (drogi ekspresowe przebiegające przez miasto) oraz inni właściciele i zarządcy (m.in. drogi osiedlowe).

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

W zależności od przewidywanej intensywności opadów śniegu na drogi kierowana jest różna liczba pojazdów. Cała akcja zaczyna się od załadunku chlorku sodu (NaCl), czyli po prostu soli, zwilżonego 20-procentową solanką. Przy niższych temperaturach wykorzystywana jest mieszanka chlorku sodu z chlorkiem wapnia (CaCl2), a na drogach o nieutwardzonych nawierzchniach kruszywo.

W kilkanaście minut na ulice wyjeżdżają wszystkie zadysponowane pojazdy

Całość przygotowania pojazdów przebiega niezwykle sprawnie. Ciężarówki z zamontowanym z przodu pługiem i skrzynią na sól z tyłu podjeżdżają na stanowisko załadunku, na którym ładowarka w ciągu kilkunastu sekund wypełnia ładownię. Dzięki temu w zaledwie kilka minut na ulice może wyjechać nawet kilka pojazdów.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Sygnał do wyjazdu dają pracownicy ZOM-u. Każda z firm biorących udział w akcji odśnieżania obsługuje ulice w swoim rejonie i jeździ po nim przez co najmniej trzy godziny. Następnie warunki na drogach sprawdzają kontrolerzy z ZOM-u, którzy albo kończą akcję w danym rejonie, albo wskazują, na których ulicach pługi muszą jeszcze pracować.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

ZOM bazuje na bardzo dokładnych prognozach meteorologicznych, dzięki czemu może zaplanować wszystkie wyjazdy związane z akcją "Zima". Kiedy prognozy przewidują opady śniegu, wtedy odpowiednia informacja przekazywana jest do firm, z którymi podpisana została umowa na odśnieżanie. To, jakie pojazdy muszą pojawić się na ulicach, zależy od rodzaju akcji. Stosowane są dwa stopnie: alfa i beta. W tej drugiej pracują wyłącznie pługi, w przypadku alfy dochodzi jeszcze konieczność posypywania jezdni solą.

Tylko godzina na wyjazd i rozpoczęcie pracy

Gdy natura zaskoczy, zaczyna się akcja najwyższej kategorii. Wtedy firmy odpowiedzialne za odśnieżanie stołecznych dróg mają godzinę, aby ich pojazdy pojawiły się na ulicach i już pracowały. Podczas jednej z niedawnych akcji kierowcy pługów i pługoposypywarek pracowali non-stop przez ponad 30 godzin — w pojazdach wymieniali się jedynie kierowcy.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

"Tak jak nie wyjeżdżamy zgodnie z tym, co sobie sami wymyśliliśmy, tak samo nie wybieramy dowolnie ulic, po których jeżdżą pługi. Najważniejsze są drogi, po których kursuje komunikacja miejska. W bardzo wielu miastach to kryterium jest niejako podstawowym. To akurat dobrze się zgrywa, bo przeważnie komunikacja jeździ głównymi arteriami miast" — wyjaśnia Piotr Tokarski, rzecznik prasowy REMONDIS.

Akcja odśnieżania pod ścisłym nadzorem ZOM-u

Praca każdej pługoposypywarki monitorowana jest na bieżąco przez pracowników ZOM-u. Ci nie tylko wiedzą, ile pojazdów wyjechało na ulice, ale są w stanie dokładnie zlokalizować każdy z nich. Co więcej, ZOM dokładnie wie, jak szybko jedzie kierowca i co w danym momencie robi — czy tylko odśnieża, czy też równocześnie posypuje jezdnie solą, a jeżeli tak, to, jak dużo soli trafia na ulice. Jest to możliwe dzięki zainstalowaniu w każdym pojeździe odpowiednich czujników i urządzeń GPS.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Jak powiedział mi rzecznik prasowy firmy REMONDIS, czasami docierają informacje od kierowców, którzy skarżą się, że widzieli na ulicy pojazd biorący udział w zimowej akcji i że ten nie sypał soli na jezdnię. Tokarski wyjaśnił, że kierowca pługoposypywarki musi stosować się do wytycznych z ZOM-u i może sypać solą wyłącznie na wyraźny sygnał "z góry", a do tego może to robić jedynie w konkretnych miejscach.

