Hamulec ręczny przez niektórych kierowców uważany jest jedynie za ozdobę w samochodzie. Część z nich nie zaciąga go na co dzień, zostawiając auto jedynie "na biegu" lub – co gorsza – "na luzie". Jeśli niezabezpieczony hamulcem pojazd zaparkowany jest na choćby niewielkim wzniesieniu, może zacząć błyskawicznie się staczać. Przekonał się o tym pewien wędkarz, który przyjechał nad Jezioro Nyskie.

Zobacz także: Woda porwała z garażu McLarena. 12 dni wcześniej został kupiony...

Samochód zjechał do wody

Do niecodziennego zdarzenia nad Jeziorem Nyskim doszło w sobotę 1 października. Wędkarz, który przyjechał nad akwen Renault Trafic, chciał wyciągnąć z wody łódkę. Wychodząc z samochodu, zapomniał o zabezpieczeniu pojazdu przed ruszeniem. Auto, w którym hamulec ręczny był niezaciągnięty, szybko zaczęło się staczać i ostatecznie wylądowało w wodzie.

Mimo wszystko kierowca francuskiego auta może jednak mówić o sporym szczęściu w nieszczęściu. W znajdującym się nieopodal Centrum Szkolenia Ratownictwa Wodnego odbywał się bowiem kurs z kwalifikowanej pierwszej pomocy z udziałem policjantów oraz strażaków. Ci szybko przybiegli na miejsce i zabezpieczyli Renault, które unosiło się jeszcze na wodzie. Samochód udało się wyciągnąć na ląd przy pomocy specjalistycznego wozu z wyciągarką. Następnie pojazd pojechał na lawecie do mechanika.

Na zdjęciach opublikowanych na Facebooku WOPR Nysa widać, że większa część samochodu znajdowała się poniżej tafli wody. To mogło spowodować uszkodzenie silnika czy też instalacji elektrycznej. Naprawa auta, którym przyjechał wędkarz, może więc okazać się bardzo kosztowna.

Źródła: WOPR Nysa, radio.opole.pl