W zależności od warunków panujących na stołecznych ulicach pojazdy biorące udział w zimowych akcjach wysyłane są na wszystkie miejskie drogi podlegające pod ZOM lub tylko na niebezpieczne odcinki. Do tych drugich zaliczają się mosty, wiadukty oraz strome ulice. W tych newralgicznych miejscach działania prowadzone są głównie wtedy, gdy istnieje zagrożenie gołoledzią — wtedy na ulice wyjeżdżają posypywarki.

Odśnieżanie z prędkością nawet 40-50 km/h

A jak wygląda sama praca podczas akcji odśnieżania? Kierowca wszystkimi urządzeniami — pługiem i posypywarką — steruje z poziomu specjalnego kokpitu zamontowanego w kabinie. Za pomocą przełączników podnosi lub opuszcza pług i odchyla go w prawo lub w lewo. Dzięki temu z łatwością może ustawić pług tak, aby móc odśnieżać fragmenty po obu stronach jezdni. To zdecydowanie ułatwia kierowcy pracę, który nie musi specjalnie manewrować pojazdem, aby osiągnąć pożądany efekt.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

To samo dotyczy urządzenia odpowiedzialnego za posypywanie jezdni. Cały moduł wraz z wirującą tarczą można przesuwać od jednego do drugiego skraju szerokości pojazdu. Wykorzystując tę możliwość, kierowca z łatwością może rozsypać przewożony w ładowni środek np. w zatoczce autobusowej lub zatoczkach usytuowanych przy niektórych drogach. To także przyspiesza pracę, bo teraz nie trzeba redukować prędkości, aby skutecznie wykonywać swoje zadania.

Wbrew pozorom biorące udział w akcji odśnieżania nie tamują zbyt mocno ruchu. Jeśli warunki na to pozwalają pługi i pługoposypywarki przemieszczają się z prędkością nawet 40-50 km/h. Ale ta możliwa jest tylko tam, gdzie nie ma przystanków autobusowych, czyli głównie na trasach przelotowych. Na typowo miejskich ulicach prędkość podczas odśnieżania ograniczona jest do ok. 30 km/h. W przeciwnym razie pług wjeżdżając do zatoczek autobusowych, które również trzeba odśnieżać, ochlapałby błotem pośniegowym stojących na przystanku ludzi.

Najważniejsze i najtrudniejsze jest zachowanie uwagi

Czasami pojazdy wyjeżdżają na drogi nawet wtedy, gdy nie ma śniegu i ich jedynym zadaniem jest sypanie soli. Wtedy bardzo szybko widać efekty pracy. Tokarski potwierdził również, że na wielopasowych odcinkach często zdarza się, że dwa lub trzy pojazdy jadą dość blisko siebie jeden za drugim "na zakładkę". Dzięki tej taktyce można szybko i skutecznie zapewnić przejezdność drogi.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Jak powiedział mi kierowca pługoposypywarki najważniejszą i jednocześnie najtrudniejszą rzeczą podczas pracy jest zachowanie uwagi, co zważywszy na wystające poza samochód elementy pługu oraz modułu posypywarki, a do tego konieczność sprawnego odśnieżania, nie zawsze jest takie proste. Trzeba uważać, żeby komuś przypadkowo nie zajechać drogi lub nie zbliżyć się zanadto, bo może to zakończyć się otarciem innego pojazdu. Takie "bliskie spotkania" kończą się zazwyczaj interwencją policji.

Mariusz Kamiński
Mariusz Kamiński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków